Pisarka Sylwia Chutnik i aktorka Krystyna Janda zachęcają do udziału w marszu, który 4 czerwca przejdzie ulicami Warszawy. - Trzeba pójść, spojrzeć sobie nawzajem w oczy i poczuć siłę - mówi Janda.
Poszłam do klubu ze znajomymi, a barmanka powiedziała do mnie z rezerwą: "Proszę pani". Zawstydziłam się, że nie wyglądam dość młodzieżowo, aby zostać zwyczajowo obsłużoną: "Hej, co dla ciebie, płacisz kartą czy gotówką?".
Przodują militarni herosi, bo nasza kultura uwielbia krew i wymachiwanie pięścią. Stoją więc na cokołach władcy i żołnierze. Sytuacji nie ratuje pomnik na pl. Mirowskim przedstawiający boksera Feliksa "Papę" Stamma - pisze Sylwia Chutnik.
W świetle prawa nic nie można zrobić - sprzedaje się prawa autorskie i koniec. Ale są chyba jeszcze zwykłe kontakty międzyludzkie i zwykła przyzwoitość? Czy to już czas, w którym instytucja instytucji może zrobić psikusa w imię "przecież podpisanej umowy"? - zastanawia się Sylwia Chutnik.
O sytuacji kobiet po wyborach nie dowiem się nawet od jedynej kobiety kandydującej na stanowisko prezydenta: Justyny Glusman. Jej priorytety to zieleń, lokalność i walka ze smogiem. Zgadzam się ze wszystkim. Ale mam poczucie, jakbym czytała rubrykę "hobby", a nie program dla całej przestrzeni miejskiej - pisze Sylwia Chutnik.
Poruszające słowa Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej, sanitariuszki z powstania warszawskiego i tłumaczki, padły na uroczystej sesji Rady Warszawy. Odbierając tytuł Honorowego Obywatela miasta przypomniała, że po upadku zrywu blisko pół miliona mieszkańców stolicy stało się uchodźcami i znalazło schronienie. To jest dług, który należy spłacić.
Konsultacje społeczne i budżet partycypacyjny pokazują, że wspólne planowanie miasta to nie rurka z kremem. Nie wystarczy "oddać władzy w ręce ludu", aby na niebie zaświeciła się tęcza, zniknął smog, a uśmiech zakwitł na twarzy każdego miastowego.
Stary kawał mówi o tym, że w Krakowie poznasz warszawiaka po tym, że wypada z dworca jak z procy i zatrzymuje się dopiero przy Plantach. A gdzie warszawiak zatrzymuje się w Warszawie? W grobie - pisze Sylwia Chutnik.
Portale są po to, aby lubili nas ludzie, a my ich. To bardzo ważne, bez tego właściwie nie ma sensu robić czegokolwiek - pisze w felietonie Sylwia Chtunik.
Przyjazne miasto powinno oferować możliwie najszerszy dostęp do wody bieżącej. Już nie mówię o dalszym kroku, czyli dostępności toalet, bo o tym można napisać nie felieton, a książkę.
O niczym innym nie da się dziś napisać. Skoro w kronice obyczajowej powinny znajdować się wydarzenia aktualne, to biorę w rękę wuwuzele i okręcam się szalikiem. Gorąco, ale przecież: Polskaaaaa!
Jeśli chcesz dostać się do środka, to musisz stanąć w kolejce przynajmniej dwie godziny przed otwarciem. Teraz jest nieźle, bo jak staniesz o szóstej rano, to jest już widno i nawet dość ciepło. Gorzej w zimie, bo można się nieźle rozchorować.
Czy rzesze działających w stołecznych organizacjach pozarządowych wolontariuszek i pracowniczek na tymczasowe umowy zdobędą się na walkę o wyższe - i co ważne - również płatne stanowiska w ramach "kobiecej siły i przywództwa"?
