Interwencja policjantów na Mokotowie. Agresywny mężczyzna ugodził ich nożem. Funkcjonariusze odpowiedzieli strzałami. Z ostatniej chwili: mężczyzna nie żyje.
Powiedzieć, że drzewa nad Wisłą są wycinane, to nie powiedzieć nic. Po terenie jeździ koparka, która łamie drzewa, wyrywa korzenie, a następnie równa teren z ziemią. Tymczasem urzędnicy od pół roku "analizują sprawę pod kątem łamania przepisów".
Pies sołtyski wsi na Mazowszu był w tragicznym stanie. Miał odsłonięte ścięgna i kości, zgniłe tkanki, a w jego ciele rozwijała się gangrena. Miodka uratowali pracownicy schroniska.
18-letni Piotr z Warszawy opowiedział nam o agresji, której doświadczył ze strony funkcjonariuszy policji, tekst o tym opublikowaliśmy dziś rano. Komendant główny policji zlecił w tej sprawie kontrolę.
Z kontenera na elektrośmieci przy ul. Kondratowicza dobiegały przeraźliwe miauknięcia. Zaalarmowano Ekopatrol, strażnicy natychmiast przybyli na Bródno.
Całkiem nowe meble kuchenne i wiszące mokre pranie. Na taki widok natrafili strażnicy miejscy w pozornie opuszczonym pawilonie gastronomicznym na bulwarach nad Wisłą. W zamaskowanym pokoju bez okien ukrywał się 45-latek z Torunia, unikający spotkań z policją.
Gdy strażnicy miejscy weszli do środka, jeden z mężczyzn pił piwo, drugi przygotowywał śniadanie. Prąd pobierali nielegalnie. Przyznali, że pod mostem przy placu Zamkowym przebywają od kilku dni.
Na oczach policjantów zaparkował samochód w miejscu objętym zakazem. Za kierownicą siedział 16-latek.
Do internetu trafiło nagranie, na którym widać nieporadną interwencję stołecznych policjantów próbujących zatrzymać mężczyznę. Funkcjonariusze nie potrafią zastosować chwytów obezwładniających, a próba użycia gazu kończy się strzałem we własne oczy.
Policja umorzyła śledztwo w sprawie dewastacji pamiątkowych tablic zawieszonych w miejscach martyrologii Polaków w czasie II wojny światowej. Choć do wandalizmu przyznali się sympatycy "Gazety Polskiej", policjanci ich... nie znaleźli. Poseł opozycji zapowiada, że tak tej sprawy nie zostawi.
W podwarszawskim Legionowie najpierw pracownice sanepidu odczytały właścicielowi otwartej restauracji decyzję o zamknięciu sali jadalnej. Następnie działania rozpoczęła policja.
Członkowie rządu PiS wybrali się z poselską interwencją do warszawskiego ratusza. Twierdzą, że interwencja motywowana była nie polityką, lecz troską o los warszawskich przedsiębiorców.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.