Źródła "Wyborczej" w rządzie: - Biskupi zaproponowali Barbarze Nowackiej kompromisowe propozycje w sprawie ograniczenia lekcji religii w szkołach. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma jednak podjąć premier Donald Tusk.
Mamy wyniki najnowszej ankiety, która pokazuje, ile dzieci i młodzieży uczęszcza w tym roku na lekcje religii w publicznych szkołach w Warszawie. Ubyło ich w każdym typie szkół, ale najbardziej w szkołach średnich.
Wiemy również, czy Polacy popierają ograniczenie katechezy do jednej godziny tygodniowo i co sądzą o lekcjach religii w salkach parafialnych.
- Nie da się zrozumieć europejskiej sztuki, muzyki, architektury bez znajomości chrześcijaństwa. Powinni uświadomić to sobie zarówno rządzący, jak i rodzice oraz sama młodzież - tak metropolita warszawski uzasadnia konieczność chodzenia na lekcje religii.
Nie w każdej szkole w Warszawie udało się zorganizować zajęcia z religii, zgodnie z zaleceniem ministerstwa edukacji, na pierwszej bądź ostatniej godzinie lekcyjnej.
- Religia jest istotnym elementem wychowania młodych ludzi. Radziłbym Barbarze Nowackiej zajęcie się innymi sprawami - mówi "Wyborczej poseł Marek Sawicki (PSL). Zapowiedzi ograniczenia lekcji religii w szkołach komentują również politycy PiS, Polski 2050 i Nowej Lewicy.
- To, co dzisiaj obserwujemy, czyli protesty, akcje mediów katolickich, skierowanie skargi do Sądu Najwyższego, kazania o katechezie - to nic innego jak próba pokazania, kto rządzi w edukacji: Kościół czy MEN - mówi "Wyborczej" Barbara Nowacka.
- Spór wywołany przez biskupów nie dotyczy sposobu prowadzenia katechezy na terenie szkół, ale jest reakcją na kolejne plany rządu związane z rozdziałem państwa od Kościoła - twierdzi Barbara Nowacka.
Według jednego z biskupów nowe zasady lekcji religii w szkołach to "dyskryminacja, segregacja i nietolerancja wobec osób wierzących". Jednocześnie Episkopat powołał zespół, który opracuje zasady ponownej nauki religii w kościołach.
Kościół katolicki, kierując skargę na działania Barbary Nowackiej, ustawia się po jednej ze stron sporu politycznego. Biskupi udowadniają, że ważniejsze są interesy katechetów i kleru niż porządek prawny.
Skład nie jest niespodzianką. To troje sędziów jednoznacznie kojarzonych politycznie. Ocenią zgodność z konstytucją rozporządzenia Ministerstwa Edukacji, które wprowadza nowe zasady organizowania lekcji religii.
Małgorzata Manowska, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o zbadanie konstytucyjności przepisów wprowadzających nowy sposób prowadzenia lekcji religii w szkołach. To odpowiedź na apel biskupów.
Konferencja Episkopatu Polski oraz przedstawiciele innych kościołów domagają się zbadania legalności nowych przepisów w sprawie lekcji katechezy. - Kościół będzie bronił lekcji religii w szkole. Zrobiliśmy pewien krok. Kościół nie chce wojny, ale chcemy rozmawiać - powiedział rzecznik episkopatu.
Ok. 500 osób protestowało w Warszawie przeciwko zmianom w nauczaniu religii. Mówią, że boją się redukcji etatów.
Ostra krytyka pomysłów nowego kierownictwa Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczących religii w szkole. Chodzi m.in. o zmniejszenie liczby lekcji i niewliczanie oceny z religii do średniej ocen. Oświadczenie w tej sprawie wydała Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski.
- Lekcje religii nie powinny być między innymi lekcjami. Jedna lekcja religii po albo przed lekcjami, bez oceny z religii liczonej do średniej, która decyduje o świadectwie z czerwonym paskiem - zapowiedziała wiceszefowa resortu edukacji.
- Umieszczenie symbolu religijnego jednego konkretnego wyznania w sali szkolnej wiąże się z ograniczeniem swobody wyznania - podkreśla radna Agata Diduszko-Zyglewska i dopytuje, dlaczego w jednej ze szkół na Ursynowie nieobowiązkowe zajęcia z religii odbywają się pomiędzy innymi lekcjami.
Ministra edukacji Barbara Nowacka jest za zmniejszeniem liczby lekcji religii w szkołach o połowę. W Warszawie to już działa, jedna religia tygodniowo jest w kilkudziesięciu liceach i w co piątej podstawówce. Ale za zgodą hierarchów.
Oto jak topnieje liczba uczniów na lekcjach religii. W pierwszych klasach podstawówek rodzice wysyłają na nie 73 proc. dzieci. A potem zaczyna się odpływ. W klasach maturalnych religii uczy się już tylko 15 proc. licealistów.
Ta deklaracja daje nadzieję na zakończenie ciągnącego się od kilku dni sporu. Katolickie wydawnictwo zapowiada "przepracowanie treści lekcji", w której padł kontrowersyjny cytat.
Stanowisko nie zaskakuje. "Zarzuty stawiane autorom podręcznika nie są uzasadnione i stanowią nadinterpretację" - odpowiada rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.
