Choć trudno w to uwierzyć, ale niewiele zabrakło, by w Warszawie zagłosowali wszyscy do tego uprawnieni. A to tylko jeden z warszawskich rekordów, które padły w czasie niedzielnych wyborów.
- Mamy tylko czwórkę posłów, z czego aż dwóch nie jest z PiS - mówi markotnie warszawski działacz Prawa i Sprawiedliwości. W partii narzekają na Jarosława Krajewskiego, szefa warszawskich struktur PiS. Niektórzy działacze oglądają się na wojewodę Tobiasza Bocheńskiego z PiS.
- Trochę dziwnie się czuję, bo pierwszy raz partia, na którą głosowałem, nie przegrała. To znaczy też nie wygrała, ale podobno stworzy rząd - mówi Kuba. W biurowym centrum Warszawy i w barze mlecznym słuchaliśmy, jak ulica komentuje wyniki wyborów.
Demokratyczna opozycja pokonała Zjednoczoną Prawicę w większości regionów. Państwowa Komisja Wyborcza podała wyniki ze 100 proc. obwodów.
W wyborach do parlamentu moi rówieśnicy nie tylko "dołożyli cegiełkę" do wysokiej frekwencji, ale też wyraźnie przypomnieli politykom o swoim istnieniu i potrzebach. Skąd ta determinacja?
Według badań exit poll młodzi ludzie masowo wzięli udział w wyborach parlamentarnych. Okazuje się, że - mimo zapowiedzi - nie zagłosowali aż tak chętnie na Konfederację. Największa grupa głosujących kobiet poparła PiS.
Według cząstkowych wyników opublikowanych przez Państwową Komisję Wyborczą PiS zdobył 40 proc. głosów, a KO - 26 proc. Z kolei wyniki exit poll znacząco różniły się od tych opublikowanych rano przez PKW. Dlaczego?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.