Podobno tego typu rekreacje cieszą się popularnością w Berlinie czy Nowym Jorku. W tym ostatnim mieście powstało nawet hipsterskie przedszkole dla dorosłych. Jest leżakowanie, wygłupy w przebraniach i zajęcia plastyczne. Wszystko utrzymane w stylu tradycyjnego kindergarten.
Ochota, Żoliborz, Bródno/ tak tu nudno, nudno, nudno/ Praga, Targówek, Mokotów/ dość mam tych kłopotów? - nucą sobie Celina Cios i Halina Żyleta.
- Motorniczy patrzył w horyzont z nieprzeniknioną miną, a po kilku sekundach po prostu zamknął korytko i pojechał dalej - pisze w felietonie Sylwia Chutnik.
Do 2018 r. przybędzie 13 przedszkoli publicznych i 14 żłobków. Na odbudowanym moście Łazienkowskim powstanie kładka dla rowerzystów, a na rondzie Dmowskiego przejścia dla pieszych.
O coś im chodzi. Są uparte. Wyraziste. Mają pasję i dążą do zmian. Obchodzi je miasto i to, jak się w nim żyje. Niektóre miłość do Warszawy wyśpiewują albo piszą o niej książki. Ale nie jest to miłość ślepa. Bo zawsze można urządzić lepsze miasto.
Jako osoba opanowana i dobrze wychowana zakrzyknę dziś z oburzenia. Do jasnej cholery, ile można czekać na ulicę imienia Mirona Białoszewskiego? Czy wyście wszyscy oszaleli z tymi martyrologicznymi nazwami ku czci kolejnego zrywu militarnego? A gdzie w naszym mieście miejsce dla poetów?
- Pytanie: co się z nami stało? Najpierw ostre protesty okolicznych mieszkańców związane z klubem PKP Powiśle, potem ogólna dyskusja o hałasie na Starówce. A teraz pacyfikowanie domówki, odwiecznego elementu wspólnotowego - pisze w felietonie Sylwia Chutnik
Pisałam już o problemach warszawskiego rzemiosła, zwracając uwagę, że wszystkie te małe warsztaty pochowane po bramach i zaułkach stanowią przeciwieństwo jednorazowej kultury, w której żyjemy. Rękodzieło jest elementem poszanowania przedmiotu, który się wytwarza, kultura rzeczy współtworzy tożsamość społeczeństwa i miasta - pisze w swoim felietonie Sylwia Chutnik, pisarka.
- Czyli to tak wygląda piekło. Centra handlowe w przedświątecznym szale mielą ludzi na ruchomych schodach i przepuszczają przez drzwi masy oszalałych twarzy - pisze Sylwia Chutnik w felietonie o świątecznej gorączce.
- Bardzo mi się podoba moda na neony. Z jednej strony to nawiązanie do jeszcze przedwojennej tradycji błyszczącej metropolii, z drugiej nowoczesne i estetyczne zdobienie fasad i dachów budynków - pisze w felietonie Sylwia Chutnik, pisarka, feministka.
- Cóż mamy obecnie zamiast zaprzyjaźnionego ciecia z miotłą? Firmę outsourcingową z emerytem lub system monitoringu - pisze w felietonie Sylwia Chutnik.
- Chciałabym, aby ktoś zrobił wariację na temat kultowej wuzetki. Ciastko to, chociaż powstałe pół wieku temu, stało się symbolem warszawskiego pałaszowania - pisze w felietonie Sylwia Chutnik
- A może niecałe 50 procent głosujących spośród uprawnionych to m.in. efekt braku odpowiedniej infrastruktury w lokalach wyborczych? - zastanawia się w felietonie Sylwia Chutnik
- Przecież wspólne śpiewanie nie jest czymś zamierzchłym i niepasującym do współczesności - pisze w swoim cotygodniowym felietonie Sylwia Chutnik.
