W nocy z 21 na 22 roku pojawiły się w Warszawie prowokacyjne napisy, odnoszące się do końca kadencji Wołodymyra Zełenskiego. Rosyjska propaganda próbuje to wykorzystywać do dzielenia Ukraińców.
- Oczywiste jest, że celem Rosji jest destabilizacja sceny politycznej w naszym państwie i sianie zamętu w społeczeństwie - przyznaje Andrzej Mroczek, ekspert ds. terroryzmu. Ale czy to znaczy, że za ostatnie pożary odpowiada Kreml?
Najpierw dziwne SMS-y namawiające do głosowania na PiS i obiecujące pogrzeby emerytów za darmo. Potem alert RCB przestrzegający przed fałszywymi wiadomościami od komitetów wyborczych. A następnie słowa rządowego pełnomocnika ds. dezinformacji, że to "zorganizowana akcja". Co właściwie się stało?
- W Polsce na rozpowszechnianiu nonsensów na temat koronawirusa można zbić nie tylko kapitał polityczny, ale też naprawdę nieźle zarobić - mówi prof. Dariusz Jemielniak, badacz dezinformacji i ruchów antynaukowych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.