Miały być wymarzone wakacje, a był brud, karaluchy i niekompetentna obsługa. Klienci jednego z największych biur podróży idą na wojnę z touroperatorem.
Od 20 lat zarasta trawą położony na Mazurach ośrodek wypoczynkowy należący do miasta stołecznego Warszawa.
Hiszpan przesiaduje w Szemranej przy bazarze Różyckiego. Traktuje tę restaurację jak własną, ma tam służbowy stolik, a jego kochanka jest kelnerką. Jego zabójstwo było zemstą przestępców z grupy praskiej. Po 22 latach podejrzani czekają w areszcie na rozprawę.
Nasza czytelniczka podróżuje pociągami PKP Intercity relacji Rzeszów - Bydgoszcz. - Zwykle do Warszawy jedzie się bardzo wygodnie, ale ostatnio zamiast pociągów kolejarze podstawiają autobusy i trzeba czekać na przesiadkę w Kraśniku albo w Lublinie - dziwi się pani Marzena.
- Na nasz pensjonat mówiliśmy Hotel Paradise. Wszyscy siedzą na kupie. Pracują ze sobą, imprezują, sypiają i kłócą się. Jak w tym programie - opowiada pracownica luksusowego hotelu. W turystycznych miejscowościach brakuje rąk do pracy. Dlatego hotele korzystają z agencji pracy, a te często biorą ludzi z łapanki.
Warszawiacy swój park Centralny mają na Mokotowie. Lubią tu spędzić czas przy grillu, który sami rozpalą i z piwem, które sobie przyniosą ze sklepu. Albo wygrają w grze we flanki. Wolą to miejsce od eleganckiej restauracji albo wody za miastem.
Około 200 osób, które wykupiły wczasy w Egipcie, utknęło na Lotnisku Chopina w Warszawie. Na samolot czekają już 30 godzin. - Jesteśmy wykończeni. Dostajemy tylko kolejne SMS-y z informacjami, że lot jest przesunięty - mówią.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.