Liderki Strajku Kobiet zostały oskarżone o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia w związku z organizacją masowych protestów w trakcie pandemii. - Nie można stwierdzić, w jakim sensie uczestniczenie w tych zgromadzeniach przyczyniły się do wzrostu liczby zakażeń - stwierdził sąd.
Posłowie po miesiącach przerwy zmobilizowali kobiety do wyjścia na ulice stolicy. Po przegranym - głosami PiS, PSL i Konfederacji - głosowaniu w sprawie dekryminalizacji aborcji, postanowiły znów się upomnieć się o swoje prawa. Protest przed Sejmem relacjonowali dziennikarze "Wyborczej Warszawa" Sebastian Słowiński i Rafał Górski.
"Odporni na argumenty prawne i merytoryczne posłowie i posłanki PSL-u spychają nas poza system, skazując na aborcyjną partyzantkę" - piszą aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu i Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Zwołują kobiety na protest pod Sejmem, który odbędzie się 23 lipca.
- Mam nadzieję, że ludowcy skonfrontują się w swoich okręgach wyborczych z kobietami, swoimi wyborczyniami, z których duża część jest za legalną aborcją, co pokazują wszystkie badania sondażowe - mówi posłanka Koalicja Obywatelskiej Dorota Łoboda.
To będzie pierwszy taki protest po upadku władzy PiS. "Premierem Polski nie jest Tusk, tylko Kosiniak - Kamysz, a wicepremierem Giertych" - piszą organizatorki. Z kolei Roman Giertych tłumaczy się, dlaczego nie głosował
Premier Donald Tusk wyciąga surowe konsekwencje wobec Romana Giertycha, który nie wziął udziału w głosowaniu w sprawie depenalizacji aborcji. Posłowie Koalicji 15 października mówią o największym kryzysie wizerunkowym od momentu przejęcia władzy.
Sejm odrzucił projekt ustawy dekryminalizującej aborcję. Do uchwalenia nowego prawa zabrakło trzech głosów. Sprawdzamy, jak głosowali posłowie i posłanki z Warszawy.
Donald Tusk obiecał przed 15 października, że cały klub parlamentarny Koalicji Obywatelskiej będzie głosował za ustawami liberalizującymi dostęp do aborcji. Dziwi więc, dlaczego poseł Roman Giertych wyłamał się z dyscypliny partyjnej. Czy można być demokratą tylko w połowie? Koalicja 15 października zawiodła dzisiaj sporą grupę wyborców i wyborczyń
- Sprzeciwiamy się walce z wolnością wyznania warszawskich urzędników - mówił przed Sejmem dyrektor Centrum Życia i Rodziny Marcin Perłowski, jeden z organizatorów marszu.
Ordo Iuris żąda od Neila Datty 100 tys. zł zadośćuczynienia za jego słowa podczas debaty o zakazie aborcji w Polsce. Belg jest autorem raportu o ekspansji organizacji fundamentalistycznych w Europie.
Pod patronatem Konferencji Episkopatu Polski w centrum Warszawy odbył się marsz przeciwników aborcji. Organizatorzy tłumaczyli, że "to znak sprzeciwu wobec rewolucji skierowanej przeciw życiu, rodzinie i wspólnocie narodowej", który ma związek z rozpoczętą debatą sejmową nad zmianą przepisów o aborcji w Polsce.
Metropolita warszawski przekonuje, że chrześcijanin, który "staje wobec tego rodzaju wyzwań" musi być im przeciw, nawet jeśli zastanie uznany za zacofanego. A do tego duchowny dołożył słowa o "beznadziejnych próbach redefiniowania małżeństwa i rodziny". Wszystko to usłyszeli wierni na wielkanocnej mszy w Warszawie.
- Większość z nas jest za legalizacją aborcji do 12. tygodnia - przekonuje Kinga Gęsicka-Biały, członkini stowarzyszenia Polska 2050 i działaczka Strajku Kobiet, która startuje w wyborach samorządowych z list Trzeciej Drogi.
Anna Maria Żukowska w wulgarnych słowach zwróciła się w mediach społecznościowych do Szymona Hołowni. Polityków poróżnił stosunek do aborcji. To kolejny etap kryzysu w koalicji rządzącej.
