"Dilerzy to rak z przerzutami" - mówi moja informatorka. I podpowiada adresy bram, gdzie przestępcy wrócili zaraz po zakrojonej na szeroką skalę akcji policji. Sprawdziłem to.
"Powstaną tu apartamenty, które będą kosztować 20 tys. miesięcznie" - podejrzewali społecznicy z Pragi Północ, gdy miasto wymówiło alternatywnemu klubowi muzycznemu umowę najmu w pawilonie na Brzeskiej. Teraz tę działkę samorząd wystawia na sprzedaż.
Niektórzy robią to po to, żeby zarobić na alkohol albo żeby mieć jakiekolwiek zajęcie. To trudne do wytłumaczenia, ale część osób czuje niemal przymus do tego, żeby tym metadonem poobracać. To daje im frajdę.
Przez 36 lat wolnej Polski na Brzeskiej nie zmieniło się praktycznie nic. Więcej: jest jeszcze gorzej, niż wyglądało w teledysku do słynnej piosenki Grzegorza Ciechowskiego.
Oto dwa światy Brzeskiej: po jednej stronie ulicy powstają drogie apartamentowce, po drugiej - dilerzy sprzedają narkotyki w bramach kamienic.
Podczas ostatniego spotkania Rafała Trzaskowskiego z mieszkańcami Pragi-Północ padły pytania o handel narkotykami na ulicy Brzeskiej. Kilka dni później policja pochwaliła się akcją zatrzymania dilerów na tej ulicy.
Zarząd Mazowsza zdecydował o zamknięciu kaplicy św. Wojciecha przy Brzeskiej, w której nabożeństwa dla lokalnej społeczności odprawia ksiądz Konrad Hasior. Według urzędników, stan budynku stwarza zagrożenie.
Ponadstuletnia kaplica dawnego Szpitala Kolejowego przy Brzeskiej 12 wymaga remontu. Z ukrytej w głębi posesji miniaturowej świątyni korzystają dziś okoliczni mieszkańcy. O pieniądze na odrestaurowanie tego wyjątkowego zabytku walczą prascy społecznicy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.