Organizatorzy miesięcznicy ogrodzili pomnik smoleński. Zbigniew Komosa nie mógł złożyć wieńca z tabliczką, za której zniszczenie Jarosław Kaczyński może mieć uchylony immunitet. Najmocniej pomnika bronił Antoni Macierewicz. W końcu został zatrzymany do kontroli.
Pełnomocnik Zbigniewa Komosy, na którego wniosek sejmowa komisja uchyliła immunitet Jarosławowi Kaczyńskiemu, ogłosił, że jego klient ma propozycje pojednawcze wobec prezesa PiS. Może on uniknąć sprawy w sądzie, jeśli przyjmie warunki Komosy.
Sejmowa komisja regulaminowa zastanawiała się, czy troje posłów Zjednoczonej Prawicy, w tym prezes PiS, powinno odpowiedzieć w sądzie za wydarzenia przed pomnikiem smoleńskim w Warszawie.
Zbigniew Komosa, którego Jarosław Kaczyński miał uderzyć dwukrotnie w twarz, zapowiedział złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciwko prezesowi PiS. Czy Sejm uchyli prezesowi PiS immunitet?
Po miesięcznicach smoleńskich prokuratura dostawała zawiadomienia, że politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, kradli wieńce i tabliczki z napisami oskarżającymi Lecha Kaczyńskiego o sprawstwo katastrofy. Prokuratura umorzyła wszystkie z postępowań.
Warszawska prokuratura umorzyła dwa postępowania prowadzone w sprawie Jarosława Kaczyńskiego. W październiku prezes PiS zniszczył wieniec pod pomnikiem smoleńskim i próbował wyrwać telefon jednemu z demonstrujących.
Zdumiewająca szarża Kaczyńskiego po miesięcznicy przykuła uwagę. Wydawało się, że to absolutnie niemożliwe, by najpotężniejszy polityk w Polsce uczestniczył w przepychance ulicznej i dość niezdarnie rozprawiał się z tabliczką przy wieńcu.
Po jednej z rocznic smoleńskich na pl. Piłsudskiego tajniacy mieli śledzić aktywistę Zbigniewa Komosę, który co miesiąc składa pod pomnikiem kwiaty. "Ja sobie tylko tak chodzę" - tłumaczył jeden z funkcjonariuszy na pytania Komosy, dlaczego go śledzi. Aktywista pokazał ich legitymacje służbowe na filmie i został za to skazany.
Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury od wyroku uniewinniającego Zbigniewa Komosę, którego śledczy oskarżyli o znieważenie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Wcześniej sądy uznały, że do żadnego znieważenia nie doszło. Prokuraturze te wyroki nie wystarczyły.
Zbigniew Komosa odebrał sześć wieńców, które w miesięcznice smoleńskie skonfiskowało mu wojsko. Żołnierze od lutego 2020 roku zabrali ich 26. Aktywista przyjechał po nie lawetą.
Dwóch prokuratorów odmówiło sporządzenia kasacji od prawomocnego wyroku uniewinniającego Zbigniewa Komosę z zarzutów o znieważenie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Znalazł się taki, który stwierdził, że braku podstaw do wniesienia kasacji nie widzi. Miał się pod nią podpisać Daniel Więckowski, zastępca Prokuratora Rejonowego dla Warszawy Środmieście-Północ.
Zbigniew Komosa został oskarżony o znieważenie pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Na czym to znieważenie polegało? Na składaniu wieńca z napisem wytykającym błędy przy lądowaniu prezydenckiego Tu-134 w Smoleńsku. Komosa sprzeciwiał się też "kreowaniu - w związku z katastrofą - fałszywych bohaterów". Sąd Okręgowy prawomocnie go uniewinnił.
Policjanci wobec protestującego samotnie na pl. Zamkowym w Warszawie Zbigniewa Komosy użyli siły, zabrali mu tablicę z antyrządowym hasłem, założyli kajdanki, wsadzili do radiowozu i odwieźli na komendę. A potem tłumaczyli, że choć był sam uczestniczył w zgromadzeniu. Sąd wyśmiał tę argumentację i uznał, że działali bezprawnie. Za podobne akcje policji sądy każą płacić skarbowi państwa coraz większe odszkodowania.
Prokuratura wszczęła śledztwo "w sprawie spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym" przy okazji lotu Andrzeja Dudy z Zielonej Góry do Warszawy w lipcu zeszłego roku. Samolot z prezydentem na pokładzie wystartował pomimo zamknięcia wieży kontroli lotów.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał wyrok w sprawie Zbigniewa Komosy, oskarżonego o znieważenie pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Komosa miał go znieważyć wieńcem z napisem "Stop kreowaniu fałszywych bohaterów".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.