Organizatorzy miesięcznicy ogrodzili pomnik smoleński. Zbigniew Komosa nie mógł złożyć wieńca z tabliczką, za której zniszczenie Jarosław Kaczyński może mieć uchylony immunitet. Najmocniej pomnika bronił Antoni Macierewicz. W końcu został zatrzymany do kontroli.
Sejmowa komisja regulaminowa zastanawiała się, czy troje posłów Zjednoczonej Prawicy, w tym prezes PiS, powinno odpowiedzieć w sądzie za wydarzenia przed pomnikiem smoleńskim w Warszawie.
W przypadającą w niedzielę 175. miesięcznicę katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński z politykami swojej partii przybył na pl. Piłsudskiego. Tutaj czekali na niego przeciwnicy PiS.
W PiS się głowią, co zrobić, by prezes mógł bez przepychanek składać kwiaty pod pomnikiem katastrofy na pl. Piłsudskiego. I mają już na to pomysł. Na początek udało im się znowu zamknąć okolice pomnika niemal na cały dzień. Ale gra się toczy o coś więcej.
Od Zbigniewa Komosy, który co miesiąc składa pod pomnikiem smoleńskim wieniec z napisem "Pamięci ofiar Lecha Kaczyńskiego", Jarosław Kaczyński żąda przeprosin i zadośćuczynienia.
Zbigniew Komosa, którego Jarosław Kaczyński miał uderzyć dwukrotnie w twarz, zapowiedział złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciwko prezesowi PiS. Czy Sejm uchyli prezesowi PiS immunitet?
Jarosław Kaczyński miał uderzyć Zbigniewa Komosę. Poturbowana Babcia Kasia trafiła do szpitala. Doszło do szarpaniny pod pomnikiem smoleńskim. Czy protestowanie przeciwko miesięcznicom ma jeszcze sens?
Podczas miesięcznicy na placu Piłsudskiego doszło do przepychanek między politykami PiS a uczestnikami kontrmanifestacji. - Czy wam nie wstyd? - pokrzykiwał do manifestujących na pl. Piłsudskiego Mariusz Błaszczak. A Jarosław Kaczyński oburzał się, że policja nie odsuwa protestujących.
Od kiedy PiS straciło władzę, Jarosław Kaczyński podczas swoich miesięcznic na pl. Piłsudskiego niszczy wieńce i wdaje się w pyskówki z protestującymi. Przypominamy, co działo się pod pomnikiem smoleńskim po 15 października ubiegłego roku.
Policja analizuje właśnie sprawę szarpaniny spod pomnika smoleńskiego, do której doszło w nocy 10 sierpnia. Tam Jarosław Kaczyński, wspólnie z innymi politykami Prawa i Sprawiedliwości zaczął się szarpać z demonstrantami.
Jarosław Kaczyński złożył w sobotę, 10 sierpnia kwiaty pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego. Jak zwykle towarzyszyli mu protestujący przeciw miesięcznicom.
Po miesięcznicach smoleńskich prokuratura dostawała zawiadomienia, że politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, kradli wieńce i tabliczki z napisami oskarżającymi Lecha Kaczyńskiego o sprawstwo katastrofy. Prokuratura umorzyła wszystkie z postępowań.
W Sejmie są już wnioski o uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu i Markowi Suskiemu. Jednak nawet posłowie Koalicji 15 Października mają wątpliwości, czy w związku ze zniszczeniem przez prezesa PiS wieńca w trakcie obchodów miesięcznicy smoleńskiej należy karać polityków Prawa i Sprawiedliwości.
W środę 10 lipca późnym wieczorem, pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej pojawił się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Doszło do awantury z grupą aktywistów. Interweniowała policja.
10 czerwca Jarosław Kaczyński pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej użył farby w spreju i zamalował tabliczkę przytwierdzoną do wieńca. Policja uznała to za nadużycie władzy i składa wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania.
Warszawska policja opublikowała komunikat na temat incydentu podczas ostatniej miesięcznicy smoleńskiej. Funkcjonariusze zapewniają, że "naruszenia norm prawnych rejestrują" i "nikt nie jest ponad prawem".
To już trzecia miesięcznica smoleńska po zmianie rządu. Kaczyński stawia na rozmach, zwolenników teorii o zamachu w Smoleńsku przed przepychankami broniła własna grupa porządkowa.
166. miesięcznica smoleńska skończyła się jak poprzednia. Znów były przepychanki, a Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy. - Wygląda na to, że policja, gdy obstawiała miesięcznice za rządów PiS, chroniła nas przed Kaczyńskim i jego świtą, a nie odwrotnie - mówi "Wyborczej" aktywista, który co miesiąc jest na pisowskich obchodach.
Dziś pierwsza smoleńska miesięcznica w Warszawie po zmianie rządu. Wbrew zapowiedziom na placu Piłsudskiego była policja.
Za dwa dni pierwsza smoleńska miesięcznica w Warszawie po zmianie rządu. - Nie będzie już kordonów policji, nie będzie policjantów na wysięgnikach. Będzie normalne zabezpieczanie, jak każdej imprezy - zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji.
Ostatnia miesięcznica smoleńska pod rządami PiS minęła w spokoju. Lotna Brygada Opozycji zapewnia jednak, że ich działalność się nie kończy. Chcą rozliczyć dowódców policji, którzy wydali rozkazy użycia wobec nich przemocy. I sprawić, by z pl. Piłsudskiego zniknęły smoleńskie schody.
