Trenuje karate, walczy samurajskim mieczem. Kiedy zaczynał pracę w policji, podobno uciekła mu aresztantka. Ostatnio zasłynął "dokręcaniem śruby" względem Strajku Kobiet, a w najbliższym czasie może zastąpić komendanta głównego policji, gen. Jarosława Szymczyka - który zdaniem niektórych polityków PiS okazał się "miękiszonem".
Komendant Stołeczny Policji skierował do rektora Politechniki Warszawskiej list z wyrazami ubolewania z powodu wtargnięcia policjantów na teren uczelni. Przeprasza też za spałowanie dziennikarzy relacjonujących Marsz Niepodległości.
- Uważam, że nieudolność i niekonsekwencja policji spowodowały nie mniej zamieszania niż same protesty. Nie widzę żadnej logiki w policyjnym postępowaniu - mówi Piotr Niemczyk, ekspert z zakresu bezpieczeństwa, były funkcjonariusz UOP. I opowiada, co zobaczył, gdy na sobotniej manifestacji wydostał się z policyjnego "kotła" przez płot.
Mieszkaniec Karczewa jest podejrzany o wykopanie i zbezczeszczenie zwłok swojego ojca. W piwnicy jego domu znaleziono ludzkie kości.
Policjant chciał wylegitymować pracownika rejestracji szpitala w Międzylesiu, ale sam przedstawić się nie chciał. Wymiana zdań skończyła się zakuciem pracownika w kajdanki i przewiezieniem go na komisariat. - Zabrali mnie z miejsca pracy tak jak stałem, wróciłem do szpitala pieszo - opowiada pan Jakub.
- Od marca 1968 r. tylko w stanie wojennym zdarzyło się, żeby na teren uczelni wyższych wtargnęły służby mundurowe - mówi Kazimierz Ujazdowski, profesor prawa i warszawski senator KO. A stołeczna policja tłumaczy się, że funkcjonariusze ścigający uczestników antyrządowego marszu nie wiedzieli, gdzie są.
44-letni kierowca doprowadził do wypadku, w którym ucierpiał jego pasażer.
Represje policji wobec protestujących przeciwników rządu są coraz bardziej uciążliwe, a policjanci z każdym protestem stają się wobec nich brutalniejsi.
Do groźnego wypadku doszło w poniedziałkowe popołudnie w miejscowości Gole w pobliżu Błonia. Furgonetka prowadzona przez pijanego kierowcę wypadła z drogi i uderzyła w drzewo.
Władze Politechniki Warszawskiej z oburzeniem zareagowały na wejście policji na teren uczelni podczas sobotniej manifestacji Strajku Kobiet. Rektor żąda wyjaśnień od komendanta stołecznej policji.
- Sprawa użycia gazu wobec Barbary Nowackiej będzie badana przez policję i jeśli będą ku temu podstawy, przez prokuraturę - zapowiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Zasugerował jednak, że posłanka opozycji swoim zachowaniem na marszu Strajku Kobiet mogła "wspierać lub uwiarygadniać ataki na policjantów".
- Zawiadomienia do prokuratury będzie podstawą do rozliczeń tych, którzy służą władzy, a nie społeczeństwu - mówił Marcin Kierwiński, poseł KO, zapowiadając zawiadomienie prokuratury ws. użycia gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej.
- Mam 45 lat, 170 cm wzrostu i ważę 60 kg. Naprawdę nie zagrażam uzbrojonym policjantom - mówiła Barbara Nowacka w odpowiedzi na sugestię rzecznika stołecznej policji, że funkcjonariusz, który potraktował ją gazem, mógł się poczuć zagrożony.
- Osoba, która pomimo wezwań do odsunięcia się od policyjnego szyku celowo nadal się zbliża i nagle wyciąga rękę z jakimś przedmiotem przed twarz policjanta, może być odebrana jako zagrożenie - tak rzecznik stołecznej policji próbuje bronić funkcjonariusza, który użył gazu wobec posłanki Barbary Nowackiej.
Bożena Przyłuska, jedna z działaczek Warszawskiego Strajku Kobiet, opisuje działania policjantów podczas sobotniego protestu w Warszawie.
- 100 zł mandatu chciałeś od dwóch dziewczynek? Uciekasz? Zostań - mówi do policjantów Jerzy Owsiak na nagraniu z sobotniego protestu kobiet w Warszawie.
Policja na Strajku Kobiet zamykała ludzi w "kotłach". - To małe, złośliwe szykany na granicy państwa prawa. 30 lat budowano prestiż policji i dupa, bo jakiś karierowicz tak zdecydował - pisze Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, który ugrzązł w takim kotle razem z żoną.
900 osób zostało wylegitymowanych, ponad 450 notatek trafiło do sanepidu i wystawiono ponad 370 wniosków o ukaranie - taki jest policyjny bilans sobotniego protestu w Warszawie.
Dymisja komendanta to minimum; miotacz gazu symbolicznie trzymał Kaczyński - grzmi sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej po tym, jak policjant z odległości metra prysnął gazem w twarz posłanki Barbary Nowackiej. Opozycja zapowiada także wniosek o dymisję Jarosława Kaczyńskiego.
Rondo Dmowskiego zostało symbolicznie przemianowane na rondo Praw Kobiet podczas manifestacji w 102. rocznicę uzyskania praw wyborczych przez kobiety. Policja rozbiła marsz, zamykała maszerujących w kotłach na podwórkach, a posłanka Barbara Nowacka ucierpiała podczas użycia gazu przez policję.
