Gangster wpadł w ręce policji w fabryce nielegalnych papierosów. Choć to nie pierwszy raz, kiedy pójdzie siedzieć, to policja liczy, że ostatni.
"Nie daje gwarancji niezależności i bezstronności" - tak Sąd Najwyższy uzasadnił kasację i uchylił wyroki w sprawie, w której orzekał Piotr Schab. A dotyczyły gangstera "Famy" i współwłaściciela znanego nocnego klubu. To przykład pokazujący, że skutki upolitycznienia sądów mogą dotyczyć każdej sprawy.
Dwóch byłych szefów mafii mokotowskiej zostało skazanych na wieloletnie więzienie. Piotr G. ps. "Gulczas" vel "Gula" spędzi za kratkami 15 lat za napady i próbę zabójstwa.
Polki, za którymi wydano europejski nakaz aresztowania, zostały zatrzymane przez policjantów z Centralnego Biura Śledczego Policji. Są oskarżone o "wypranie" 50 mln euro.
Ścigany przez polskie służby Piotr Kapuściński ps. Broda odnalazł się w Ukrainie. Kieruje tam oddziałem, a żołnierze zarzucają mu brutalność, antysemickie komentarze, wysyłanie na samobójcze misje i wydanie rozkazu obrabowania centrum handlowego.
Wykorzystywanie ludzi w trudnym położeniu to przestępstwo. Mafia pseudotaksówkarzy zasłania się przepisami o legalności tzw. przewozu okazjonalnego. Nie ma racji - za naciąganie nieświadomych uchodźców grożą nawet trzy lata więzienia.
25 lat więzienia dla "Famy", który podpalił klub przy Foksal, i kilkuletnie wyroki dla współwłaścicieli konkurencyjnego klubu, którzy to zlecili. Oskarżycielką posiłkową była mieszkanka Śródmieścia, która walczyła z hałasem. "Fama" dostał na nią zlecenie. - Miałam do końca życia jeździć na wózku inwalidzkim - opowiada kobieta.
Disco polo w latach 90. opowiadało o kapitalistycznych marzeniach, które rządziły wtedy Polską. Elita nazywała je obciachem i szmirą. To było przejawem głębszych podziałów społecznych.
Jeśli zaginiona po gangsterskiej egzekucji dziewczynka jeszcze żyje, jest dziś dorosłą kobietą, ma 23 lata. Ale to mało prawdopodobne.
Miał świetny, analityczny umysł, ale chciał robić tylko wielkie pieniądze. I tak szybko, jak wzniósł się na wyżyny, tak szybko z nich spadł.
Czy w Warszawie mamy wojnę gangów? Policjanci stanowczo zaprzeczają. Ich zdaniem to tylko przypadkowa kumulacja tragicznych zdarzeń. Przyznają jednak, że coraz wyraźniej w samych gangach widać walkę o władzę. Bandyci nie przebierają w środkach.
- Kiedy przystawili mojemu dziecku pistolet do skroni, przyrzekłem sobie, że zamknę restaurację. Otworzę sklep z majtkami, mam jedno życie - mówi warszawski restaurator. Walkę z mafią zaczął dwa lata temu. Przegrał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.