"To są pieniądze ukradzione przyszłym emerytom po to, aby kupić głosy nas, dzisiejszych emerytów. Niech trafią do tych, którzy walczą o przyszłość Polski - napisał na Facebooku Grzegorz Gauden, były szef Instytutu Książki.
Ministerstwo Edukacji Narodowej chce się dowiedzieć, kto strajkuje. Po nazwisku. - To bardzo prymitywny sposób zastraszania albo sposób na zbieranie haków - oceniają dyrektorzy.
Szkoły i przedszkola bez uczniów, dzieci - w pracy z rodzicami, w domu i na mieście. W Warszawie strajkuje 319 szkół i placówek edukacyjnych oraz 202 przedszkola.
W ten sposób chcą uciec z publicznej edukacji przed chaosem reformy minister Zalewskiej i kumulacją roczników.
Nauczyciele właśnie decydują, czy wezmą udział w strajku. Sztab kryzysowy w ratuszu próbuje przygotować się na scenariusz z wieloma niewiadomymi. Wiadomo, że będą infolinie dla rodziców, w mobilizacji jest straż miejska, a miejskie domy kultury, biblioteki i ośrodki sportu szykują się na przyjęcie tysięcy dzieci na czas strajku.
Od poniedziałku jak tysiące innych rodziców szukałam informacji, co będzie, jeśli z powodu strajku nauczycieli gimnazjaliści stracą możliwość napisania egzaminów w kwietniu. Scenariusza awaryjnego nie ma.
W samej tylko Warszawie strajk, który może potrwać dłużej niż jeden dzień, dotknie ponad ćwierć miliona przedszkolaków i uczniów.
Warszawa szykuje się do potężnego kryzysu w oświacie. Strajk zapowiada 479 placówek, od dzielnicowych przedszkoli po najlepsze w Polsce liceum. Protest nauczycieli nie ominie żadnej dzielnicy.
Rada Warszawy miała dziś przyjąć podwyżki dla stołecznych nauczycieli. Wiceprezydent Renata Kaznowska ogłosiła, że decyzja będzie przesunięta, ponieważ samorząd chce dołożyć do pensji nie tylko najsłabiej zarabiającym stażystom i nauczycielom kontraktowym, ale też wybranym nauczycielom na wyższym szczeblu awansu. To grupa poniżej stu osób.
Do szkół i przedszkoli, w których nauczyciele masowo chorowali na "belferską grypę", kuratorium przysłało kontrole. Z kolei ZUS wszystkim bez wyjątku przypomniał, że pracodawca może skontrolować pracownika na L4.
Po tym proteście wszyscy boją się o pracę: dyrekcja, nauczyciele, woźne, kucharki. Wszyscy. Czujemy się zaszczuci. Kiedy policjanci brali L-4, nikt im nie mówił, że są symulantami. A na nas wylewa się pomyje. Nie szanuje nas minister edukacji, nie szanuje premier, nie szanują rodzice, to jak mają nas szanować dzieci? - mówi nauczycielka na zwolnieniu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.