Na wilanowskich grupach dyskusyjnych wrze. Część mieszkańców domaga się odstrzelenia dzików, ale są też ich obrońcy. A sprawa nie jest łatwa.
Mieszkańcy Białołęki walczą z polowaniami na dziki w okolicznych lasach. - Tam jest mnóstwo spacerowiczów, to niebezpieczne - alarmują.
Prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podjął decyzję o odstrzale dzików. Podkreślił, że w ciągu ostatnich miesięcy sytuacja w Warszawie związana z tymi zwierzętami była bardzo trudna.
W Wesołej dzik zranił psa, w Legionowie locha oprosiła się tuż przy osiedlu. Władze ostrzegają, że może być "niezwykle niebezpieczna". Mieszkańcy bloku w Dolince Służewieckiej urządzają nocne warty, by pilnować ogródka rozkopywanego przez stado dzików. Co zrobić z coraz większą liczbą tych zwierząt w mieście?
Rafał Trzaskowski zdecydował o odstrzale w Warszawie 200 dzików. - To nic nie da, na ich miejsce pojawią się kolejne. Trzeba nauczyć się żyć z dzikami i przestać nimi straszyć - przekonują obrońcy zwierząt.
W ubiegłym roku w województwie mazowieckim odnotowano 110 przypadków wścieklizny u zwierząt. Teraz w Warszawie i w 15 powiatach województwa odbędzie się odłów dzików na szczególnych zasadach.
- Tu były czerwone tulipany, tam czarne, dalej żółte. Hiacynty, lilie, hortensje... Dziura po kolana została. Rumowisko. Płakać się chce - żali się "Stołecznej" pani Adrianna Mróz, działkowiczka z Bródna. Dziki zniszczyły jej uprawę m.in. ponad 200 tulipanów. Andżelika Gackowska, wicedyrektorka Lasów Miejskich, przyznaje, że problem z tymi zwierzętami jest w całym mieście.
"Stop rzezi dzików" - skandowali w centrum Warszawy protestujący przeciwko planom rządu, by pozwolić na kolejny odstrzał dużej części populacji tych zwierząt.
Cztery dziki próbowały sforsować ogrodzenie przy torach kolejowych w pobliżu stacji w Janówku. Zwierzęta zaklinowały się między szczeblami.
Urzędnicy szacują, że populacja dzików w okolicach Warszawy jest bardzo liczna - może to być nawet 1,5 tys. osobników.
Park Picassa na Białołęce wygląda, jakby ktoś przeorał go pługiem. Lokalni samorządowcy wzdychają: To znowu dziki.
Obrońcy zwierząt chcieli w niedzielę sprawdzić legalność polowania na dziki w okolicach Grójca. Ale ich akcję zablokowali zaprzyjaźnieni z myśliwymi rolnicy. Doszło do słownych przepychanek. Aktywiści planują złożenie zawiadomień o naruszeniach prawa ze strony myśliwych i ich zwolenników.
Na pierwszy dzień odstrzału dzików pod Warszawą aktywiści odpowiedzieli blokadą. - To uniemożliwianie prawomocnego zwalczania choroby zakaźnej - mówią myśliwi.
Demonstranci skandowali: "Dzik jest dziki, dzik jest dobry. Dzik to nie jest wasze hobby", "Kto do dzików dzisiaj strzela, ten się w piekle poniewiera". Wzywali do wstrzymania rzezi dzików.
Koła łowieckie w Polsce szykują się do zbiorowych polowań na dziki. Tę metodę walki z afrykańskim pomorem świń zaakceptował główny lekarz weterynarii. W Warszawie masowego strzelania nie będzie.
Andrzej B. za fabryką ma małą stadninę. Tam w małej klatce trzymał młodego dzika. Co jakiś czas wypuszczał go na zewnątrz i szczuł psami. Zdaniem prokuratury przedsiębiorca znęcał się nad zwierzęciem. Do sądu wpłynął akt oskarżenia w tej sprawie. Mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia.
Lasy Miejskie wciąż walczą z epidemią afrykańskiego pomoru świń (ASF). Tylko w poniedziałek spacerowicze znaleźli przy Wale Zawadowskim stado padłych osobników. Na miejsce pojechali pracownicy, którzy sprawdzą, czy to efekt wirusa, ale wszystko na to wskazuje.
90 żołnierzy oddelegowano do przeszukiwania podwarszawskich lasów. W okolicach Legionowa znaleziono kolejne cztery padłe zwierzęta. W Warszawie wirusa na razie nie stwierdzono, choć przebadano już 150 zwierząt zabitych przez samochody.
W ciągu ostatnich dwóch dni w Warszawie zastrzelono już siedem dzików. Na tym nie koniec. Dozorcy na Bródnie już odbierają preparat chemiczny, który ma pomóc w pozbyciu się zwierząt z osiedla.
Pozwolił na to wojewoda mazowiecki w rozporządzeniu nr 17 z 20 października. Paragraf 2 mówi o przeprowadzeniu odstrzału sanitarnego dzików w liczbie 50 sztuk na terenie miasta Warszawa w terminie do dnia 15 grudnia 2017 r. oraz o zagospodarowaniu tusz odstrzelonych dzików poprzez ich utylizację lub przeznaczenie do produkcji mięsa na użytek własny osób dokonujących odstrzału.
- Jeśli została przekroczona ekologiczna lub psychologiczna granica naszej cierpliwości do dzików, powinniśmy reagować. Jeżeli nie ma innego sposobu, pozostaje strzelanie, ale w bardzo kontrolowanych warunkach - uważa prof. Maciej Luniak.
- Dostaliśmy zgodę władz miasta na zmniejszenie populacji dzików metodą odstrzału - mówi łowczy Lasów Miejskich. Populacja zwierząt zmniejszy się o 80 okazów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.