Niebezpieczne zdarzenia na Placu Piłsudskiego. Mężczyzna wszedł na pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, groził, że ma broń i jej użyje. Przez trzy godziny okolice pomnika były sparaliżowane.
Od Zbigniewa Komosy, który co miesiąc składa pod pomnikiem smoleńskim wieniec z napisem "Pamięci ofiar Lecha Kaczyńskiego", Jarosław Kaczyński żąda przeprosin i zadośćuczynienia.
Jarosław Kaczyński złożył w sobotę, 10 sierpnia kwiaty pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego. Jak zwykle towarzyszyli mu protestujący przeciw miesięcznicom.
W środę 10 lipca późnym wieczorem, pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej pojawił się prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Doszło do awantury z grupą aktywistów. Interweniowała policja.
Podczas 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej Jarosław Kaczyński ruszył z sekatorem na wieniec złożony pod pomnikiem na pl. Piłsudskiego. Niszczył go mimo wezwań policji do przestrzegania prawa. Czy tym razem szef PiS popełnił nie wykroczenie, ale przestępstwo?
Partyjne obchody 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Jarosław Kaczyński próbował zniszczyć jeden z wieńców pod pomnikiem smoleńskim, a potem go zabrał i zapakował do samochodu.
14 lat temu w Smoleńsku doszło do katastrofy samolotu z polską delegacją, która leciała do Katynia. Poranne obchody z udziałem polityków PiS skończyły się tradycyjną przepychanką słowną z przeciwnikami tezy o zamachu.
Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz w wywiadzie dla "Newsweeka" oświadczył, że chce przyspieszyć odbudowę Pałacu Saskiego. Zapowiedział też możliwą zmianę lokalizacji stojącego na pl. Piłsudskiego pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej.
Zaczęło się rano od obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej. Bezpieczeństwa prezesa pilnowali snajperzy ulokowani na dachach. Po wieczornej mszy w katedrze na Starówce wyruszył stamtąd marsz na plac Piłsudskiego, gdzie przemówiał Jarosław Kaczyński.
"To już koniec, Jarosławie!" - skandowali przez megafony ubrani w stroje czarownic aktywiści Lotnej Brygady Opozycji, gdy we wtorek rano na plac Piłsudskiego przybył prezes Prawa i Sprawiedliwości ze swoją świtą. Kaczyńskiemu puściły nerwy.
Miesięcznicy pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego jak co miesiąc towarzyszyła akcja Lotnej Brygady Opozycji. Ale tym razem nawet antyrządowi happenerzy przyznali, że rozwój zdarzeń na placu ich zdziwił.
Trwają całodniowe obchody związane z 13. rocznicą katastrofy smoleńskiej. Po mszy odczytany został Apel Pamięci przed Pałacem Prezydenckim, a politycy PiS złożyli wieńce na pl. Piłsudskiego. Na wieczór planowane są kolejna msza oraz przemarsz pod Pałac Prezydencki, po którym przemówi Jarosław Kaczyński.
Podkomisja przygotowała wniosek do prokuratury o podjęcie badania nie tylko katastrofy, ale także zamachu skierowanego przeciwko prezydentowi Rzeczypospolitej - poinformował PAP Antoni Macierewicz. - Dzięki temu zawiadomieniu jednym wyrokiem będzie można skasować brednie podkomisji - komentuje poseł Maciej Lasek.
Obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej zostały w tym roku przeniesione na niedzielę 16 kwietnia. Tego dnia nie zabraknie wspólnych modlitw, mszy, filmów i koncertów, a na koniec dnia przemówienie wygłosi Jarosław Kaczyński.
Rządowe obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej z powodu Wielkanocy zostały przełożone o tydzień. Mimo to na pl. Piłsudskiego kwiaty złożył Jarosław Kaczyński. Jak co miesiąc nie obyło się bez awantur z policją. Wcześniej miejskie uroczystości odbyły się na Powązkach.
Zdaniem TVP "w polskiej tradycji żałobę obchodzi się rok" - poinformował w czwartek (16 marca) Roman Giertych. To stanowisko telewizji publicznej w odpowiedzi na pozew o naruszenie praw rodziny zmarłego oficera BOR do godnej żałoby po nim.
Podczas manifestacji Lotnej Brygady Opozycji jedna z kobiet trzymających 15-metrowy baner z napisem "Gdzie jest raport?" straciła przytomność. Do zdarzenia doszło po tym, jak policjanci rzucili się na aktywistów, by odebrać im megafony.
- Chcemy przywitać prezesa chlebem i solą - mówiła jedna z aktywistek. Akcja Lotnej Brygady Opozycji zorganizowano w 150. miesięcznicę katastrofy pod Smoleńskiem.
Zażalenie na godzinne zatrzymanie w parku Saskim przez policję 10 czerwca złożyła Stanisława Skłodowska, członkini Lotnej Brygady Opozycji. Policjanci puścili ją wolno, dopiero kiedy skończyły się obchody 145. miesięcznicy smoleńskiej na pl. Piłsudskiego. Sąd uznał, że zatrzymanie było nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe.
Nie umieli zrobić obliczeń, ten problem przerósł ich możliwości. Nie wychodziła im symulacja. 83 proc. wszystkich zadań obliczeniowych nie zostało skończonych - tak o pracach podkomisji smoleńskiej mówił dr Marek Michalewicz, ekspert z UW. Przez przypadek dowiedział się, że rektor zawiadomił prokuraturę. O co chodzi?
W środę 10 sierpnia na pl. Piłsudskiego pod pomnikiem smoleńskim rządzący i politycy Prawa i Sprawiedliwości złożyli kwiaty z okazji 148. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Kilkaset metrów dalej członkowie Lotnej Brygady Opozycji i antyrządowi aktywiści zorganizowali swoją pikietę.
