Miesięcznicy pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego jak co miesiąc towarzyszyła akcja Lotnej Brygady Opozycji. Ale tym razem nawet antyrządowi happenerzy przyznali, że rozwój zdarzeń na placu ich zdziwił.
Lotna Brygada Opozycji poskarżyła się Rzecznikowi Praw Obywatelskich na policję, która odbiera im megafony w czasie kontrmanifestacji podczas miesięcznic smoleńskich. Stołeczny komendant Paweł Dzierżak stwierdził, że policjanci działają właściwie. A jeśli ktoś uważa inaczej, może zgłosić się do prokuratury.
Lotna Brygada Opozycji postanowiła przekazać na szczytny cel nagrodę warszawskiej "Wyborczej", którą wygrała w zeszłym roku w głosowaniu czytelników w naszym plebiscycie na Stołek i Nogę od Stołka. Teraz stołek z geometryczną grafiką Oli Niepsuj trafi do domu pani Ewy z Jaworzna.
Senator KO Krzysztof Brejza zapytał komendanta stołecznej policji o koszty akcji z 10 stycznia, gdy przy użyciu wysięgnika mundurowi zaglądali do mieszkania wynajętego przez Lotną Brygadę Opozycji. Odpowiedź dostał wymijającą, ale te koszty da się policzyć.
Komendant Paweł Dzierżak tłumaczy się przed rzecznikiem praw obywatelskich z użycia wysięgnika. Zdaniem RPO jego uzasadnienie nie wystarczy, a działania funkcjonariuszy ingerowały w obywatelską wolność.
W piątek, 10 lutego, kolejna miesięcznica smoleńska. Z tej okazji antyrządowi aktywiści z Lotnej Brygady Opozycji przyszli na pl. Piłsudskiego w kaskach, z mocnym banerem. Dzień wcześniej wieczorem wybrali się z drabiną na policję. To rewanż za słynną akcję funkcjonariuszy z podnośnikiem sprzed miesiąca.
Lotna Brygada Opozycji sporządziła obszerną listę przewin policji, która zabezpiecza ich zgromadzenia w czasie miesięcznic smoleńskich. - Sprawę przekazujemy Rzecznikowi Praw Obywatelskich, by interweniował u komendanta głównego policji. Może on wyjaśni, dlaczego utrudnia nam się pokojowe demonstracje - mówi Tita Halska z LBO.
Policjanci zaglądający ze strażackiego podnośnika do mieszkania wynajętego na drugim piętrze przez działaczy Lotnej Brygady Opozycji. Tak wyglądała kolejna miesięcznica smoleńska.
Wyrok dotyczy jednej z najbardziej absurdalnych akcji policji w czasie comiesięcznych protestów działaczy ulicznej antyrządowej opozycji. Gdy na pl. Piłsudskiego politycy PiS wspominali ofiary katastrofy w Smoleńsku, policjanci ganiali protestujących po drzewach.
Podczas manifestacji Lotnej Brygady Opozycji jedna z kobiet trzymających 15-metrowy baner z napisem "Gdzie jest raport?" straciła przytomność. Do zdarzenia doszło po tym, jak policjanci rzucili się na aktywistów, by odebrać im megafony.
Przed kancelarią premiera trwa protest służb mundurowych przeciwko zbyt niskim pensjom i emeryturom. Swój kontrprotest zorganizowali działacze Lotnej Brygady Opozycji, którzy przed stanęli ze zdjęciami policjantów używających przemocy na demonstracjach.
Przed domem Jarosława Kaczyńskiego odbyła się akcja Lotnej Brygady Opozycji, która zaprosiła prezesa do udziału w spektaklu.
- Chcemy przywitać prezesa chlebem i solą - mówiła jedna z aktywistek. Akcja Lotnej Brygady Opozycji zorganizowano w 150. miesięcznicę katastrofy pod Smoleńskiem.
