Kilka organizacji szykuje na niedzielę protest przed siedzibą MEN. W przyszłym tygodniu ministrem edukacji i nauki ma zostać Przemysław Czarnek, kontrowersyjny poseł znany z homofobicznych wypowiedzi.
Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej, na tle gmachu MEN i napisu "Twoje dziecko LGBT+", unoszący się z powodu wysprejowania zabytkowej elewacji. Milczący o samobójstwach dzieci, o prześladowaniach w szkołach. Zapamiętajmy.
Po informacjach, że nowym ministrem edukacji ma być Przemysław Czarnek, w szkołach kipi od emocji. Nauczyciele komentują: - To skandaliczny wybór, wielowymiarowa katastrofa, czeka nas edukacja oparta na zabobonach, boimy się o nieheteronormatrywnych uczniów.
Na gmachu Ministerstwa Edukacji Narodowej ktoś wypisał imiona dzieci, które zmagały się z homofobią i popełniły samobójstwo. Minister na konferencji prasowej, zamiast mówić o prześladowaniach w szkołach, powiedział tyle, że autorzy napisów to "idioci" i "barbarzyńcy".
Kolejne szkoły i przedszkola w Warszawie przechodzą na lekcje zdalne. Uczniowie w domach muszą brać w nich udział. A nauczyciele na kwarantannie? Nie wiadomo, dlatego zamieszanie jest spore.
W planie lekcji prawie etat. Na czas po lekcjach już polują korepetytorzy. Są nawet dwuletnie kursy, żeby dzieci zdały egzamin po podstawówce w nowej formule. Coraz bardziej dość mam takiej szkoły dla moich dzieci.
W warszawskich szkołach jest 1,5 tys. wakatów i ponad 4 tys. nauczycieli powyżej 60. roku życia. Jeśli ze strachu przed koronawirusem zaczną rezygnować z pracy, dojdzie do zapaści.
Kaszlący rodzic nie może przyprowadzić dziecka do szkoły, nie powinni do niej wchodzić także uczniowie przeziębieni, szkoła ma dopilnować, by uczniowie nie pożyczali sobie przyborów szkolnych, by myli oraz dezynfekowali ręce i zachowywali dystans w szatniach. Jak to sobie wyobrazić w szkole, która ma nawet tysiąc uczniów?
Minister edukacji Dariusz Piontkowski ma nadzieję, że inauguracja roku szkolnego odbędzie się 1 września w szkołach. Obowiązku noszenia maseczek na lekcjach jednak nie będzie. Minister radzi za to, by pomieszczenia w szkołach jak najczęściej dezynfekować.
- Napisałam do ministra, by nie czekał z decyzjami do ostatniej chwili. Bp my nie czekamy, szykujemy się do września - mówi wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Tymczasem była minister edukacji Anna Zalewska, odpowiedzialna za tzw. deformę edukacji, radzi rodzicom, by skontrolowali, czy w szkołach jest mydło i ciepła woda.
Średni wynik z polskiego to 59 proc., z matematyki 46 proc., a z języka angielskiego 54 proc. - Mamy bardzo dużą grupę uczniów, którzy uzyskali wyniki bardzo wysokie, od 90 proc. wzwyż - chwalił dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marcin Smolik.
Wciąż nie wiadomo, jak będzie wyglądał powrót uczniów we wrześniu do szkół. Rodzice jednak się niecierpliwią, bo chcą normalnych lekcji. Szykują więc manifestację przed Ministerstwem Edukacji Narodowej.
Chcemy, aby uczniowie od września wrócili do tradycyjnej nauki - zapowiedział minister edukacji Dariusz Piontkowski. Brakuje jednak szczegółów. - Słyszymy hasło "przygotowujemy się", jednak nie widzimy żadnych działań - odpowiada Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Uczniowie wrócą od września do szkół - zapowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej. Ale dyrektorzy dostaną nowe uprawnienia i to oni będą decydować o przejściu na zdalną edukację w razie kolejnej fali zakażeń.
Policja prognozuje: tegoroczne matury mogą zostać utrudnione przez fałszywe alarmy podobne do tych, które oglądaliśmy w zeszłym roku w całej Polsce. W najbliższych dniach każdą szkołę odwiedzi funkcjonariusz z instrukcją.
Rodzice maluchów deklarują, czy chcą przysłać dzieci do miejskich żłobków i przedszkoli. Dyrektorki i urzędnicy liczą dzieci, metry kwadratowe w salach, potrzebne do pracy rękawiczki, termometry i fartuchy. Liczą się też z tym, że może być problem z personelem.
MEN ogłosił, że zajęcia w szkołach będą zawieszone przez kolejny miesiąc. Rodzice skarżą się, że część dzieci do tej pory nie miała ani jednej zdalnej lekcji, ani nie widziała nauczyciela. Są też w Warszawie uczniowie, z którymi w nowym systemie nie ma kontaktu. Z ich rodzicami też.
