Był ogromny, za pomocą linijki zmierzyłem jego średnicę, która wynosiła 30 cm.
Ta kuchnia pojawiła się w Polsce jako ostatnia w korowodzie wielkich tradycji stołowych Azji.
Opętała mnie śniadaniomania. To dzisiaj modne, to dzisiaj chic.
Nie wybrałbym się tu z własnej woli. Ale taki był głos gastropubliczności.
Wstrząsająco dobry jest tu tatar a także... kalmar z kaszanką. A jabłecznik z Ignacowa uwodzi.
Tylu rodzajów ostryg Warszawa jeszcze nie widziała. Ani takich stosów ryb na ladzie.
Marzę o taśmociągu, który wrzucałby mi do pyska te cuda przez cały boży dzień.
Po co pchać do pyska coś, co przypomina starą szmatę po remoncie mieszkania?