"Czy jest tu, do cholery, jakiś normalny warzywniak, gdzie kupię bób i pół kilo ziemniaków?" Nie umiałem pomóc koleżance, która zatrzymała się na Smolnej w centrum Warszawy. Ale może przeoczyłem warzywniak? Ruszam w teren.
Rabarbar rok temu kosztował 5 zł, teraz 8, ser z Korycina 34, teraz ten sam kosztuje 40. Na bazarze też wszystko jest droższe. Sprzedawcy w hali Banacha załamują ręce, bo kupujących na targu ubywa, a ceny muszą rosnąć. - Już przestało być wesoło, my się boimy o jutro - mówią handlujący.
Do sklepu z dobrą, regionalnie produkowaną żywnością może być dalej niż do supermarketu. Ale czasem to warte zachodu. To miejsca z pomysłem, gdzie dostawcami są lokalni rolnicy, produkujący z dbałością o środowisko i z sercem. Podpowiadamy, gdzie je znaleźć w Warszawie.
W warzywniaku można zemdleć z wrażenia: efekt bobu po 60 złotych za kilogram czy malin po 75 zł. Ale wysokie ceny warzyw to nie wina zimnej wiosny. Inflacja w Polsce jest jedną z najwyższych w Europie. Drożeje niemal wszystko. Prąd, śmieci, spożywka.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na spółkę Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka, karę za "wprowadzanie konsumentów w błąd co do kraju pochodzenia warzyw i owoców". Właściciel Biedronki uważa, że dowody zostały zebrane w sposób nieobiektywny. Odwoła się do sądu.
Warzywa - wiadomo - najlepsze krajowe, prosto z grządki. Pomidor, ogórek, kapusta, a, także... kolczoch, gąbczak czy przepękla ogórkowata. Odmiany z Wietnamu świetnie sobie radzą w warszawskich ogródkach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.