- Jeśli dostaniemy gwarancję, że za dalszą pracą nad wszystkimi projektami ustaw liberalizujących dostęp do aborcji zagłosuje cała Koalicja 15 października, wtedy Sejm zajmie się nimi szybciej - przekazują "Wyborczej" najbliżsi współpracownicy marszałka Szymona Hołowni.
Resort poinformował, że lekarze, którzy swoim pacjentkom odmawali aborcji zgodnej z polskim prawem, nie będą powoływani na ważne stanowiska.
- Czekałyśmy 31 lat, skończyła nam się cierpliwość - słychać na demonstracji w sprawie aborcji pod pomnikiem Mikołaja Kopernika w Warszawie. - Aborcja powinna być bezpłatna, dostępna lokalnie, finansowana z budżetu przez NFZ i dostępna na żądanie do 12. tygodnia ciąży - wylicza Agnieszka, jedna z uczestniczek protestu.
"Aborcja jest kluczowa! Była kluczowa dla wyniku wyborów i jest kluczowa dla osób, które mogą zachodzić w ciąże. Chcemy przypomnieć politykom, że patrzymy im na ręce" - zapowiadają organizatorki manifestacji, która 7 stycznia odbędzie się w Warszawie i innych miastach Polski.
- To była cicha rewolucja kobiet. Bez kamieni - mówi pielęgniarka Joanna Wicha. Jak to się stało, że ona, działaczka lewicowej Partii Razem, zdobyła mandat w dość konserwatywnym warszawskim obwarzanku? To największe wyborcze zaskoczenie na Mazowszu.
- Chcemy realnej opieki ze strony państwa dla wszystkich wykluczonych. Chodzi o aborcję, ale także o prawa uchodźczyń, lokatorów czy osób niepełnosprawnych - mówiły organizatorki w trakcie 24. Manify, która przeszła ulicami Warszawy.
Tegoroczna Manifa przejdzie przez Warszawę 30 września. Jej organizatorki opowiadają, czym ich grupa różni się od Strajku Kobiet, dlaczego w tym roku zrezygnowały z demonstracji w Dzień Kobiet i jak ich zdaniem trafić z feministycznymi postulatami do osób bliższych PiS-owi.
Konserwatywna posłanka KO zdążyła we wtorek 29 sierpnia wieczorem pochwalić się, że będzie startować z listy Trzeciej Drogi w Warszawie. W środę działacze Polski 2050 oświadczyli, że ta kandydatura pojawiła się bez ustaleń z nimi, i zablokowali jej start.
Joanna Fabisiak, warszawska posłanka KO, która jest zdeklarowaną przeciwniczką aborcji, nie znalazła się na liście wyborczej KO. Ale ogłosiła, że wystartuje z listy innego komitetu.
Referendum ogłoszone przez rząd nie ma nic wspólnego z demokracją. To plebiscyt, który sprowadza się do pytań, czy kochasz rząd Zjednoczonej Prawicy i nienawidzisz Donalda Tuska.
Zmuszanie do donoszenia uszkodzonej ciąży może być formą tortury, a to wpływa na zdrowie psychiczne. Jeśli kobieta jest w ciąży z wadami, co stanowi zagrożenie dla jej zdrowia psychicznego, to nadal może zgodnie z prawem przerwać ciążę w szpitalu - bo ona zagraża jej zdrowiu lub życiu.
- Komendancie, wyjdź do nas! - krzyczą uczestnicy demonstracji pod Komendą Główną Policji w Warszawie. Wśród haseł widać takie: "Ślubowałeś służyć wiernie narodowi, a nie fundamentalizmowi". Ludzie zgromadzili się tu w geście solidarności z Joanną z Krakowa, brutalnie potraktowaną przez policję po tym, gdy wyznała lekarce, że zażyła tabletki poronne.
We wtorek, 25 lipca, w całej Polsce odbędą się demonstracje solidarnościowe z Joanną, która przyznała się swojemu lekarzowi, że jest w ciąży i zażyła tabletki poronne, co sprowadziło na nią policyjną interwencję. Główny protest jest planowany w Krakowie. W Warszawie protestujący spotkają się przy ul. Puławskiej.