- Niezależnie od naszych preferencji artystycznych dźwięki dopełniają krajobraz, czy tego chcemy, czy nie. Może by nam się milej mieszkało w ciszy i ogólnej higienie fonosfery, ale nie wierzę w uspokojenie się miasta - pisze w swoim cotygodniowym felietonie Sylwia Chutnik, pisarka i feministka.
- Koniec października, a ja nadal widzę sznurek zaczepiony między dwoma drzewami na Muranowie, na których schnie sobie spokojnie prześcieradło z poszewkami na poduszki. Bo choć przemysł sprzętów domowych kwitnie, to nic nie zastąpi publicznego, społecznego suszenia - pisze w felietonie Sylwia Chutnik.
- Miasto do nas pisze, co chwila ktoś wysyła nowy komunikat. Trzeba śledzić litery powtykane w szpary ulic - pisze w swoim cotygodniowym felietonie Sylwia Chutnik, pisarka i feministka.
Poszłam dorobić klucze. Mieszkam w takiej części Warszawy, że jeszcze mam wokół siebie kilka punktów usługowych pochowanych w małych uliczkach i bramach - pisze w felietonie Sylwia Chutnik.
Nic mnie tak nie denerwuje jak to głupie gadanie o słoikach. Myślałam, że to kwestia chwilowej mody warszawskiej, ale niestety. Pogarda w stosunku do ludzi spoza Warszawy trwa w najlepsze.
Ciasno mi w tych wszystkich dyskusjach o Powstaniu Warszawskim. Ludzie mają zwyczaj stawiać sprawę na ostrzu noża: jesteś za albo przeciw.
Zakończyło się głosowanie nad projektami związanymi z budżetem partycypacyjnym. Całe miasto poruszone.
- Dla jednych pałac to tort, dla innych przykład socrealistycznego planowania. Rakieta kosmiczna, do której wsiądą kiedyś wszyscy ludzie i wystrzelą się w siną dal. Są też tacy, którzy uważają, że budynek ten to czakram stolicy, źródło fal transmitowanych prosto z kosmosu - pisze w felietonie Sylwia Chutnik, pisarka i działaczka społeczna.
Tutaj tulipan, tam bukiet róż. Siedzą na rogach panie i sprzedają kwiaty. Odliczą resztę i doradzą, co zrobić, aby dłużej cieszyć się ich kolorami. Zwykle przycina się łodygi albo je zgniata. Można wrzucić w wodę aspirynę lub nalać wrzątku. Postawić w słońca lub cieniu. Miejska kwiaciarnia szaleje od barw i zapachów.
Czy lokalne targowiska muszą zniknąć? W sobotę w klubokawiarni Offside koło Bazaru Różyckiego odbędzie się dyskusja m.in. z udziałem pisarki Sylwii Chutnik.
- 19 kwietnia 1943 roku na terenie obecnego Muranowa tysiące osób walczyło o godność swoją i najbliższych. Prawie nikt nie przeżył. Krew widać do tej pory, przyjrzyjcie się. Za każdym razem, kiedy mieli się między zębami "żydowanie" kolejna rdzawa kropla spada na ulicę, nie chce wsiąkać. Żonkile na tym nie urosną. Nigdy - pisze w felietonie Sylwia Chutnik.
- Za jakiś czas cała Warszawa znajdować się będzie pod przezroczystą kopułą, aby nikomu nie przeszkadzać i nie epatować odgłosami życia. Będzie higienicznie i spokojnie. Będzie można wreszcie spać całą dobę - pisze Sylwia Chutnik.
- Wysokie czynsze dobijają sklepy, punkty usługowe i zakłady rzemieślnicze. Warzywniak i zegarmistrz nie mają szans z kolorowymi oddziałami banków oferujących kredyty na najbliższe 200 lat. Jeśli w miejscu księgarni powstaje kolejna kawiarnia z latte za 15 zł, to mam ochotę zawołać za Pablopavo: ?Oddajcie kino Moskwa i kino 1 Maj? - pisze Sylwia Chutnik, pisarka i działaczka społeczna.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.