- Po to dzieliliśmy grupę na sekcje, żeby napis powstał w całości w ciągu 10 sekund. Tak też się stało - w rozmowie ze "Stołeczną" podsumowała sobotnią akcję Tita Halska z Lotnej Brygady Opozycji. Napis "Gdzie jest raport, świrze?" można było oglądać na płocie wzdłuż pl. Piłsudskiego do godz. 21 w sobotę, 8 października.
Zażalenie na godzinne zatrzymanie w parku Saskim przez policję 10 czerwca złożyła Stanisława Skłodowska, członkini Lotnej Brygady Opozycji. Policjanci puścili ją wolno, dopiero kiedy skończyły się obchody 145. miesięcznicy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Sąd uznał, że zatrzymanie było nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe.
W środę 10 sierpnia na pl. Piłsudskiego pod pomnikiem smoleńskim rządzący i politycy Prawa i Sprawiedliwości złożyli kwiaty z okazji 148. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Kilkaset metrów dalej członkowie Lotnej Brygady Opozycji i antyrządowi aktywiści zorganizowali swoją pikietę.
Zbigniew Komosa odebrał sześć wieńców, które w miesięcznice smoleńskie skonfiskowało mu wojsko. Żołnierze od lutego 2020 roku zabrali ich 26. Aktywista przyjechał po nie lawetą.
Za malowanie węglem krzyży na pl. Piłsudskiego nagana i do zapłaty 100 zł. Jest wyrok nakazowy dla Arkadiusza Szczurka, członka Lotnej Brygady Opozycji.
Policjanci otoczyli aktywistów Lotnej Brygady Opozycji, którzy chcieli wziąć udział w zgłoszonym wcześniej, a więc legalnym zgromadzeniu z okazji 145. miesięcznicy smoleńskiej. W efekcie nie zdążyli dotrzeć pod pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, gdy był tam Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS.
Osiem kobiet ustawiło się pod gmachem ambasady ze związanymi na plecach rękami i z czarnymi workami na śmieci na głowach. Miały na sobie tylko górną część garderoby, buty i majtki pokryte substancją imitującą krew.
- W ciągu trzech lat straciliśmy 16 megafonów. Policja je nam odebrała i do tej pory nie oddała. Odebrano nam siłą wiele rekwizytów, m.in. majteczki w kropeczki, które powiesiliśmy na bramie Ministerstwa Kultury. Wciąż pytamy policję, kiedy nam oddadzą majtki - relacjonuje Tita, aktywistka Lotnej Brygady Opozycji.
- To nie jest dobry tydzień dla "dobrej zmiany" - komentuje Arkadiusz Szczurek, aktywista Lotnej Brygady Opozycji. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał wypłacić skarbowi państwa kolejne w tym tygodniu odszkodowanie za bezzasadne zatrzymanie przez policję. I nie tylko jemu. A to dopiero początek odszkodowań dla aktywistów.
- To jest jak najbardziej adekwatna kwota, ale spodziewaliśmy się, że sędzia będzie ostrożniejszy i zasądzi niższą - mówi "Stołecznej" aktywista Lotnej Brygady Opozycji Arkadiusz Szczurek. Wyrok dotyczy sprawy z lipca 2021 r., kiedy to Szczurek wspiął się na "schody smoleńskie" z flagą Unii Europejskiej.
Aktywiści Lotnej Brygady Opozycji i Komitetu Obrony Demokracji oblali czerwoną farbą bramę ambasady Rosji przy ul. Belwederskiej. Policja zatrzymała dwóch mężczyzn.
Lotna Brygada Opozycji jak zwykle stawiła się na plac Piłsudskiego podczas miesięcznicy smoleńskiej. Na Youtubie pojawiło się nagranie, z którego wynika, że poseł PiS Bartłomiej Wróblewski zaatakował jedną z kobiet, próbując ściągnąć jej maskę.
W piątkowe popołudnie przed głównym wjazdem na teren Ambasady Rosji w Warszawie członkowie Lotnej Brygady Opozycji wysypali miał węglowy. Zatknęli w nim transparenty z antyrosyjskim hasłem.