To ostatnia miesięcznica smoleńska przed oddaniem władzy przez PiS. Czy tak, jak było w zwyczaju, policja zamknie część Krakowskiego Przedmieścia? To może być wielkie utrudnienie dla tłumnie spacerujących po Trakcie Królewskim w przedświąteczny weekend
Słabością pomnika Lecha Kaczyńskiego, który stoi na obrzeżach placu Piłsudskiego, jest to, że otacza go parking. Na zlecenie Dowództwa Garnizonu Warszawa parking właśnie rozkopano. Trochę zaskakujący jest cel tego przedsięwzięcia.
Warszawska prokuratura umorzyła dwa postępowania prowadzone w sprawie Jarosława Kaczyńskiego. W październiku prezes PiS zniszczył wieniec pod pomnikiem smoleńskim i próbował wyrwać telefon jednemu z demonstrujących.
Zdumiewająca szarża Kaczyńskiego po miesięcznicy przykuła uwagę. Wydawało się, że to absolutnie niemożliwe, by najpotężniejszy polityk w Polsce uczestniczył w przepychance ulicznej i dość niezdarnie rozprawiał się z tabliczką przy wieńcu.
Hanna Machińska, była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich, we wtorek rano szła do pracy na Uniwersytecie Warszawskim, gdy została zatrzymana przez policjantów. Pytali, gdzie i po co idzie, a gdy odmówiła odpowiedzi, eskortowali ją do bramy UW przy Krakowskim Przedmieściu. - Dzisiaj chodziło o mnie, ale takich osób jak ja jest wiele każdego dnia - mówi "Wyborczej".
"To już koniec, Jarosławie!" - skandowali przez megafony ubrani w stroje czarownic aktywiści Lotnej Brygady Opozycji, gdy we wtorek rano na plac Piłsudskiego przybył prezes Prawa i Sprawiedliwości ze swoją świtą. Kaczyńskiemu puściły nerwy.
- Policja pokazała, jakie jest jej zadanie na miesięcznicach smoleńskich. Ma stać na straży komfortu Kaczyńskiego - mówi Arkadiusz Szczurek, jeden z organizatorów kontrmiesięcznic smoleńskich.
- To, że samochód jest służbowy i że jedzie nim minister, nie oznacza, że jest to pojazd uprzywilejowany. Bazując na upublicznionych informacjach, wiemy, że samochód, którym jechał wczoraj minister Dworczyk, takim pojazdem nie był - ocenia ekspert.
Miesięcznicy pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego jak co miesiąc towarzyszyła akcja Lotnej Brygady Opozycji. Ale tym razem nawet antyrządowi happenerzy przyznali, że rozwój zdarzeń na placu ich zdziwił.
Jednemu z protestujących mężczyzn wyrwano megafon, dwie inne osoby przewróciły się na ziemię lub zostały powalone.
Obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej zostały w tym roku przeniesione na niedzielę 16 kwietnia. Tego dnia nie zabraknie wspólnych modlitw, mszy, filmów i koncertów, a na koniec dnia przemówienie wygłosi Jarosław Kaczyński.
Rządowe obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej z powodu Wielkanocy zostały przełożone o tydzień. Mimo to na pl. Piłsudskiego kwiaty złożył Jarosław Kaczyński. Jak co miesiąc nie obyło się bez awantur z policją. Wcześniej miejskie uroczystości odbyły się na Powązkach.
Lotna Brygada Opozycji poskarżyła się Rzecznikowi Praw Obywatelskich na policję, która odbiera im megafony w czasie kontrmanifestacji podczas miesięcznic smoleńskich. Stołeczny komendant Paweł Dzierżak stwierdził, że policjanci działają właściwie. A jeśli ktoś uważa inaczej, może zgłosić się do prokuratury.
Senator KO Krzysztof Brejza zapytał komendanta stołecznej policji o koszty akcji z 10 stycznia, gdy przy użyciu wysięgnika mundurowi zaglądali do mieszkania wynajętego przez Lotną Brygadę Opozycji. Odpowiedź dostał wymijającą, ale te koszty da się policzyć.
Policja uspokaja: każde zgłoszenie jest przyjmowane, jeśli tylko coś się dzieje, proszę dzwonić, przychodzić, zajmiemy się sprawą. A co ma mówić: że jest chaos i - obywatelu, radź sobie sam?
Komendant Paweł Dzierżak tłumaczy się przed rzecznikiem praw obywatelskich z użycia wysięgnika. Zdaniem RPO jego uzasadnienie nie wystarczy, a działania funkcjonariuszy ingerowały w obywatelską wolność.
W piątek, 10 lutego, kolejna miesięcznica smoleńska. Z tej okazji antyrządowi aktywiści z Lotnej Brygady Opozycji przyszli na pl. Piłsudskiego w kaskach, z mocnym banerem. Dzień wcześniej wieczorem wybrali się z drabiną na policję. To rewanż za słynną akcję funkcjonariuszy z podnośnikiem sprzed miesiąca.
Lotna Brygada Opozycji sporządziła obszerną listę przewin policji, która zabezpiecza ich zgromadzenia w czasie miesięcznic smoleńskich. - Sprawę przekazujemy Rzecznikowi Praw Obywatelskich, by interweniował u komendanta głównego policji. Może on wyjaśni, dlaczego utrudnia nam się pokojowe demonstracje - mówi Tita Halska z LBO.
Rzecznik Praw Obywatelskich interweniuje w sprawie policjantów zaglądających ze strażackiego podnośnika do mieszkania wynajętego przez działaczy Lotnej Brygady Opozycji. Prosi komendanta stołecznej policji o wyjaśnienia i wskazanie podstaw prawnych i faktycznych tych czynności.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.