Lekarze z przychodni na Saskiej Kępie parkują i jeżdżą po chodniku, a urzędnicy przechodzą nad tym do porządku dziennego. To placówka, która po nieprawidłowościach wykrytych przez NIK wypączkowała z pobliskiego szpitala przy Niekłańskiej.
Temperatura ciała dziecka przekraczała 39 st. C, mimo to przychodnia pod Warszawą odmówiła pomocy, bo nie było wolnych terminów u lekarza rodzinnego. - To łamanie praw pacjenta. Przychodnia ma obowiązek zarejestrować pacjenta w dniu zgłoszenia - ocenia Rzecznik Praw Pacjenta.
Czy i kto pozwolił na parkowanie samochodów z dojazdem po chodniku przy ul. Międzynarodowej róg Walecznych? W ten sposób miejsca dla pracowników oznakowała przychodnia z Saskiej Kępy.
Do przychodni przy Górskiej dodzwonić się nie da, więc trzeba przyjść osobiście. Na miejscu wspomnienia rodem z PRL-u, bo w kolejce swoje trzeba wystać. Usiąść się nie da, bo nie ma gdzie.
"Czas oczekiwania jest zbyt długi, proszę dzwonić później" - oznajmia automat, gdy próbuję połączyć się z rejestracją rejonowej przychodni NFZ na Mokotowie. I przerywa połączenie, które trwa 3, 7, 15, a nawet 20 minut. Zawsze po komunikacie: "Jesteś pierwszą osobą na linii". O co tu chodzi?
Kilkudziesięciu chętnych do wykonania testów na COVID-19 w przychodni na Bielanach musi czekać ponad godzinę w kolejce przed budynkiem. Placówka tłumaczy, dlaczego wymazy pobierane są jedynie w niewielkim przedsionku.
Gęsta kolejka bez regulaminowych dwumetrowych odstępów i tłum ludzi, głównie starszych - tak wygląda przyjmowanie pacjentów w jednej z przychodni w Wawrze.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.