Nie widzą dla siebie przyszłości. Boją się, że stare pokolenie odejdzie, a bałagan, który zrobiło, pozostanie dla nich. 20-latkowie opowiadają o wejściu w dorosłość w czasie pandemii, wojny, inflacji i drożyzny.
Doszliśmy do ściany na rynku pierwotnym. Już niedługo mieszkania przestaną drożeć - przewidują analitycy rynku. W części miast ceny już przestały rosnąć. A ci co kupowali mieszkania na wynajem, coraz częściej chcą je sprzedać
Wakacje kredytowe są już w Dzienniku Ustaw. Na forach internetowych trwają zażarte dyskusje: warto, nie warto? I dlaczego?
- Tniemy wydatki: zajęcia dodatkowe dla dzieci, wyjścia do restauracji, do kina. Obniżyliśmy standard życia, na wakacje w tym roku nie pojedziemy. Nasza rata wzrosła z 1100 do 2280 zł - mówiła jedna z uczestniczek Ogólnopolskiego Protestu Kredytobiorców, który w sobotnie południe odbył się w Warszawie.
Na rynku mieszkaniowym nadchodzi recesja. Tych, których stać na kupno mieszkań, jest coraz mniej, wykonawcy schodzą ze stawek, bo o kontrakt w budownictwie coraz trudniej. Deweloperzy będą zmuszeni obniżyć ceny - uważa analityk rynku mieszkaniowego.
Część z nich myśli o zmianie branży, bo wiedzą, że idą lata posuchy: oferowali kredyty mieszkaniowe i nagle biznes stanął.
Jeszcze na początku 2020 r. 55 proc. mieszkań w Warszawie kosztowało mniej niż 10 tys. zł. Na koniec pierwszego kwartału 2022 r. - już tylko 20 proc. Pojawia się coraz większy rozziew między cenami mieszkań wprowadzanych do sprzedaży a cenami tych, które znajdują nabywców.
Euro to nie tylko tańsze oprocentowanie kredytów dla obywateli. To także niższe oprocentowanie obligacji skarbu państwa, to eliminacja ryzyka kursowego, a wreszcie - większa integracja z Europą, czyli większe bezpieczeństwo militarne - mówili politycy Polski 2050
Narracja, że bezpiecznie zadłużać się w walucie, w której się zarabia, okazała się mitem. Bo istnieje takie coś jak ryzyko stopy procentowej. Ale sprzedawcom w bankach zależało na wolumenie sprzedaży, a nie na doradztwie - mówi Tomasz Narkun, analityk i inwestor mieszkaniowy
Jest jak Maria Antonina, która ubogim radzi żywić się ciastkami - skrytykowaliśmy w "Wyborczej" Mirosława Barszcza, byłego ministra budownictwa, gdy jako radę na rosnące raty kredytów mieszkaniowych proponował zaciąganie takich o stałej stopie oprocentowania, przyznając, że są drogie. - Nie, ja mówię: Nie jedzcie ciastek, bo dostaniecie cukrzycy - polemizuje Barszcz.
Czy Warszawę czeka los San Francisco, skąd ludzie masowo uciekali, bo nie stać ich było na utrzymanie rodziny w tym mieście? A może standardem staną się 7-metrowe "kawalerki"?
Słowa Mirosława Barszcza, byłego ministra budownictwa w pierwszym rządzie PiS i szefa spółki odpowiedzialnej za program Mieszkanie Plus, pokazują, jak bardzo nie ma pomysłu na mieszkalnictwo obecny rząd.
Pod koniec maja ma zacząć działać rządowy program "Mieszkanie bez wkładu własnego". W Warszawie tylko kilka procent mieszkań mieści się w jego limitach. A podwyżka stóp procentowych oznacza, że z programu będą mogli skorzystać tylko zamożni ludzie.
Młodzi ludzie znajdą się w bezalternatywnym świecie. Nie będzie ich stać na kupno mieszkania, a jednocześnie koszty wynajmu będą wysokie. Będą musieli je ponieść, bo nie ma innych opcji. Frustracja będzie rosła. Czym to się skończy?
Pół roku po pożarze w garażu lokatorzy bloku na Woli wciąż nie mogą wrócić do mieszkań, choć spłacają za nie kredyty. Niektórych nie stać już na wynajem zastępczego lokum i wynoszą się z Warszawy.
