Klementyna Suchanow, pisarka i jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, oraz dwie inne osoby zostały oczyszczone z zarzutów, które postawiła im prokuratura. Chodziło o "wdarcie się do ogrodzonego terenu należącego do siedziby Trybunału Konstytucyjnego".
W poniedziałek (29 listopada) Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił oskarżenia wobec liderek Strajku Kobiet: Marty Lempart, Klementyny Suchanow i Agnieszki Czeredereckiej, do prokuratury. - Prokuratura popełniła szkolne, rażące błędy - komentuje pełnomocniczka Marty Lempart.
- To kolejne akty oskarżenia w sprawie Strajku Kobiet, nie policzę już nawet, ile ich mamy na koncie. Wiadomo było, że prokuratura tej sprawy nie odpuści - komentuje w rozmowie ze "Stołeczną" Klementyna Suchanow.
Oskarżone są trzy liderki Strajku Kobiet: Marta Lempart, Klementyna Suchanow i Agnieszka Czerederecka. Staną przed sądem za jesienne protesty uliczne w Warszawie.
Ogólnopolski Strajk Kobiet podsumował czwartkowy protest po publikacji wyroku TK. Padły mocne słowa pod adresem policji.
Dwa obrazy pozostaną po tej nocy ze mną już na zawsze. Widok skostniałych, umęczonych ludzi siedzących na bruku i przykrytych banerem z napisem "Wypierdalać". Oraz policjantów wyciągających osoby z kordonu. Pojedynczo. Metodycznie. Do 3 nad ranem.
O godz. 19 rozpoczął się kolejny protest w Warszawie. Pod bramą TK uczestnicy rozlali czerwoną farbę na bruk i buty funkcjonariuszy, za bramę poleciały petardy. Trzy osoby przedostały się na teren Trybunału, zostały zatrzymane. Wśród nich była Klementyna Suchanow z OSK. Ok. 2 w nocy policja siłą zaczęła wynosić protestujących. Protest zakończył się o godz. 3.
Podczas środowego protestu, ktory zaczął się pod kancelarią premiera zatrzymanych zostało kilka osób. Część z nich przewieziona została na komisariaty. Ostatnią policję wypuściła po północy.
- Mamy do czynienia z policją partyjną, a nie publiczną. I panami w policyjnych mundurach - komentują aktywistki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet po środowych zamieszkach w Warszawie.
"Czas na są..." - napisała w środę na budynku sejmu Klementyna Suchanow. Nie zdążyła dokończyć, bo policja zakuła ją w kajdanki. ,,...d ostateczny'' i "wypier*****" - dopisała w czwartek razem z innymi aktywistami.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.