Biskupi nie zaakceptowali propozycji Barbary Nowackiej w sprawie lekcji religii. Teraz sprawą ma się zająć Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Hierarchowie w trakcie rozmów odwoływali się do wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej, który zapadł kilka dni temu.
"Nasz polskojęzyczny rząd postanowił zmienić słowa Roty" - tego typu wpisy w piątek umieszczają politycy prawicy w mediach społecznościowych. Minister edukacji Barbara Nowacka poinformowała, że chodzi o podręcznik wydany w 2020 r., za rządów PiS.
Nauczyciele mówią, że od kiedy nie ma obowiązkowych pisemnych prac domowych, dzieci sobie odpuściły. Rada Rodziców jednogłośnie uznała, że najlepiej byłoby, gdyby wróciły. Teraz szuka sposobu, jak to zrobić.
Ma wiedzę, kompetencje i poczucie sprawczości. Dba o dobrostan swój i innych. Potrafi budować relacje, troszczyć się o dobro wspólne, społeczeństwo i Ojczyznę. To profil absolwenta szkoły, i to on a nie lista przedmiotów czy spis lektur ma być fundamentem zmian w oświacie.
Nie w każdej szkole w Warszawie udało się zorganizować zajęcia z religii, zgodnie z zaleceniem ministerstwa edukacji, na pierwszej bądź ostatniej godzinie lekcyjnej.
- Religia jest istotnym elementem wychowania młodych ludzi. Radziłbym Barbarze Nowackiej zajęcie się innymi sprawami - mówi "Wyborczej poseł Marek Sawicki (PSL). Zapowiedzi ograniczenia lekcji religii w szkołach komentują również politycy PiS, Polski 2050 i Nowej Lewicy.
- To, co dzisiaj obserwujemy, czyli protesty, akcje mediów katolickich, skierowanie skargi do Sądu Najwyższego, kazania o katechezie - to nic innego jak próba pokazania, kto rządzi w edukacji: Kościół czy MEN - mówi "Wyborczej" Barbara Nowacka.
- Spór wywołany przez biskupów nie dotyczy sposobu prowadzenia katechezy na terenie szkół, ale jest reakcją na kolejne plany rządu związane z rozdziałem państwa od Kościoła - twierdzi Barbara Nowacka.
Wielka szkoda, że szefowa MEN wykorzystała szkolny dyskomfort marszałka Sejmu do tego, by przyłożyć katolickiej podstawówce. Tymczasem historia z Hołownią jest o czymś innym. O tym, jak źle musi być w szkołach publicznych, skoro ludzie władzy wolą trzymać od nich swoje dzieci z daleka.
Kościół katolicki, kierując skargę na działania Barbary Nowackiej, ustawia się po jednej ze stron sporu politycznego. Biskupi udowadniają, że ważniejsze są interesy katechetów i kleru niż porządek prawny.
Skład nie jest niespodzianką. To troje sędziów jednoznacznie kojarzonych politycznie. Ocenią zgodność z konstytucją rozporządzenia Ministerstwa Edukacji, które wprowadza nowe zasady organizowania lekcji religii.
Rozporządzenie ministry edukacji Barbary Nowackiej o łączeniu klas na lekcje religii poruszyło katechetów. A Warszawa jest w awangardzie zmian: łączyła klasy, zanim to będzie modne.
Konferencja Episkopatu Polski oraz przedstawiciele innych kościołów domagają się zbadania legalności nowych przepisów w sprawie lekcji katechezy. - Kościół będzie bronił lekcji religii w szkole. Zrobiliśmy pewien krok. Kościół nie chce wojny, ale chcemy rozmawiać - powiedział rzecznik episkopatu.
- Barbara Nowacka naruszyła fundamentalną konstytucyjną zasadę praworządności, stanowiącą, iż organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa - twierdzi ekspert prawa wyznaniowego. MEN odpowiada, że rozporządzenie zmieniające sposób prowadzenia lekcji religii podpisano zgodnie z prawem.
