Na zwłoki natknął się spacerujący po łące mężczyzna. Zauważył fragment kurtki. Pod kopczykiem liści i gałęzi znajdowało się ciało młodej kobiety.
Policja zapowiada skierowanie do sądu wniosku o ukaranie blokujących furgonetkę z homofobicznymi hasłami. Mogą odpowiedzieć za tamowanie ruchu. Mieszkańcy Ursynowa domagają się ukarania kierującego furgonetką.
W podwarszawskim Konstancinie policjanci w ciągu kilkunastu godzin byli wzywani do czterech interwencji domowych. Centrum Praw Kobiet apeluje do premiera: W domach dochodzi do eskalacji przemocy!
Policjanci twierdzą, że nie ma zawiadomienia w sprawie furgonetki krążącej po Ursynowie z megafonem i homofobicznymi hasłami. Tymczasem mieszkańcy i wiceburmistrz alarmowali policję o tym od ponad dwóch tygodni.
- Chodź w jakieś miejsce, gdzie możemy spokojnie porozmawiać - mówi 18-letnia Karolina do młodego mężczyzny przed jego blokiem. Chłopak nie zdążył zareagować. Jej kolega bije go w twarz i kopie po głowie i brzuchu.
W piątek wyłowiono ciało w okolicy przystani Młociny, na wysokości Tarchomina. Następnego dnia kolejne, po przeciwnej stronie rzeki.
Przejeżdżająca aleją KEN furgonetka łącząca edukację seksualną z pedofilią została zablokowana na ulicy przez jadącego przed nią kierowcę.
Sześć pasów jezdni, a na nich pędzące samochody - taką trasę muszą pokonać urodzone w Łazienkach nurogęsi, żeby dostać się do Wisły. Pomogli im policjanci i urzędnicy.
Policja, nie czekając na wyjaśnienia, skierowała do sądu sprawę fotoreportera "Wyborczej", który fotografował protest pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Policja twierdzi, że wezwania powinni dostać też inni dziennikarze.
Arkadiusz Szczurek zwrócił uwagę, że Jarosław Kaczyński prze do wyborów korespondencyjnych, a nie ma nawet skrzynki na listy. Teraz musi się tłumaczyć z tego policji.
Centralne Biuro Śledcze Policji na gorącym uczynku złapało grupę mężczyzn na domniemanej próbie przejęcia haraczu od przedsiębiorcy, który chciał założyć biznes w Warszawie.
Ta komedia, niczym "Nic śmiesznego", choć cholernie zabawna, kończy się ponuro. W filmie umiera główny bohater, w tej historii umiera nadzieja. Nadzieja, że mimo wszystko, mimo zmurszałej willi, kota, prezesa, policjantów obsadzonych w rolach prywatnych ochroniarzy, są jeszcze w Polsce wolne media, na które dobra zmiana nie poważy się zamachnąć. Otóż, poważyła się.
Fotoreporter "Wyborczej" stanie przed sądem w związku z tym, że fotografował protest pod domem Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Policja skierowała sprawę do sądu, nie czekając nawet na wyjaśnienia.
- Najpierw rozpytali sąsiadów. Czy nie sprawiam kłopotów, o której wracam do domu i kto u mnie bywa. Potem zapukali do mnie. Myślę, że to rodzaj rewizyty po tym, jak odwiedziliśmy prezesa PiS - mówi Arkadiusz Szczurek.
- Przynajmniej sobie ulżyłem - powiedział zatrzymany 28-latek.
Umowę na remont zawarli we wrześniu ubiegłego roku. Przez ponad pół roku właścicielka wpłaciła firmie remontowej 50 tys. zł. Mieszkanie miało być gotowe na WIelkanoc.
Sceny jak w filmach gangsterskich rozegrały się w na ulicach Woli. Przed policją uciekało dwóch mężczyzn w luksusowym infiniti. Zanim wpadli w ręce funcjonariuszy, jeden z nich wyrzucił przez okno samochodu plecak wypełniony marihuaną.
Takie sytuacje należą do rzadkości. Stołecznym policjantom udało się na gorącym uczynku złapać przestępców, którzy włamywali się do bankomatu w okolicach Piaseczna.
Dwóch mężczyzn wyskoczyło ze spadochronami z bloku na Bielanach. Teraz policja prowadzi w ich sprawie postępowanie, ale jest problem, bo mężczyźni skoczyli przez lukę w przepisach.
Pięć armatek wodnych i 124 pojazdy wypadowe dla prewencji. Takim sprzętem będzie dysponować polska policja jeszcze w tym roku.