Określenie "załamanie" nie będzie przesadzone dla tego, co w najbliższych tygodniach wydarzy się na rynku kredytów hipotecznych. Zakładamy, że popyt spadnie co najmniej o jedną trzecią - przewidują analitycy rynku mieszkaniowego. Mieszkania będą kupować już niemal tylko fundusze i ludzie z gotówką, szukający inwestycji.
Trzeba prawnie wymusić na właścicielach, by udostępnili na tani wynajem swoje pustostany kupowane w celach spekulacyjnych. Skończyła się pewna formuła ideologiczna. Nie ma możliwości, żeby spełnić potrzeby mieszkaniowe w sposób czysto rynkowy - mówi wieloletnia działaczka lokatorska Zenobia Żaczek.
Na mieszkaniowy kredyt nie stać już klasy średniej. Trzydziestokilkulatkowie, zarabiający średnią krajową, wynajmują pokoje, bo nie są w stanie wynająć nawet kawalerki. Dlaczego zatem hasło "Mieszkanie prawem, nie towarem" wywołało takie emocje?
Mają mieszkanie na kredyt i nerwowo śledzą posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Czekając na pismo z banku z nową, wyższą ratą planują każdy wydatek i zastanawiają się, z czego zrezygnować z tym miesiącu
- W tym roku zamiast wyjazdu zimą w Tatry zostaje mi wspinaczka na Kopę Cwila - ironizuje Piotr z Ursynowa. To przez inflację i drożyznę. Według twórców Polskiego Ładu należy do klasy średniej, bo zarabia niewiele ponad 4,1 tys. zł na rękę. Da się za to zrealizować w Warszawie średnioklasowe aspiracje?
- Klucze do mieszkania mieliśmy odebrać w lipcu - mówi Adam. Kredyt na mieszkanie na osiedlu Apartamenty Modlińska spłaca od maja i ciągle nie wie, kiedy będzie się mógł wprowadzić.
Liczysz na mieszkanie bez wkładu własnego w ramach "Polskiego ładu"? Eksperci policzyli, ile z nich w Warszawie spełni cenowe kryteria. - Wstyd przyznać, ale uwierzyłem w rządową propagandę - mówi nam Adam. On już odpuścił.
Mieszkania w Warszawie często nie służą dziś do mieszkania: stały się lokatami kapitału. Czy podatek od drugiego mieszkania sprawiłby, że ceny by spadły?
Zapłacili za dom na Ursynowie ponad 2 mln zł. Już po wybudowaniu deweloper zażądał dodatkowych ponad 312 tys. zł. Bo uznał, że dom jest większy o prawie 40 metrów niż w projekcie. - Powierzchnia jest ta sama, to deweloper zmienił sposób jej obliczenia - skarżą się nabywcy
Kamil jeszcze pracuje, ale Marta już nie. Kredyt na mieszkanie wzięli w lutym, miesięczna rata to 1,6 tys. zł, do tego czysz, trzeba też z czegoś żyć. Marek właśnie z kredytu zrezygnował, bo "nie wiemy, co będzie ze światem, który znamy, za pół roku".
To wcale nieodległa przyszłość, że aby kupić w Warszawie mieszkanie, trzeba będzie się zadłużyć na 900 tys. zł. Klasy średniej nie będzie na to stać. Co wtedy?
Usterka w centralnym ogrzewaniu, grzyb i pleśń na ścianach w pokoju dzieci, farba odchodząca płatami. I kredyt na 50 lat. - Deweloper zrobił fuszerkę - skarży się właścicielka i próbuje dochodzić swoich praw. Firma Robyg: - Roboty poprawkowe zostały wykonane poprawnie.
Tylko komornik zachował się jak człowiek. Usłyszałam: "Pani do śmierci tego nie spłaci". Nie szłam po kredyt do mafii, ale do instytucji zaufania publicznego.
Emocje i płacz w sądzie podczas licytacji mieszkania kupionego na kredycie we frankach szwajcarskich. Pożyczyli 470 tys. zł. Spłacili jedną trzecią. Dług wobec banku to ok. 1,6 mln zł. Stracili dwa mieszkania, ale pieniądze za nie i tak nie wystarczą na spłatę całego zobowiązania.
Czy stolica będzie drugim Berlinem i Londynem? Dawno po studiach, wciąż wynajmujemy pokój, bo nie stać nas nawet na wynajem kawalerki. Czy jedynym rozwiązaniem jest kredyt na 30 lat?
To sytuacja bez precedensu od pięciu lat: dwa kwartały z rzędu spada sprzedaż mieszkań. I to jak! W stolicy deweloperzy mieli wiosną aż o jedną czwartą mniej klientów niż zimą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.