Liczba zabiegów przerywania ciąży ze względów medycznych w szpitalach prowadzonych przez stołeczny ratusz nie zmniejszyła się - ogłosiła w czwartek Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy odpowiedzialna za służbę zdrowia
Klauzula sumienia nie obowiązuje w sytuacji, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety - mówi Anna Parzyńska, ginekolożka z Warszawy. W ten sposób komentuje nasze informacje o utrudnianiu pacjentkom dostępu do legalnej aborcji w Polsce.
Sprawa ordynatorów oddziałów ginekologicznych i ginekologów, którzy musieli odejść ze szpitali, bo po wyroku TK Julii Przyłębskiej popierali prawo kobiet do legalnej aborcji. Warszawski ratusz i Szpital Bielański odpowiadają na pytania, które zadaliśmy przed publikacją w tej sprawie.
Aborcja ze wskazań medycznych jest w katalogu świadczeń NFZ. Ale gdy ordynator lub dyrektor szpitala nie chcą u siebie aborcji, to jej nie ma. Trzeba tylko powołać takich ordynatorów i zastraszyć lekarzy, żeby położyli uszy po sobie.
Prawo nie powinno wymagać od kobiet postaw heroicznych - uważa rzecznik praw obywatelskich. Chodzi o "cierpienia psychiczne i fizyczne związane z koniecznością donoszenia ciąży ze świadomością, że płód obumrze przed porodem bądź tuż po nim". Apeluje o zmiany w przepisach dotyczących aborcji.
W całej Polsce oraz za granicą odbyło się 70 demonstracji pod hasłem "Ani jednej więcej" i "Przestańcie nas zabijać!". Największa krytyka spadła na nich na rządzących, którzy ograniczyli prawa kobiet, i na lekarzy, którzy obawiają sprzeciwić drakońskiemu prawu antyaborcyjnemu. Słychać było hasła: "Mordercy!", "Macie krew na rękach!", "Sadyści!", ale też: "Nie wszyscy lekarze to potwory". Manifestację w Warszawie relacjonowali dziennikarze "Gazety Stołecznej", Aleksander Sławiński i Wojciech Podgórski. Na wiecach w innych miastach byli dziennikarze lokalnych oddziałów "Wyborczej"
Środowiska feministyczne organizują w środę w Warszawie manifestację po śmierci Doroty z Nowego Targu, której nie wykonano na czas zabiegu aborcji. - Mamy dosyć arogancji polskiej władzy - zapowiadają aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu.
W środę 14 czerwca o godz. 18 pod pomnikiem Mikołaja Kopernika w Warszawie odbędzie się demonstracja upamiętniająca Dorotę z Nowego Targu, ofiarę prawa antyaborcyjnego.
Dokonali apostazji albo o niej myślą, bo nie znoszą hipokryzji kleru, mają duchownym za złe nagonkę na osoby LGBT, mieszanie się do polityki, forsowanie zakazu aborcji. Ale kilka lat temu zostali chrzestnymi. Zbliżają się komunie chrześniaków, a oni przeżywają dylemat: iść czy nie iść?
Sąd orzekł, że oskarżony o napaść Piotr Sz. działał impulsywnie. Zaatakował kierowcę antyaborcyjnej forgonetki niedługo po informacji o śmierci kobiety z Częstochowy, której lekarze odmówili aborcji. Sędzia uzasadniła, że szarpanina miała znikomy stopień społecznej szkodliwości.
Sędzia Agnieszka Brygidyr-Dorosz 14 marca skazała aktywistkę Justynę Wydrzyńską za pomoc w usunięciu ciąży na osiem miesięcy prac społecznych. Tego samego dnia, zarządzeniem ministra Ziobry, uzyskała delegację do Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Dwa lata więzienia za informowanie o tym, jak i gdzie można dokonać aborcji, i 8 lat za namawianie do aborcji - takie kary przewiduje obywatelski projekt Kai Godek, nad którym dziś obraduje sejm. Aktywistki protestują pod budynkiem parlamentu w strojach Podręcznej
- Tylko w Holandii w jednym roku dokonano 3,5 tys. aborcji u kobiet z Polski. Projekt Kai Godek nie przejdzie. Niechciane ciąże zawsze będą na świecie - mówi Natalia Broniarczyk z organizacji Aborcja Bez Granic.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.