Nie wybrałbym się tu z własnej woli. Ale taki był głos gastropubliczności.
Wstrząsająco dobry jest tu tatar a także... kalmar z kaszanką. A jabłecznik z Ignacowa uwodzi.
Marzę o taśmociągu, który wrzucałby mi do pyska te cuda przez cały boży dzień.
Po co pchać do pyska coś, co przypomina starą szmatę po remoncie mieszkania?
Warto ustawić się na śniadanko w tym czarującym miejscu pośród pięknych ludzi.