Z pracą w Muzeum Powstania Warszawskiego pożegnała się szefowa działu konserwacji i główna inwentaryzatorka. Dyrekcja placówki rozwiązała z nią umowę po jej wpisie na Facebooku, który wywołał oburzenie.
Na placu Piłsudskiego pojawi się wkrótce nowy element, anektując dla pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej kolejną przestrzeń najważniejszego placu w Polsce.
Policjanci otoczyli aktywistów Lotnej Brygady Opozycji, którzy chcieli wziąć udział w zgłoszonym wcześniej, a więc legalnym zgromadzeniu z okazji 145. miesięcznicy smoleńskiej. W efekcie nie zdążyli dotrzeć pod pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej, gdy był tam Jarosław Kaczyński i inni politycy PiS.
"Jesteśmy głęboko wstrząśnięci i oburzeni wpisem w mediach społecznościowych, który zamieściła jedna z pracownic Muzeum Powstania Warszawskiego. Przepraszamy za te skandaliczne słowa" - czytamy w oświadczeniu wydanym w poniedziałek przez placówkę.
Dzisiaj wreszcie mamy odpowiedź na to, czy katastrofa smoleńska była tylko katastrofą. To był zamach - oświadczył Jarosław Kaczyński, prezes PiS, wygłaszając 10 kwietnia wieczorem przemówienie przed Pałacem Prezydenckim. Dowodów nie podał, zapowiedział, że nastąpi to "w najbliższych tygodniach".
Władze państwowe w wyjątkowy sposób przygotowały się do warszawskich obchodów 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Wieczorem Krakowskie Przedmieście, tak jak rano plac Piłsudskiego, było najpilniej strzeżoną okolicą nie tylko w stolicy. Żeby dotrzeć do miejsca, gdzie miały się odbyć uroczystości, trzeba się było poddać kontroli jak na lotnisku.
Państwowe obchody 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej mają trwać w Warszawie przez całą niedzielę, 10 kwietnia. Zaczynają się mszą i kończą też mszą, po której planowany jest przemarsz pod Pałac Prezydencki, gdzie ma wystąpić Jarosław Kaczyński.
Włączenie syren w całym kraju w 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej zarządził szef MSWiA Mariusz Kamiński. Prezydenci wielu miast zapowiedzieli, że tego nie zrobią. W Warszawie włączył je wojewoda. Na Śląsku mimo protestów prezydentów miast wojewoda włączył syreny o godzinie 8.43.
Dla upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej w niedzielę 10 kwietnia o godz 8.41 w całym kraju mają zostać uruchomione syreny alarmowe. Tak zarządził szef MSWiA Mariusz Kamiński. Po tym, jak pomysł wzbudził krytykę, resort obiecał rozesłanie "alertu uspokajającego" do uchodźców z Ukrainy, którym syreny alarmowe mogą przypominać rosyjskie bombardowania.
Antyrządowi aktywiści z Lotnej Brygady Opozycji tradycyjnie pamiętali o kolejnej miesięcznicy smoleńskiej. Co tym razem przygotowali na swój comiesięczny happening?
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał wyrok w sprawie o znieważenie przez dwie studentki pomnika smoleńskiego. Obrońca z kolektywu Szpila przypomina, że w tak błahej sprawie służby państwowe uruchomiły nadzwyczajne środki policyjne, większe niż przy poważnych przestępstwach. Nawet sąd przyznał, że zupełnie niepotrzebnie.
Asesor Marek Kozicki nie godzi się z decyzją sądu uniewinniającą Zbigniewa Komosę od zarzutu znieważenia pomnika. Wcześniej odmówił ścigania policjanta, który po służbie zaatakował osoby LGBT+.
Manifestacja w 136. miesięcznicę smoleńską na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Dziesiątki funkcjonariuszy policji i Żandarmerii Wojskowej w kordonie pod pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Aktywista Zbigniew Komosa złożył wieniec, wojskowi jak zwykle go wyszarpali.
Mimo uniewinnienia przez sąd Zbigniewa Komosy od zarzutu znieważenia pomnika smoleńskiego wojskowi kolejny raz zabrali mu wieniec, który składa pod nim co miesiąc. Doszło do szarpaniny i awantury.
11 zatrzymanych, 19 mandatów, 193 wnioski do sądu i ponad 100 do sanepidu - policja podsumowała swoje działania podczas sobotniego protestu.
- Siłą, przemocą, przestępstwem odebrano Polakom wolność zgromadzeń. I to legalnych, zgłoszonych w urzędzie - komentował Paweł Tanajno, jeden z organizatorów sobotniego protestu w pobliżu placu Piłsudskiego.
"58 176 ofiar COVID. 606 tupolewów. Cześć ich pamięci" - taką tablicę umieściła przed pomnikiem smoleńskim Lotna Brygada Opozycji, kiedy kordony policji przestały blokować wejście na plac Piłsudskiego. Policja jednak szybko wkroczyła do akcji.
Po porannych zajściach na pl. Piłsudskiego w okolicy została zaledwie garstka protestujących. Policja poinformowała o sześciu zatrzymanych, wśród nich jest lider Strajku Przedsiębiorców Paweł Tanajno
11. rocznica katastrofy smoleńskiej. Już przed godz, 8 przed placem Piłsudskiego byli protestujący przedsiębiorcy, ich lider Paweł Tanajno został zatrzymany. Policja zatrzymywała kolejne osoby. Co chwilę dochodziło do szarpaniny. W pobliżu placu nie działały telefony ani internet. Na plac protestujący nie przedostali się
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.