Wojewodowie, kuratorzy oświaty, szefowie policji, państwowych spółek, publicznych mediów. Łączy ich wierność partii rządzącej. I tak, jak ta partia, będą musieli pożegnać się ze stanowiskami
W ciągu najbliższych dni warszawscy działacze PiS mają podsumować kampanię wyborczą na spotkaniu z obecnym kierownictwem partyjnych struktur. W obozie władzy wrze. Działacze zaczynają szukać winnego fatalnej kampanii. Trwają też poszukiwania nowego kierownictwa.
Na nowych osiedlach na peryferiach Warszawy PiS nie jest już traktowany jako ugrupowanie stanowiące realną alternatywę dla KO. Nawet ci, którzy nie chcą głosować na Koalicję Obywatelską, są gotowi stać w kolejce do północy, byle tylko oddać głos na partię inną niż Prawo i Sprawiedliwość.
- Mamy tylko czwórkę posłów, z czego aż dwóch nie jest z PiS - mówi markotnie warszawski działacz Prawa i Sprawiedliwości. W partii narzekają na Jarosława Krajewskiego, szefa warszawskich struktur PiS. Niektórzy działacze oglądają się na wojewodę Tobiasza Bocheńskiego z PiS.
Skąd sukces PiS na terenach, które tak głośno protestowały przeciwko jednej ze sztandarowych inwestycji tej partii? - Doświadczaliśmy też agresji ze strony TVP i sąsiadów popierających tę partię - słyszymy. Tylko jedna gmina jest wyjątkiem.
Nie było dnia, na który czekałbym bardziej niż na ten, w którym otrzymałem do rąk kartę do głosowania. W moich pierwszych wyborach zagłosowałem w komisji Kaczyńskiego. Żeby odrzucić Polskę PiS.
Gdy zaczęły spływać pierwsze wyniki wyborów, zanosiło się na to, że PiS straci mandat w Warszawie: zamiast dotychczasowych sześciu będzie mieć piątkę posłów. W miarę jak dane dosyłały kolejne komisje, PiS słabł i wyglądało na to, że straci jednak jeszcze kolejnego posła.
W 2023 roku Koalicja Obywatelska wyraźnie wygrała w podwarszawskim Sulejówku. Cztery lata temu zdecydowanie wygrał tam PiS.
Zamiast dotychczasowej dziewiątki posłów PiS będzie mieć w okręgu siedleckim siódemkę. Partia w swoim bastionie wyborczym na Mazowszu zanotowała spadek poparcia aż o 10 pkt proc.
Koalicja Obywatelska wyprzedziła w wianuszku podwarszawskim pod względem poparcia Prawo i Sprawiedliwość, które straci aż dwa mandaty w tym okręgu. W miarę jak w poniedziałek wieczorem spływały dane, niemal z minuty na minutę zmieniało się, czy Lewica weźmie tu mandat.
Demokratyczna opozycja pokonała Zjednoczoną Prawicę w większości regionów. Państwowa Komisja Wyborcza podała wyniki ze 100 proc. obwodów.
W miarę jak spływają wyniki z kolejnych komisji wyborczych w Warszawie, nieco zmieniają się proporcje poparcia dla poszczególnych partii. Jeśli utrzyma się obecny trend, PiS wywalczy tylko cztery mandaty, a nie pięć, jak wychodziło z wcześniejszych obliczeń.
Wyniki wyborów 2023 w Warszawie i okolicach. PKW tuż po godz. 9 podała dane ze 100 proc. obwodowych komisji wyborczych. To był najdłużej liczony w Polsce okręg. Wciąż nie ma wszystkich komisji w obwarzanku warszawskim.
- Momentem zwrotnym kampanii był brak momentu zwrotnego. PiS udało się utrzymać skonsolidowaną partię. Ale partie opozycji zagrały va banque i zdobyły wyraźnie ponad 50 proc. głosów. To podsumowanie wyniku - mówi politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Kłamali przez całą kampanię, siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Dlatego na ostatniej prostej mówimy: koniec z tym, patrzymy do przodu. Chcemy trafić do niezdecydowanych wyborców, którzy popierają opozycję, ale wahają się, czy głosować - mówi Rafał Trzaskowski.
- Potrzebujemy nowej siedziby, ale o tym, że mielibyśmy się przenieść do lokalu przy pl. Hallera, nikt mnie do tej pory nie informował - przyznaje "Stołecznej" dyrektor Zarządu Praskich Terenów Publicznych. To tym miejskim urzędem dzielnica postanowiła zastąpić Pracownię Wschodnią, prężnie działającą w tym miejscu instytucję kultury.
Najpierw dziwne SMS-y namawiające do głosowania na PiS i obiecujące pogrzeby emerytów za darmo. Potem alert RCB przestrzegający przed fałszywymi wiadomościami od komitetów wyborczych. A następnie słowa rządowego pełnomocnika ds. dezinformacji, że to "zorganizowana akcja". Co właściwie się stało?
Jeden głos oddany w okręgu warszawskim znaczy proporcjonalnie mniej niż w innych okręgach. Ale mimo to może być cenny - w 2019 r. zabrakło zaledwie 1850 głosów, by posłanką nie została Małgorzata Gosiewska z PiS, a jej mandat przejęłaby lewica.
Zdumiewająca szarża Kaczyńskiego po miesięcznicy przykuła uwagę. Wydawało się, że to absolutnie niemożliwe, by najpotężniejszy polityk w Polsce uczestniczył w przepychance ulicznej i dość niezdarnie rozprawiał się z tabliczką przy wieńcu.
