Firma Euronet, do której należy niemal co trzeci bankomat w Polsce, rozpoczęła we wtorek, 18 czerwca akcję protestacyjną. Wprowadziła niski limit wypłat gotówki, by zwrócić uwagę na to, że jej kosztów nie pokrywają opłaty przekazywane przez operatorów kart płatniczych i BLIK.
Blue City jest w sytuacji podobnej do kogoś, kto zaciągnął kredyt mieszkaniowy we frankach: spłaca bankom raty, ale pieniądze idą głównie na odsetki, kwota długu maleje powoli. I galeria handlowa musi bronić się przed postawieniem w stan upadłości.
Iść do sądu czy jednak pójść na ugodę? To główne pytanie z debaty "Wyborczej", w której uczestniczyli prawnicy z dużym doświadczeniem w sprawach frankowych.
Zaczęło się od telefonu od oszusta, który udawał pracownika banku. Choć mówił z obcym akcentem, nie wzbudził podejrzeń mieszkańca Białołęki. Namówił go do zainstalowania aplikacji, dzięki której zyskał dostęp do konta bankowego.
Złodziejom z Warszawy niestraszne było prawie 14 tys. kilometrów, które dzieliły ich od ofiary. Z konta mieszkanki Australii ukradli 350 tys. zł, ale to im nie wystarczyło. Połasili się na więcej. Ale wtedy wkroczyła policja.
Cwaniaki dostaną darmowe kredyty, życie ponad stan zostało ukoronowane - słychać komentarze o frankowiczach po opinii rzecznika TSUE. Ci odpowiadają: - Banki nas oszukały. Straciliśmy kilka lat życia na sądowe batalie. Zdarzały się samobójstwa, były rodzinne dramaty. To jest ten darmowy kredyt?
- Mamy z 20 kilo monet. W banku mówią, że może jednak wydamy, bo nie chce im się liczyć. To stoimy tutaj, choć jest limit: 15 minut na osobę przy automacie.
Menedżer ds. finansów osobistych jednego z banków w Warszawie wykradł dane 34 klientów i przekazał je swojemu wspólnikowi, który używał ich do fałszowania dowodów osobistych i wyłudzania kredytów.
Przedstawia się jako specjalista departamentu bezpieczeństwa banku. Brzmi jak fachowiec od bankowości. Najpierw straszy, że klientce ktoś próbował skraść pieniądze, potem namawia do zainstalowania na telefonie aplikacji, tzw. zdalnego pulpitu. Można przez nią stracić wszystkie pieniądze.
Oszustwo na pracownika banku. - Z reguły jestem nieufna. Nikomu nie podaję danych, nie otwieram linków i podejrzanych maili. Tym razem prawie dałam się okraść - przyznaje pani Joanna, klientka banku ING.
- Pomyślałem, żeby wysłać im te pieniądze w kopercie, ale wtedy przyznałbym się do winy. Nie dam im tej satysfakcji - mówi Jan Cygan.
"Czy to prawda, że z gminnej kasy na skutek błędu w przelewie lub w innych okolicznościach zginęło 5 milionów złotych i gdzie są te pieniądze?" - zapytał radny gminy Konstancin-Jeziorna. Okazało się, że tak. Teraz burmistrz gminy tłumaczy się przed radnymi, czemu o tym nie informował.
Był problem z wypłatą gotówki z bankomatów. Doszło do awarii maszyn banku Pekao SA. Pod placówką na Płowieckiej ustawiłą się ogromna kolejka klientów.
Kredyt na szkołę dla córki, narkotyki, piekarnik, wakacje, narożnik z Ikei. Kredyt na własny biznes i mieszkanie z dwoma balkonami. Kredyt na spłatę poprzedniego kredytu. Żeby żyć, mieć rodzinę, uciec z korporacji i Polski.
Bank najpierw kazał jej płacić. A później zaproponował... kredyt.
Prokuratura Regionalna w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia kończący wielowątkowe śledztwo w sprawie niegospodarności w SK Banku.
Przez ponad rok para obcokrajowców wysłała na konta firm zarejestrowanych w Hongkongu i na Cyprze 14 mln dolarów i 10 mln euro. Do przestępczej szajki chcieli wciągnąć pracownika jednego z banków w Śródmieściu. Ale ten nie poszedł na współpracę, tylko do swojego szefa.
Z Marszałkowskiej masowo znikają banki. Na pustostanach po nich straszą hasła "Kapitalizm kanibalizm". Jak ucywilizować tę ulicę? Czy wolny rynek zmieni Marszałkowską?
Bank Santander na parterze wieżowca przy Złotej 44 otworzył nietypową placówkę łączącą cechy banku, kawiarni i biura coworkingowego.
W sklepie, gdzie pracuję, jest zupełnie ciemno, ale codziennie udaje mi się wyjść na chwilę na zewnątrz. Gdybym nie mogła wychodzić, tobym chyba oszalała.
Było ich szesnastu. Ośmiu mężczyzn obstawiło narożniki ulic i pilnowało drzwi. Ośmiu innych wtargnęło do środka. To był jeden z najbardziej brutalnych napadów na bank w dziejach Warszawy.
Jeszcze niedawno narzekaliśmy w Warszawie, że wszystkie najlepsze adresy zajmują oddziały banków. Teraz instytucje finansowe wycofują się z ulic. Co powstaje w ich miejsce?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.