Działacze stołecznego PiS przekonują do referendum w sprawach komunikacyjnych. To jest tematyka, w którą politycznie inwestują, bo ideologiczny profil ich partii jest w Warszawie odrzucany.
Skończą się męczarnie kierowców i niszczenie zawieszenia w samochodach na niewygodnych progach spowalniających. Zamiast wyspowych w Warszawie będą montowane sinusoidalne. Wbrew ich nazwie nie trzeba wcale jeździć wężykiem, drogowcy przeprowadzili już testy.
Wojciech Młynarski śpiewał kiedyś o miasteczku na Dzikim Zachodzie, w którym "na jednego mieszkańca jeden szeryf przypadał". Mam skojarzenie z tą piosenką, gdy widzę gęstniejący chór polityków prawicy przedstawiających się jako adwokaci kierowców.
Warszawski PiS chce referendum lokalnego o sprawach komunikacji. Nie chodzi o zdobycie odpowiedzi, tylko o zadanie pytań z tezą, które mają nastraszyć mieszkańców i spolaryzować opinię publiczną.
Tego samego dnia miał miejsce występ fińskiego wokalisty w zielonych zarękawkach na Eurowizji i konwencja Bezpartyjnych Samorządowców poświęcona komunikacji. Oba wydarzenia były karykaturalnie zabawne, ale tylko jedno z nich miało taki cel.
Wielomiesięczna batalia o strefy obniżonej prędkości Tempo 30 w Warszawie kończy się w sposób, który zadowoli niewielu. Projekt miał służyć głównie poprawie bezpieczeństwa mieszkańców. Dlaczego więc ratusz ustępuje krytykom?
W konsultacjach społecznych przeciwnicy uspokojenia ruchu w ramach tzw. strefy Tempo 30 przekonywali m.in., że "wyniesione skrzyżowania zwiększają ryzyko poronień". Po analizie uwag ratusz wprowadził 47 korekt, m.in. kilka ulic usuwając z listy do objęcia strefą, a ponad dwadzieścia, w tym obwodnicę Gocławia - dodając. Publikujemy listę tych ulic.
Wyjątkowo tępa jest krucjata PiS przeciw planom transportowym ekipy prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Protestując przeciw spowolnieniu ruchu w strefach Tempo 30, radni z partii Jarosława Kaczyńskiego kontestują "narodowy program" własnego rządu, który ma poprawić bezpieczeństwo.
Choć żadna z głównych ulic Ursynowa nie znajdzie się w strefie obniżonej prędkości Tempo 30, radni PiS podnoszą alarm w sprawie "skandalicznego ruchu prezydenta Trzaskowskiego". - Praworządny obywatel nie zdąży zawieźć dziecka do przedszkola - wieszczą.
Na Żoliborzu poseł PiS Jarosław Krajewski, prawdopodobny kandydat tej partii na prezydenta Warszawy, podczas spotkania z wyborcami mówił o rekordowej pomocy finansowej rządu dla stolicy i jej nieudolnych władzach, które rozkopują i zwężają ulice.
Ulica Idzikowskiego, jedna z nielicznych, która łączy Dolny Mokotów z Górnym, już dawno po remoncie, ale nadal nie ma tu autobusów. Trwa spór o lokalizację jednego z przystanków, są też zastrzeżenia do progów spowalniających jazdę.
Podczas konsultacji w sprawie nowych stref ograniczonej prędkości Tempo 30 w Warszawie mieszkańcy skarżą się na wysyp progów spowalniających na ulicach. Tamas Dombi z ratusza przyznaje im rację i zapowiada też inne sposoby poskramiania piratów drogowych.
Ograniczenie prędkości do 30 km na godz. na mojej ulicy to znak czysto teoretyczny. Nikt nigdy nikogo za przekroczenie prędkości tu nie złapie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.