- Prywatna wizyta u psychiatry dziecięcego to dziś koszt 600 zł co trzy miesiące. Na wizytę w NFZ musiałabym czekać dwa lata, a jak dziecko ma w tym czasie funkcjonować bez leków? - zastanawiają się rodzice z Piaseczna i apelują do władz miasta o pomoc.
Sprawdzam wizyty u psychiatry dziecięcego w Warszawie, przypadek stabilny. Z NFZ są dwa terminy w tym roku. A na rynku: zaporowe ceny w gabinetach prywatnych.
Mamy ok. 700 tys. pacjentów uzależnionych od alkoholu, 70 tys. od narkotyków. I nową grupę osób od 12. do 17. roku życia, które mają problem z substancjami psychoaktywnymi. Blisko 100 tys. dzieci jest uzależnionych. Nas terapeutów dramatycznie brakuje - mówi specjalista psychoterapii uzależnień Grzegorz Święch.
- Spanie na materacu na podłodze jest upodlające dla osoby zdrowej, a co dopiero dzieci w ciężkiej sytuacji psychicznej - skarży się nasza czytelniczka i wysyła zdjęcie z oddziału psychiatrii dziecięcej szpitala WUM. Szef oddziału tłumaczy, że lepiej pomagać dzieciom w takich warunkach niż nie pomagać im wcale.
Czy w opuszczonym szpitalu na Solcu powstanie oddział psychiatrii dla dzieci i młodzieży? Takie rozwiązanie postulują radni Mazowsza. - Pomysł jest na bardzo wstępnym etapie - studzi zapał rzeczniczka marszałka.
Radio TOK FM alarmuje, że od 1 września przestanie działać oddział psychiatryczny dla młodzieży w uzdrowiskowym szpitalu w Konstancinie-Jeziornie. Przebywa tam teraz kilkudziesięciu pacjentów, wielu z nich po próbach samobójczych.
U 50 proc. dzieci chorujących na depresję poprawa następuje po podaniu placebo, zamiast leków. Jak to możliwe, skoro wśród dorosłych ten efekt nie występuje? - Tabletka to nazwanie problemu, powiedzenie: jesteś chory, nie beznadziejny, leniwy czy nieogarnięty, jak dzieci słyszą od rodziców - mówi psychiatra.
W sobotę 4 czerwca ulicami Warszawy po raz szósty przeszedł Marsz Żółtej Wstążki. W tym roku towarzyszyło mu hasło #PoGodność". Po raz szósty też złożono w Ministerstwie Zdrowia postulaty o poprawę warunków leczenia psychiatrycznego.
Na materacach na podłodze, z plastikowym pojemnikiem na rzeczy. W takich warunkach hospitalizowane są dzieci na oddziale psychiatrii szpitala WUM, gdzie zdarza się, że liczba pacjentów ponad dwukrotnie przekracza liczbę miejsc. - Dostawki to codzienność dziecięcych oddziałów psychiatrycznych - alarmują lekarze.
Samorząd oddaje do użytku nowe Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii przy ul. Koszykowej w Warszawie. Do istniejącego budynku dobudowano dodatkowe piętro, a obok powstał od podstaw trzypiętrowy budynek.
Psychiatrzy z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, którzy grozili odejściem z pracy, wycofali wypowiedzenia. Jedyny w Warszawie oddział psychiatrii dla nastolatków będzie działał dalej.
Jak pomóc młodym, gdy terapię psychiatryczną trzeba prowadzić w stołówce, a konsultację w kuchni? Pytają psychiatrzy z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.
W ciągu doby na ostry dyżur przyjeżdża 19 młodych osób. Dwie trzecie z nich myśli o samobójstwie lub próbowało samobójstwo popełnić. A na dyżurze jest tylko jeden lekarz, który może im pomóc.
Pięciu na sześciu specjalistów jedynego w Warszawie oddziału psychiatrii dla młodych właśnie złożyło wypowiedzenia. Ich odejście to zapaść psychiatrii dla osób w tym wieku w tej części kraju.
- To chińskie przysłowie to truizm, ale takie działanie będzie procentowało przez całe życie dziecka - mówi przy okazji Dnia Zapobiegania Samobójstwom psycholog dziecięcy Łukasz Łagód.
Z internetowej encyklopedii fanów komiksu: "W typie Osamu Dazai jest każda kobieta, która chce popełnić z nim podwójne samobójstwo".
- Kameralna willa z dużym terenem zielonym była idealna do leczenia zaburzeń psychicznych u dzieci - przekonuje lekarka związana z oddziałem psychiatrycznym dla dzieci przy ul. Sobieskiego 93 w Warszawie, który zostanie przeniesiony na ul. Koszykową.
Sala operacyjna jak po przejściu tajfunu. To tu zespół lekarzy udzielił pomocy 13-latce, która rzuciła się pod pociąg. Takich przypadków jest więcej. - Nie ma tygodnia, by nie trafiały do nas dzieci po próbach samobójczych - mówi rzecznik szpitala przy ul. Niekłańskiej.
Kiedyś w rozmowie z dziećmi zasugerowała, że pewnie co piąty ich znajomy ma problemy natury psychicznej. - Mamo, co piąty? Co najmniej połowa z nas sobie nie radzi - usłyszała.
W całym województwie mazowieckiem jest tylko jeden oddział psychiatryczny dla dzieci do lat 14. Dzieci z depresją, traumą czy chore na anoreksję znalazły się w matni.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.