W ciągu ostatnich miesięcy rząd przekazał lub zapowiedział dotacje na ponad 400 mln zł na rozmaite inwestycje w podwarszawskim Otwocku. To na pewno umocni pozycję prezydenta miasta z PiS. Ale czy będzie miało wpływ na wybory parlamentarne?
- W możliwym scenariuszu PiS po przegranych wyborach się rozpada. Przypomnę, że w 2011 roku przed pierwszym posiedzeniem Sejmu powstała Solidarna Polska - mówi prof. Jarosław Flis.
- To degradacja dzielnicy, działanie skrajnie sprzeczne z polityką kulturalną prezydenta miasta - mówiła radna Agata Diduszko-Zyglewska pod Pracownią Wschodnią przy pl. Hallera, którą czeka wyprowadzka. Bronią jej też mieszkańcy Pragi.
Przed halę, w której odbędzie się przedwyborcza debata TVP, wybierają się zwolennicy i opozycji, i PiS. Po godz. 17, gdy przed budynkiem zebrało się kilkaset osób, w okolicy zaczęły się problemy w ruchu.
Czy szykuje się kolejna awantura o upamiętnienie Lecha Kaczyńskiego? Najnowszy pomysł dotyczy tablicy na kopcu Powstania Warszawskiego.
W poniedziałkowej debacie wyborczej nie weźmie udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński. A TVP organizuje ją nie w swojej siedzibie na Woronicza, tylko w hali ATM w Wawrze.
Na prawicy trwa licytacja na to, kto poda niższą liczbę uczestników Marszu Miliona Serc. PiS próbuje w ten sposób odwrócić uwagę od faktu, że nie jest w stanie tak zmobilizować wyborców jak zrobił to Donald Tusk.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości czy rządowe media nerwowo reagują na Marsz Miliona Serc zwołany przez Donalda Tuska w Warszawie. Ryszard Terlecki powiedział, że to "spęd pustych serc".
1350 nazwisk, konkretne kwoty, konkretne stanowiska, powiązania. I porażający obraz zawłaszczenia państwa przez partię rządzącą. To tylko fragment ponurej rzeczywistości. Czytelnicy zasypują nas kolejnymi informacjami.
Są radnymi, a jednocześnie pracują w państwowych spółkach. Czasami w kilku równocześnie. To także biznesmeni, których kariery powiązane są z PiS. Niektórzy zarabiają nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Oto pisowska lista płac z Warszawy
1350 nazwisk. Są tu radni i posłowie PiS, są ich rodziny, dobrzy znajomi. Na konkretnych przykładach pokazujemy, jak partia rządzącą zawłaszcza państwo na każdym poziomie.
Dziennikarze lokalnych redakcji "Wyborczej" zebrali informacje o 1350 osobach, którym dzięki PiS żyje się dostatniej. Na tej liście są ludzie zarabiający astronomiczne pieniądze, i tacy, którzy dorabiają co miesiąc po kilkaset złotych. Ujawniamy pierwszą jej część, kolejne - w czwartek, 28 września
Na Marszu Miliona Serc w Warszawie 1 października pojawią się liderzy Nowej Lewicy. PiS szykuje odpowiedź.
"Twoje dzieci będą drastycznie gwałcone wiertarką", "Murzyński ch... ci w d...", "Szczam na ciebie" - to fragmenty tylko z niektórych mejli, które od paru dni dostaje posłanka KO Kinga Gajewska, która została zatrzymana przez policję w trakcie wiecu Mateusza Morawieckiego w Otwocku.
- Posłanka Gajewska sama była sobie winna, że policja ją zatrzymała do wylegitymowania. Nosiła czapkę i czarne okulary - przekonywał radny PiS. A drugi dodał: - Już nie róbcie z niej Popiełuszki.
Ochroniarz siłą wyłączył nagrywanie odpowiedzi premiera Morawieckiego na pytanie o podatek od nadmiarowych zysków dla Orlenu. - Czułem strach - relacjonuje młody aktywista z Grupy Wschód. Nagranie z głośnego wiecu w Otwocku trafiło do internetu.
- To, co się wydarzyło, jest kwintesencją państwa, które od ośmiu lat buduje PiS - mówi "Wyborczej" posłanka Kinga Gajewska (KO). W ten sposób komentuje działania policji wobec niej w czasie spotkania premiera Morawieckiego z mieszkańcami Otwocka.
- Tusk w swoim życiu słowa prawdy nie powiedział. Może jeden raz, kiedy podawał numer konta w Brukseli, żeby mu pieniądze przelewali - przekonywał we wtorek wieczorem premier Mateusz Morawiecki w Otwocku. Sam słynie z tego, że - delikatnie mówiąc - często mija się z prawdą.
Łapówki za wydanie wiz do Polski polskim oficjelom miał dawać Saikat B., hinduski biznesmen mieszkający od ponad dwóch dekad w Polsce. "Wyborcza" dotarła także do zwiastuna serialu internetowego, który powstał najpewniej po to, aby uwiarygodnić przyjazd nad Wisłę "filmowców Wawrzyka".
- Słoiki, które zjechały do Warszawy, chcą wszystkim udowodnić, że nie mają z Polską nic wspólnego. To przez nich, tak zwanych Europejczyków, PiS przegrywa w stolicy - słyszę na Szmulkach, gdzie partia Kaczyńskiego od lat jest numerem jeden.
- Mamy cztery razy więcej chętnych niż miejsc w komisjach - mówi pełnomocnik wyborczy Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Warszawiacy są gotowi jechać w Polskę bronić przejrzystości wyborów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.