To pewne: maturom nie będą w tym roku towarzyszyły kwitnące kasztany. Co będzie ich symbolem? Czerwcowe truskawki, lipcowe lipy, zboża cięte w sierpniu? A może jesienne wykopki? Maturzyści właśnie żegnają się ze szkołą. I wciąż nie wiedzą, kiedy i jakie egzaminy dojrzałości urządzi im państwo.
- Jesteśmy w złych nastrojach. Czujemy, że sami będziemy musieli decydować, czy iść na matury w pierwszym terminie, czy nie iść. W sali gimnastycznej, gdzie zbierze się sto osób, będzie bardzo duże prawdopodobieństwo zarażenia - mówi Karolina Słomczyńska z LO im. Żmichowskiej. Wymyśliła akcję #NieChcęKoronaMatury.
Maturzysta z Liceum im. Staszica Tymon Radzik poszedł do sądu w sprawie tegorocznych matur. Chce, by sąd zobowiązał ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego do przełożenia egzaminu dojrzałości z powodu epidemii koronawirusa.
To nie zdalne nauczanie, tylko zdalne zadawanie - skarżą się rodzice uczniów. Brakuje bezpośredniego kontaktu z nauczycielem i doświadczenia w zdalnej edukacji, jest problem z dostępem do komputerów i internetem, a najmłodsi uczniowie nie poradzą sobie z materiałem bez pomocy rodziców. Mimo to szkoły wprowadzają formalnie zdalne lekcje dla wszystkich, z ocenami i sprawdzaniem obecności.
Czy szkolna edukacja polega na podaniu dzieciom spisu tematów? Czy macie pewność, że każde dziecko odczyta Waszą wiadomość? Pomyśleliście o klasowej gapie, która zawsze gubi hasło do dziennika elektronicznego? O dziecku, które nie ma smartfona, komputera i dostępu do internetu? Zamknięcie szkół to nie czas na wdrażanie programów. Kiedy minister edukacji głośno o tym powie?
Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęca szkoły do celebrowania 1 marca Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych". Chce widzieć, które będą świętować i w jaki sposób.
W szkołach trwa "Tęczowy piątek". Tymczasem Ministerstwo Edukacji Narodowej zachęca, żeby właśnie dziś uczniowie poszli na cmentarze i wycieczki patriotyczne. Można pogodzić wodę z ogniem i zapalić świeczki na grobach zasłużonych osób LGBT.
Od połowy października w szkołach i przedszkolach zacznie się bezterminowy strajk włoski: koniec z sobotnimi festynami, prowadzeniem za darmo dodatkowych zajęć i opiekowaniem się uczniami na wycieczkach. Za taką formą protestu opowiedziała się ponad połowa nauczycieli, którzy we wrześniu odpowiedzieli na ankietę Związku Nauczycielstwa Polskiego, ale do protestu może przystąpić każdy pedagog.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przypomina, że w upały lekcje można skrócić lub odwołać. Taką decyzję podjęło już kilka szkół.
Władze Związku Nauczycielstwa Polskiego zdecydowały, że od soboty zawieszają ogólnopolski strajk nauczycieli. - Niczego dziś nie podpisujemy. Nie składamy broni - mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Manifestanci wyruszyli w środę rano z ronda Dmowskiego w centrum. Słychać było okrzyki: "Jesteśmy razem!", "Damy radę!". Na transparentach widać napisy: "Rząd mnie mnie, nie dam się", "Chcemy wrócić do pracy", "Oczekujemy godnej płacy".
Nauczyciele, którzy nie strajkują, są skazani na ostracyzm. Nie są wpuszczani do sali, gdzie przebywają strajkujący, muszą siedzieć w innym pomieszczeniu. Ich decyzja jest szeroko komentowana. Atmosfera jest gęsta - opowiada pedagożka z podstawówki w Warszawie.
- Warszawa jest ze swoimi nauczycielkami i nauczycielami. Tak było i tak będzie zawsze. Mówię to jako prezydent miasta, rodzic i nauczyciel akademicki. Jesteśmy z wami! - powiedział Rafał Trzaskowski do zgromadzonych na pl. Zamkowym tysięcy uczestników manifestacji "Światełko dla nauczycieli".
W piątek o godz. 11.11 zaczną śpiewać przedszkolaki, uczniowie i nauczyciele. W podstawówce na Mokotowie mają dodatkowo tego dnia przywitać się hasłem "Jeszcze Polska nie zginęła". Odzew: "kiedy my żyjemy". Bicie "Rekordu dla Niepodległej" ogłosiło Ministerstwo Edukacji Narodowej.
Pewnie nie wie, że książka do języka polskiego w czwartej klasie waży razem z ćwiczeniami niemal kilogram. Ten sam zestaw do siódmej klasy to prawie 1,3 kg. Obydwa podręczniki w zeszłym roku dopuścił do użytku resort Anny Zalewskiej (PiS).
Trzeba sobie jasno powiedzieć: w przyszłym roku będzie dwa razy trudniej dostać się do wymarzonej szkoły - mówi wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.