Od 1 września lekcje religii w szkołach publicznych będą organizowane po nowemu. "Bardzo smuci fakt, że zmiany zostały wprowadzone bez wymaganego przez prawo porozumienia ze stroną kościelną" - piszą biskupi po decyzji resortu edukacji w sprawie
Szykuje się kontrola na dużą skalę szkoły, która w kilka lat przyciągnęła dziesiątki tysięcy uczniów. Placówkę krytykują już nie tylko urzędnicy, ale nawet nauczyciele ze Szkoły w Chmurze. - Robią tam wielką szkodę młodym ludziom - twierdzi jeden z nich.
Kuratoria oświaty mają się przyjrzeć Szkole w Chmurze i sprawdzić, jak do wyników matur mają się końcowe oceny uczniów. - Były one wyjątkowo wysokie i nie przekładają się na wyniki egzaminów - zauważa minister edukacji Barbara Nowacka. Zapowiedziała też nowe zasady przyznawania dotacji Szkole w Chmurze. Warszawie powinna ona zwrócić ponad 20 mln zł.
Dyrektorzy szkół średnich i ZNP protestują przeciwko usuwaniu Historii i teraźniejszości ze szkół już od września. I mają powody: wiązałoby się ze zwalnianiem nauczycieli. Będą potrzebni za rok, do nauki nowego przedmiotu: Edukacji obywatelska. Ale po co wymyślać nowy, jak można przywrócić inny, znany?
Program Sportowe Talenty to kwintesencja absurdów polskiej szkoły. Zróbmy coś efektownego, stwórzmy ładny raport z dobrymi grafikami, od razu będzie widać, że działamy. Tyle że nie tędy droga.
- Lekcje religii nie powinny być między innymi lekcjami. Jedna lekcja religii po albo przed lekcjami, bez oceny z religii liczonej do średniej, która decyduje o świadectwie z czerwonym paskiem - zapowiedziała wiceszefowa resortu edukacji.
Ministra edukacji Barbara Nowacka jest za zmniejszeniem liczby lekcji religii w szkołach o połowę. W Warszawie to już działa, jedna religia tygodniowo jest w kilkudziesięciu liceach i w co piątej podstawówce. Ale za zgodą hierarchów.
Szkoła w Chmurze domaga się większych pieniędzy od państwa na edukację domową i rozkręca akcję wysyłania petycji do Barbary Nowackiej, nowej minister edukacji. Jest ich już ponad 15 tys.
- Sposób traktowania kobiet przez rząd Prawa i Sprawiedliwości jak w soczewce pokazuje stosunek Jarosława Kaczyńskiego do praw człowieka, demokracji i praworządności - mówi Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej, którą pytamy o polityczny wymiar Marszu Miliona Serc oraz o sytuację kobiet w Polsce.
- Campus to przestrzeń do rozmowy i pytań o przyszłość. Ale przede wszystkim wspólnota i nadzieja, że młode pokolenie zmieni politykę - mówił Rafał Trzaskowski, zapowiadając drugą edycję Campusu Polska Przyszłości. Odżegnywał się od sugestii, że konkuruje z Donaldem Tuskiem.
Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie użycia gazu łzawiącego wobec posłanki Lewicy Barbary Nowackiej. Zdaniem śledczych działania funkcjonariusza nie noszą znamion przestępstwa, poinformowało Radio Zet.
Warszawę obiegła informacja o tym, jakoby Rafał Trzaskowski namaścił na swoją następczynię w ratuszu posłankę Aleksandrę Gajewską. Wygląda na to, że to nieprawda, a ktoś z PO wypuścił ją po to, żeby zawczasu utrącić inną kandydaturę.
Barbara Nowacka stanęła między funkcjonariuszami a demonstrantami, wyciągając rękę na 10 cm od twarzy policjanta. To bulwersujące. Zwróciłem się do marszałek sejmu o udzielenie jej upomnienia - tak minister spraw wewnętrznych rozgrzesza policjanta z użycia gazu pieprzowego wobec posłanki.