W podstawówce pod Warszawą rekolekcje odbywają się na terenie szkoły. Dzieci wychodzą też do kościoła pod opieką nauczycieli. - Organizacja rekolekcji nie jest zadaniem dyrektora szkoły - alarmują społecznicy.
W ciągu trzech lat koszty związane z nauką religii w warszawskich szkołach wzrosły aż o 18 mln zł, choć na lekcjach spada frekwencja. - Pieniędzy na wypłaty dla katechetów musimy szukać w miejskim budżecie - mówi wiceprezydent stolicy Renata Kaznowska.
Po trzeciej klasie szkoły podstawowej, czyli po przystąpieniu dzieci do komunii, na religię chodzi coraz mniej uczniów. W warszawskich klasach maturalnych na religię uczęszcza zaledwie 19 proc. licealistów i tylko 12 proc. uczniów techników. Mamy w tej sprawie komentarz władz obu warszawskich diecezji.
Rodzice nadal na potęgę wypisują dzieci z religii. Liczba uczniów zaczyna topnieć po pierwszej komunii. W klasach maturalnych w lekcjach uczestniczy tylko 19 proc. licealistów.
Działacze grupy Same Plusy zaczynająca nową akcję. W Polskę pojadą furgonetką, będą przekonywać Polaków do wypisywania dzieci z lekcji religii.
"Procedura" liczy 11 punktów. Jest tam mowa o tym, że zmiana oświadczenia w sprawie uczęszczania na religię wymaga uzasadnienia na piśmie.
Mniej religii w szkole, a najlepiej, żeby przenieść ją do sal katechetycznych. Czy to rozwiąże w Warszawie problem podwójnych roczników, które już za rok szturmować będą stołeczne licea i technika? Wiceprezydent Renata Kaznowska szykuje się na dyskusję w tej sprawie z hierarchami.
Ksiądz Adam Boniecki opowie o swojej najnowszej książce, w której zmierzył się z tematem kryzysu klimatycznego, pandemii COVID-19 i przyszłości polskiego Kościoła, a także jak w rzeczywistości tych wszystkich problemów ma się odnaleźć człowiek wierzący w Ewangelię.
Mamy kolejne dane dotyczące frekwencji na lekcjach religii w Warszawie. Wiemy, w której dzielnicy najmniej dzieci uczy się tego przedmiotu w szkole. I gdzie najbardziej skurczył się odsetek uczęszczających na religię.
Znamy najnowsze wyniki ankiety ratusza dotyczącej religii w szkołach w Warszawie. W liceach i technikach frekwencja na lekcjach religii to dla Kościoła dramat. Ale największe zaskoczenie to podstawówki - statystyki wśród najmłodszych uczniów powinny hierarchom dać szczególnie do myślenia.
Czy naprawdę warto organizować religię w szkole wbrew coraz silniejszej grupie rodziców i uczniów, którzy jej tam po prostu nie chcą? Czy stawianie religii w jednym szeregu z innymi przedmiotami jest rzeczywiście warte konfliktów wśród rodziców, na linii rodzice-dyrektorzy szkół, a nawet wśród uczniów? Oto kilka powodów, dlaczego lepiej wyprowadzić religię ze szkół.
Jedno z najczęstszych pytań, które zadają rodzice na początku nowego roku szkolnego, to "jak wypisać dziecko z religii?". To proste.
80 tys. uczniów nie chodzi w Warszawie na religię. Ale dlaczego? Powodów jest dużo. Opowiedzieli nam o nich dzieci i młodzież ze stołecznych szkół oraz ich rodzice.
Religia w szkołach w Warszawie. Gdy w rubryce z liczbą uczniów uczęszczających na lekcje religii autorzy ankiety zobaczyli zero, myśleli, że szkoła się pomyliła. Zapytali jeszcze raz. Błędu nie było. W szkole na Szmulowiźnie żaden uczeń nie miał w ostatnim roku szkolnym lekcji religii.
Religia w szkołach już tylko dla 35 proc. uczniów szkół średnich w Warszawie. Są takie szkoły, gdzie na religię uczęszcza tylko kilka procent uczniów. - W sumie w Warszawie na religię nie chodzi ok. 80 tys. uczniów - wylicza radna Agata Diduszko-Zyglewska po ankiecie, którą działacze Lewicy przeprowadzili w szkołach.
Miejsce religii jest w kościele, a nie w szkole. Natomiast miejscem wuefu jest dokładnie szkoła - przekonywali 1 czerwca posłowie Lewicy.
Urzędnicy długo nie byli w stanie podać, ile Warszawę kosztują pensje szkolnych katechetów. Było oczywiste, że idą na to miliony.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że zlikwiduje możliwość, by nie posyłać dzieci ani na religię, ani na etykę. Jedno z tych zajęć ma być obowiązkowe, do wyboru. Ale co to za wybór, jeśli etyka nie jest organizowana we wszystkich szkołach?
Radne Warszawy Agata Diduszko-Zyglewska oraz Renata Niewitecka (KO) apelują, by w szkołach prowadzonych przez miasto było o połowę mniej lekcji religii. Chcą też wiedzieć, ile zarabiają szkolni katecheci.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.