Sukces mieszkańców z TBS przy Pełczyńskiego: wywalczyli obniżkę czynszu. Wcześniej ratusz żądał najwyższej stawki, bo miejska spółka na budowę bloków wzięła kredyt oparty o WIBOR, a stopy procentowe poszybowały.
Przez siedem lat w Warszawie powstało mniej niż 1,2 tys. miejskich mieszkań komunalnych i TBS. Co zrobić, by budować więcej? Bo już nawet klasy średniej nie stać na prywatny najem i kredyty
Mieszkań na sprzedaż rynku pierwotnym czeka ponad 16 tys., jednak chętnych nie widać. Od lipca do września w Warszawie sprzedano jedynie 2102 mieszkania. Mimo tych wyników cena za metr kwadratowy w stolicy utrzymuje się na tym samym poziomie.
Wakacje kredytowe są już w Dzienniku Ustaw. Na forach internetowych trwają zażarte dyskusje: warto, nie warto? I dlaczego?
To najgorszy kwartał od czasu zamknięcia przez deweloperów biur sprzedaży z powodu covidu. W sześciu największych miastach sprzedano o ponad połowę mniej mieszkań niż rok wcześniej. W Warszawie jest jeszcze gorzej, bo spadek wyniósł ponad dwie trzecie.
Część z nich myśli o zmianie branży, bo wiedzą, że idą lata posuchy: oferowali kredyty mieszkaniowe i nagle biznes stanął.
Mieszkańcy TBS-ów skarżą się, że czynsz wzrósł nawet o kilkaset złotych. Powód? Ich też dotknęły rosnące stopy procentowe, bo większość bloków była budowana za kredyt.
Kredytobiorcom brakuje pomysłów, z czego pokryć rosnące raty na spłatę kupionego mieszkania. Znaleźć kolejną pracę? A może zaciągnąć następny kredyt?
Narracja, że bezpiecznie zadłużać się w walucie, w której się zarabia, okazała się mitem. Bo istnieje takie coś jak ryzyko stopy procentowej. Ale sprzedawcom w bankach zależało na wolumenie sprzedaży, a nie na doradztwie - mówi Tomasz Narkun, analityk i inwestor mieszkaniowy
Jest jak Maria Antonina, która ubogim radzi żywić się ciastkami - skrytykowaliśmy w "Wyborczej" Mirosława Barszcza, byłego ministra budownictwa, gdy jako radę na rosnące raty kredytów mieszkaniowych proponował zaciąganie takich o stałej stopie oprocentowania, przyznając, że są drogie. - Nie, ja mówię: Nie jedzcie ciastek, bo dostaniecie cukrzycy - polemizuje Barszcz.
Pod koniec maja ma zacząć działać rządowy program "Mieszkanie bez wkładu własnego". W Warszawie tylko kilka procent mieszkań mieści się w jego limitach. A podwyżka stóp procentowych oznacza, że z programu będą mogli skorzystać tylko zamożni ludzie.
Młodzi ludzie znajdą się w bezalternatywnym świecie. Nie będzie ich stać na kupno mieszkania, a jednocześnie koszty wynajmu będą wysokie. Będą musieli je ponieść, bo nie ma innych opcji. Frustracja będzie rosła. Czym to się skończy?
Trzeba prawnie wymusić na właścicielach, by udostępnili na tani wynajem swoje pustostany kupowane w celach spekulacyjnych. Skończyła się pewna formuła ideologiczna. Nie ma możliwości, żeby spełnić potrzeby mieszkaniowe w sposób czysto rynkowy - mówi wieloletnia działaczka lokatorska Zenobia Żaczek.
Na rynku mieszkaniowym w Warszawie widać ochłodzenie. Deweloperzy budują coraz mniej, ceny jeszcze rosną, ale coraz wolniej. Wystrzeliły zaś ceny najmu. - Tańsze mieszkania wynajęli uchodźcy z Ukrainy, w ofercie zostały właściwie tylko drogie mieszkania ze złotymi klamkami - mówią analitycy.
Na mieszkaniowy kredyt nie stać już klasy średniej. Trzydziestokilkulatkowie, zarabiający średnią krajową, wynajmują pokoje, bo nie są w stanie wynająć nawet kawalerki. Dlaczego zatem hasło "Mieszkanie prawem, nie towarem" wywołało takie emocje?
Mają mieszkanie na kredyt i nerwowo śledzą posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Czekając na pismo z banku z nową, wyższą ratą planują każdy wydatek i zastanawiają się, z czego zrezygnować z tym miesiącu
Stawki na rynku pierwotnym w Warszawie biją kolejne rekordy. Pod koniec 2021 roku kupujący płacili za metr kwadratowy nawet 30 procent więcej niż rok wcześniej. Sporo wskazuje jednak na to, że przed deweloperami trudny okres. Co nie znaczy, że ceny szybko spadną.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.