- Sprawa użycia gazu wobec Barbary Nowackiej będzie badana przez policję i jeśli będą ku temu podstawy, przez prokuraturę - zapowiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zasugerował jednak, że posłanka opozycji swoim zachowaniem na marszu Strajku Kobiet mogła "wspierać lub uwiarygadniać ataki na policjantów".
- Zawiadomienia do prokuratury będzie podstawą do rozliczeń tych, którzy służą władzy, a nie społeczeństwu - mówił Marcin Kierwiński, poseł KO, zapowiadając zawiadomienie prokuratury ws. użycia gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej.
- Mam 45 lat, 170 cm wzrostu i ważę 60 kg. Naprawdę nie zagrażam uzbrojonym policjantom - mówiła Barbara Nowacka w odpowiedzi na sugestię rzecznika stołecznej policji, że funkcjonariusz, który potraktował ją gazem, mógł się poczuć zagrożony.
- Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku celowo nadal się zbliża i nagle wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie - tak rzecznik stołecznej policji próbuje bronić funkcjonariusza, który użył gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej.
900 osób zostało wylegitymowanych, ponad 450 notatek trafiło do sanepidu i wystawiono ponad 370 wniosków o ukaranie - taki jest policyjny bilans sobotniego protestu w Warszawie.
Dymisja komendanta to minimum; miotacz gazu symbolicznie trzymał Kaczyński - grzmi sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej po tym, jak policjant z odległości metra prysnął gazem w twarz posłanki Barbary Nowackiej. Opozycja zapowiada także wniosek o dymisję Jarosława Kaczyńskiego.
- Dotarły do nas informacje, że w urzędzie gminy Sokołów Podlaski doszło do prób zastraszania pracownic. To jest zarzut poważnego złamania prawa - mówi zakomunikowała posłanka KO Kamila Gasiuk Pichowicz.
Od godz. 12 w sobotę pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości zbierali się protestujący przeciwko zakazowi aborcji w Polsce. To protest organizowany przez posłanki KO. Pojawił się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
"Wracaj do TVN, opowiadać, jaka jesteś waleczna dzidzia. Nie było cię tam!" - tak działaczki Strajku Kobiet odpowiedziały na wezwanie posłanki PO Barbary Nowackiej, by kolejny protest w Warszawie odbył się gdzie indziej i w innym terminie, niż chcieli uczestnicy marszu, który odbył się w nocy z czwartku na piątek.
Trzeba nie mieć serca, by skazywać rodziców na patrzenie na cierpienie dzieci - mówiła posłanka opozycji Kamila Gasiuk- Pihowicz o wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji.
Rządzący rzucali nam kłody pod nogi, dając mało czasu na zebranie podpisów i połowę budżetu innych startujących. Nie damy sobie skraść ani jednego głosu - ogłosił Rafał Trzaskowski, zapowiadając powołanie wraz z innymi komitetami koalicji, która ma pilnować, by wybory prezydenckie były uczciwe.
- Tak, różnimy się, ale łączy nas wiara w Polskę, w Polskę w Unii Europejskiej, w Polskę silną - mówiła Barbara Nowacka, liderka Inicjatywy Polskiej, ogłaszając formalne dołączenie do Koalicji Europejskiej. Przyłączyły się także SdPl oraz Unia Europejskich Demokratów, a wsparcie ogłosiła m.in. Inicjatywa Feministyczna, Inicjatywa Wolne Sądy i Komitet Obrony Demokracji.
- Rafał Trzaskowski będzie prezydentem uczciwym, zdeterminowanym i rozumiejącym miasto - powiedziała Barbara Nowacka podczas wspólnego spotkania z dziennikarzami. Ale do ratusza liderka Inicjatywy Polskiej się nie wybiera.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.