Słynny "Kerfuś", który podbił internet dwa lat temu, wraca do Warszawy. Tym razem robocik kursuje po jednym ze stołecznych barów mlecznych, znów robiąc furorę wśród młodych gości. - Na razie to tylko testy, ale odbiór jest bardzo dobry. Robot świetnie pomaga naszym pracownikom - mówi jego właściciel.
"Zamknięte! Dzisiaj tylko komornik i policja mogą się tu stołować" - informują siebie nawzajem stali klienci popularnego na Starym Mokotowie baru mlecznego. W piątek (18 sierpnia), ku ogromnemu zaskoczeniu klientów, z dnia na dzień lokal przestał działać.
Nie da się codziennie jeść kebaba albo pizzy - mówią klienci, których na restaurację nie stać, a fast food z sieciówki im się znudził.
Bar mleczny Malwa od 28 lat żywi mieszkańców Chomiczówki i podopiecznych bielańskiego OPS-u. Teraz właścicielka mówi, że przegrała z inflacją. W uratowaniu lokalu nie pomogło nawet pospolite ruszenie sąsiadów. Zdaniem właścicielki takim jak ona pomóc może tylko rząd, który jednak niewiele ma do zaproponowania.
W tej śródmiejskiej restauracji jest taniej niż w niejednym barze mlecznym. Żeby jednak tam zjeść, trzeba wykazać się pewną inicjatywą. Najlepiej zgłosić się do posła/posłanki i poprosić o wprowadzenie.
Inflacja i "Polski ład" dopadły bary mleczne. W przeciwieństwie do innych lokali gastronomicznych nie mogą jednak podnieść cen, bo straciłyby rządowe dotacje, a ich misja społeczna straciłaby sens. - Dotacje są uzależnione od sprzedaży, a klientów mamy coraz mniej - mówi Kamil Hagemajer, który prowadzi znany bar Prasowy.
Dlaczego w jednym barze mlecznym mogę wziąć jedzenie do swojego pudełka, a w innym każą mi kupić nowy plastik? - Na wszelki wypadek mówi się, że to decyzja sanepidu - komentuje rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Warszawa zapisała się złotymi zgłoskami w kuchni polskiej. Ale nie za sprawą flaków z "pulpetamy", "pyz gorącyyych!" czy pańskiej skórki. Oryginalnym wkładem naszego miasta w rodzimą gastronomię są mleczaki.
Właściciel lokalu przy Bagateli właśnie dostał pismo, że ma 30 dni na jego opuszczenie. - Ponoć mieszkańcy skarżą się na moją działalność, ale żadnych skarg nie dostawałem - mówi.
Po nieudanym przetargu wreszcie jest chętny do prowadzenie baru mlecznego na pl. Hallera. Będą pierogi, naleśniki, mielony z ziemniakami. Otwarcie w połowie marca.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.