Z okna mieszkania na czwartym piętrze bloku w Legionowie wypadło dwuletnie dziecko. Było pod opieką rodziców. Pogotowie zabrało je do szpitala.
Kilkuset żołnierzy i strażnicy miejscy patrolują z policją wszystkie dzielnice Warszawy. - Przyświeca nam zasada #zerotolerancji i #zostańwdomu - tłumaczy Komenda Stołeczna Policji. Tylko wczoraj policjanci wystawili ponad 70 mandatów. Są też wnioski o ukaranie do sądu, m.in. w sprawie nabożeństwa z ponad 70 wiernymi.
Do nietypowej interwencji policjantów doszło w okolicach Stadionu Narodowego.
Działamy na ślepo, nie ma ścisłych wytycznych i sami nie wiemy, za co karać, a ludzie coraz częściej reagują agresją - mówi policjant ze stołecznej prewencji. Zapytaliśmy więc prawnika co wolno, a za co grozi mandat.
Na początku cieszyłam się z tej izolacji. Pobędziemy razem, porozmawiamy, na spacer mnie zabierze. Ale już trzeciego dnia tak się wściekł, że z całej siły kopnął psa, aż Dunia poleciała na ścianę. - Co ty robisz? - krzyknęłam. A on: - Zamknij się, bo z tobą zrobię to samo.
Policjanci Komendy Stołecznej Policji recytują wiersz "Katar" autorstwa Jana Brzechwy, kichają w zgięcie łokcia i apelują: zostań w domu. Opublikowany w środę film ma już prawie 200 tysięcy wyświetleń i dwa tysiące udostępnień.
Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji, publikuje na Twitterze serię filmów, które mają przekonać Polaków do pozostania w domach w ramach narodowej kwarantanny spowodowanej epidemią koronawirusa. Pokazują one głównie brutalność policji.
Dwa duże samochody dostawcze na poznańskich rejestracjach zajeżdżają drogę czarnemu SUV-owi. Osiłek z jednego z dostawczaków grozi kierowcy osobówki przedmiotem przypominającym młotek. Wydarzenia z wtorkowego wieczoru opisał na Twitterze dziennikarz Sebastian Parfjanowicz.
To nie polityk, minister czy wreszcie policjant powinien oceniać, jakie są moje "ważne potrzeby życiowe". I wyceniać to na 500 zł mandatu.
Policja chciała ukarania osoby wyświetlającej film "Tylko nie mów nikomu" na elewacji budynku w sąsiedztwie katedry polowej Wojska Polskiego, zarekwirowała nawet projektor. Interweniował rzecznik praw obywatelskich. Sąd prawomocnie umorzył postępowanie w tej sprawie.
"Egzamin dojrzałości" - tak zatytułowała swój komunikat stołeczna policja. Wygląda na to, że - zdaniem funkcjonariuszy - w samej Warszawie nie zdało go blisko tysiąc osób.
Mężczyzna chciał prawym pasem wyprzedzić jadący przed nim samochód dostawczy.
Na to, że policjanci pilnują domu prezesa PiS nawet w czasie epidemii koronawirusa, zwrócił uwagę jeden z naszych czytelników. Mamy odpowiedź rzecznika Komendy Stołecznej Policji.
- Potwierdzamy pozytywny wynik zakażenia koronawirusem u jednego z policjantów Oddziału Prewencji Policji w Warszawie - poinformowała w piątek policja. To pierwszy taki przypadek w stołecznym garnizonie.
Od czwartku warszawscy strażnicy miejscy podlegają Komendzie Stołecznej Policji. - Co z funkcjonariuszami ekopatrolu, którzy dbają o zwierzęta? Co z tropicielami kopciuchów, którzy walczą ze smogiem? - pytają Czytelnicy.
O podejrzanie zachowującym się mężczyźnie podróżującym metrem zawiadomił służby jeden z pasażerow. Na miejsce przyjechała policja. Okazało się, że powinien być na kwarantannie.
Warszawska policja podsumowuje kary za naruszanie zasad izolacji w domach. Wystawiła już ponad 100 mandatów i skierowała 130 wniosków do sądu.
Do salonu wszedł młody mężczyzna. Nożyczkami przeciął linkę zabezpieczającą jeden z najnowszych modeli telefonów i wyszedł.
Opuścił szpital MSWiA przy Wołoskiej i zrobił zakupy w sklepie monopolowym. Prokurator przedstawił mu zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób. Zostanie przewieziony do specjalnie przygotowanego aresztu.
Policjanci odwiedli go od tego czynu. 36-latek został przewieziony do szpitala.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.