Tylko oznakowany policjant może użyć siły na pokojowej demonstracji. Zatrzymanie do wylegitymowania nie może się zamieniać w chwilowe pozbawienie wolności. Jeśli te zasady nie będą przestrzegane, samorządy mogą wstrzymać finansowe wspieranie policji - zapowiedział Rafał Trzaskowski.
- PiS obalą ludzie, dla których demokracja i prawa człowieka nie są nabytym przywilejem tylko elementem codzienności - mówi 17-letni Jan Radziwon. Od pięciu lat chodzi niemal na każdy protest w obronie praw człowieka i demokracji.
Cudem nikt nie ucierpiał w groźnie wyglądającym wypadku na skrzyżowaniu ulic Kasprzaka i Bema. Jedno z aut skosiło słupki i dachowało na chodniku.
"Apelujemy o powstrzymanie się od podejmowania przez stołeczną policję działań, które mogą skutkować obniżeniem poziomu bezpieczeństwa w Dzielnicy Śródmieście" - czytamy w piśmie, które do komendanta stołecznego policji wystosował zarząd Śródmieścia.
Policjanci ze Śródmieścia poszukują osób, które 11 listopada dopuściły się naruszenia prawa w rejonie ronda de Gaulle'a i Al. Jerozolimskich. Podczas zorganizowanego przez narodowców Marszu Niepodległości chuligani zaatakowali funkcjonariuszy.
Po pobiciu uczestników pokojowego protestu przez policyjnych antyterrorystów w cywilu, posłowie opozycji żądają wyjaśnień od szefa stołecznego policji. Gdy jednak przyszli do niego z kontrolą poselską, komendant nie znalazł dla nich czasu.
Prokuratura sprawdza, czy wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty naruszył nietykalność cielesną policjanta, który zabezpieczał okolice Sejmu w czasie kolejnego protestu Strajku Kobiet.
Próbowałem zatrzymać radiowóz. Policjanci nas wynosili, wyszarpywali, popychali... Aż jeden z kierowców radiowozu chyba postradał zmysły - opowiada 28-letni Olek, ranny w czasie poniedziałkowego protestu pod Ministerstwem Edukacji w Warszawie.
- W tej sprawie nie chodzi o mnie, tylko o nadużycia policji podczas protestów, do których w ostatnich tygodniach dochodzi coraz częściej. Chodzi też o władzę, która odbiera prawa kobietom - mówi Agata Grzybowska, fotoreporterka zatrzymana, gdy relacjonowała poniedziałkową blokadę Warszawy, zorganizowaną przez Strajk Kobiet.
- Zastanawia mnie, czemu pani redaktor uczestnicząca w tej demonstracji ubrana była w sposób zgodny ze wszystkimi wytycznymi dla uczestników tej demonstracji? - pyta zastępca rzecznika PiS.
Po poniedziałkowych wydarzeniach w czasie Strajku Kobiet pod gmachem MEN w Warszawie oraz zatrzymaniu fotoreporterki Agaty Grzybowskiej środowisko dziennikarzy apeluje do policji.
Zawiadomienie zostało złożone przez prezesa Press Club Polska, który zaapelował do wszystkich redakcji i dziennikarzy, by dołączyli do akcji.
"Dziś została przekroczona kolejna granica" - czytamy w oświadczeniu Agaty Grzybowskiej, fotoreporterki, która została zatrzymana przez policję podczas poniedziałkowej demonstracji pod MEN.
Policyjni antyterroryści po cywilnemu, którzy w środę (18 listopada) używali pałek teleskopowych podczas Strajku Kobiet, mieli ze sobą broń palną - to nieoficjalne ustalenia reporterów RMF. Zdaniem policjantów, do których dotarła rozgłośnia, broń powinni zostawić w depozycie.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej domagają się pilnego odwołania nadinsp. Pawła Dobrodzieja ze stanowiska komendanta stołecznego policji. Oskarżają go o brutalne tłumienie demonstracji Strajku Kobiet.
Do nieszczęśliwego wypadku doszło w sobotę około godz. 11 na Starej Ochocie.
Kilka osób zatrzymało na pl. Konstytucji furgonetkę z antyaborcyjnymi hasłami i krwawymi zdjęciami. Policjanci znieśli blokujących z jezdni. Do sądu trafią wnioski o ukaranie ich i kierowcy furgonetki.
Ponad dobę policja przetrzymywała uczestników czwartkowej pokojowej manifestacji przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Wśród nich: 17-letni Janek, aktywista LGBT i samotna matka dwójki małych dzieci. Sześć osób ma prokuratorskie zarzuty, ostatnie osoby zostały zwolnione w piątek przed godz. 20.
"Zgłosili się do mnie poszkodowani. Ustalono sprawcę" - napisał na Twitterze poseł Michał Szczerba. A Komenda Stołeczna Policji zamieściła na swoim profilu film, który ma w jej opinii wykazać, że policjant zaatakował, bo próbowano mu odebrać pałkę.
Na filmie z miejsca zdarzenia widać, jak odepchnięta przez policjanta osoba upada i uderza głową o chodnik. Leży dłuższą chwilę na ziemi, trzymając się za głowę. Senator Krzysztof Brejza złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.