W czasie protestów przez siedzibą TVP reporter telewizji narodowej wjechał na trasę legalnie zarejestrowanego zgromadzenia i potrącił jednego z protestujących. Policja oskarżyła jednak nie jego, a organizatora manifestacji. Sąd - jak opisał serwis OKO.Press - miał inne zdanie.
Były szampan, muzyka i dzieła sztuki. Tak wyglądała demonstracja zorganizowana przez grupę Cień Mgły na pl. Małachowskiego przed gmachem galerii Zachęta w Warszawie. Plany nowego dyrektora, mianowanego przez resort kultury bez konkursu, zainspirowały organizatorów, by podpowiedzieć mu, w jakim kierunku galeria powinna iść.
Antyrządowi aktywiści z Lotnej Brygady Opozycji tradycyjnie pamiętali o kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Co tym razem przygotowali na swój comiesięczny happening?
Lotna Brygada Opozycji, znana z antyrządowych happeningów, tym razem stawiła się w gmachu Najwyższej Izby Kontroli w Warszawie. Aktywiści przyszli ze "zleceniem z Nowogrodzkiej" na założenie podsłuchu u prezesa Mariana Banasia.
Postaci z bajek, m.in. wilk i zając, minionek, kot, pies, kaczka, pszczoła, pojawiły się na miesięcznicy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Policjanci uganiali się za przebierańcami, legitymowali ich. Kotu urwali ogon.
W niedzielne południe działacze antyrządowej Lotnej Brygady Opozycji zasłonili pomnik smoleński na placu Piłsudskiego w Warszawie czarnym banerem z napisem przypominającym o ponad 100 tys. ofiar pandemii COVID-19 w Polsce. Przeliczyli, że to "ponad 1000 tupolewów", które rozbiły się przez PiS.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uchylił zakaz prokuratorski dla piątki członków antyrządowej Lotnej Brygady Opozycji. Tym samym mogą zbliżać się do pl. Piłsudskiego, gdzie odbywają się miesięcznice smoleńskie organizowane przez PiS.
Antyrządowi działacze związani z grupą Lotna Brygada Opozycji złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez ważnych funkcjonariuszy publicznych, w tym przez Jarosława Kaczyńskiego. Nie mają wątpliwości, że to on wydaje rozkazy, by tłumić opozycyjne i legalne demonstracje.
Brygada antyterrorystów z wyposażeniem wysokogórskim ściągała aktywistów Lotnej Brygady Opozycji z wodozbioru Marconiego w Ogrodzie Saskim. Inne osoby z LBO policja zatrzymywała w drodze na miejsce zgromadzenia. Dziś 140. miesięcznica Katastrofy Smoleńskiej.
Świętujący Halloween członkowie Lotnej Brygady Opozycji nie zapomnieli odwiedzić na Żoliborzu Jarosława Kaczyńskiego, żeby poprosić go o cukierki. 20-minutowy happening skończył się wylegitymowaniem duchów przez policję.
Arkadiusz Szczurek z Lotnej Brygady Opozycji został uniewinniony przez Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w sprawie wejścia na cokół pomnika Lecha Kaczyńskiego na pl. Piłsudskiego w Warszawie i wywieszenia baneru z hasłem: "Gdzie jest wrak?". Wyrok jest nieprawomocny.
Policjanci biegają z drabiną, a funkcjonariusze SOP chodzą po drzewach. Jarosław Kaczyński zaostrza kurs wobec demonstrujących.
Kim jest Arkadiusz Szczurek? Chciał pomóc w przeprowadzce Karczewskiego, urządzał pokoje na godziny w NIK, wspinał się na pomnik Lecha Kaczyńskiego z banerem "Gdzie jest wrak?". Ostatnio spędził ponad 30 godzin w areszcie i ma zakaz zbliżania się do pl. Piłsudskiego w Warszawie.
Arkadiusz Szczurek z Lotnej Brygady Opozycji ma zakaz zbliżania się do placu Piłsudskiego na odległość 400 metrów. Podczas ostatniej miesięcznicy został zatrzymany przez policję. Zarzuca mu się "zakłócanie uroczystości religijnej".
Copyright © Agora SA