"W imię dobrych relacji z Warszawą" Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawa, wycofał się z przejęcia od klubu spółki, która dostała 30-letnią dzierżawę kortów przy Myśliwieckiej. Stołeczni samorządowcy grozili zerwaniem dzierżawy, jeśli tego nie zrobi.
Podpisaliśmy umowę dzierżawy kortów z Legią, klub był dla nas gwarantem budowy tenisowej marki. Nie do przyjęcia jest dla nas sytuacja, w której dzierżawę przejął właściciel klubu - mówiła wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. Radni domagają się zerwania umowy.
"Gramy gorzej niż cygańska orkiestra w tramwaju" - wściekają się ultrasi Legii, którzy na meczach organizują oprawy z wielkimi transparentami i racami. Wzywają, by na najbliższy mecz na Łazienkowskiej przyjść w czarnych ubraniach i protestować przeciwko właścicielowi Dariuszowi Mioduskiemu.
- W tym sezonie zrozumiałem, że kiedy wygrywamy, to zawsze "my", a po porażkach jestem sam z wąską grupą ludzi. Niewielu mówi "przegraliśmy". Ale akceptuję to - mówi Dariusz Mioduski.
Trener Ricardo Sá Pinto stracił pracę, bo klubowi z Warszawy zajrzała w oczy utrata mistrzostwa. Czy Legia na finiszu uratuje sezon?
Ricardo Sá Pinto okazał się człowiekiem, z którym trudno jest wytrzymać. A na swoje nieszczęście - także słabym trenerem. Jego zwolnienie było koniecznością - pisze Piotr Wesołowicz.
Miejscy radni i działacze Kampanii przeciw Homofobii w listach do prezesa Legii zaapelowali, by potępił homofobiczy transparent wywieszony przez kibiców podczas piątkowego meczu. "Nikogo nie wykluczamy. Wzajemny szacunek jest naszą fundamentalną wartością" - odpowiedział prezes Legii Dariusz Mioduski.
Grupa warszawskich radnych skierowała pismo do prezesa Legii Dariusza Mioduskiego z apelem o wykrycie i ukaranie osób odpowiedzialnych za rozwieszenie skandalicznego transparentu na meczu ligowym w ubiegły piątek.
Normalnych kibiców jest więcej niż miejsc na "żylecie". Oni nie biją piłkarzy po przegranym spotkaniu. Nie szantażują klubu, nie wypaczają idei zdrowej rywalizacji i wzajemnego szacunku. Ale nie przyjdą na kolejny mecz - pisze Kacper Sulowski.
Właściciela Legii niepokoją ostatnie porażki, ale też zachowanie Portugalczyka. Ale przyszłość trenera w klubie nie jest zagrożona.
Oprócz katastrofy wizerunkowej brak awansu jest dla mistrza Polski porażką finansową. Budżet zakłada udział w fazie grupowej Ligi Europy, gdzie UEFA płaci 2,6 miliona euro. Dodając do tego premie za osiągane w niej wyniki, Legia traci ok. 5 milionów euro.
W meczu trzeciej kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa zremisowała 0:0 u siebie z Lechią Gdańsk. Mistrz Polski po raz kolejny zagrał słaby mecz, po stołecznej drużynie nie widać objawów wyjścia z kryzysu. Za to goście wykonali plan i zadowoleni mogą wracać do Trójmiasta.
- Został, bo go wybraliśmy, a nie dlatego, że nie udało się zatrudnić nikogo innego - mówi Dariusz Mioduski.
Ledwie opadło mistrzowskie konfetti, a prezes Legii musi ściągnąć z szyi medal, a statuetkę za mistrzostwo Polski odstawić na półkę do klubowego muzeum.
Warszawianie dają sobie dwa tygodnie, by ogłosić nowego trenera. Może nim być Dean Klafurić, ale na pewno nie Adam Nawałka.
- To mógł być świetny mecz na szczycie, ale wszystkie telewizje będą pokazywać obrazki z trybun - mówi po meczu Legii z Lechem (2:0) prezes warszawskiego klubu Dariusz Mioduski.
Po jedenastej porażce w lidze prezes obrońców tytułu Dariusz Mioduski stracił cierpliwość i wylał Romeo Jozaka. Trenera, który nigdy nie był trenerem, zastąpił kolejny żółtodziób.
Zatrudnienie trenera Romeo Jozaka było ryzykowne i na początku przyjęto je nieufnie. Ale zadziałało. On i jego ludzie są zdyscyplinowani i znakomicie przygotowani merytorycznie - mówi właściciel mistrzów Polski.
- Piłkarze mogli chcieć odejść z Legii, bo nie czują się tu bezpiecznie i godnie - mówi Jędrzej Hugo-Bader, specjalista PR w zakresie komunikacji i zarządzania wizerunkiem.
- Sprawdzimy, czy na Legii doszło do popełnienia przestępstwa - informuje stołeczna policja, która wszczęła śledztwo bez zgłoszenia ze strony klubu.
- To przekroczenie granic dotyczących funkcjonowania klubu i jego fanów. Atak kibiców na własnych piłkarzy jest niewytłumaczalny - mówi właściciel klubu.
Spełniam swoje marzenia. Jestem w tej chwili megaszczęściarzem - mówił Dariusz Mioduski w marcu, gdy odkupił od współudziałowców 40 proc. akcji Legii Warszawa i przejął kontrolę nad klubem.
Władze Legii szykują rewolucję. Od najbliższego meczu piłkarze mistrza Polski nie będą otrzymywać tzw. wyjściówek, czyli premii meczowych. Ma to ich zmobilizować do lepszej gry i zmiany filozofii pracy.
Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów Legia ma dziurę w budżecie. Z własnej kieszeni zasypie ją właściciel.
- Legia musi mieć piłkarzy na specjalnych zasadach. Jak Vadis, którego nazwisko skandowali podczas fety koledzy z zespołu. Chcę, by został z nami - mówi Dariusz Mioduski.
Guilherme ma propozycję ze Sportingu Lizbona, a Vadis Odjidja-Ofoe z Trabzonsporu. Obu jednak Legia chce zatrzymać. - To priorytet - mówi prezes Dariusz Mioduski.
- Liczę na wsparcie i mądrość Bogusława Leśnodorskiego. Porównywanie nas jest nieuniknione, ale jako prezes chcę być sobą - mówi nowy prezes i jedyny właściciel Legii.
Właściciele 40 proc. akcji poinformowali, że odsprzedali udziały Dariuszowi Mioduskiemu, który od dziś kontroluje 100 proc. kapitału klubu.
Mioduski ma nie tylko kontrolować 100 proc. kapitału Legii, ale także zastąpić Bogusława Leśnodorskiego na stanowisku prezesa klubu.
Nie jest wykluczone, że spór właścicieli Legii rozstrzygnie się już w przerwie zimowej w ekstraklasie - wynika z informacji Sport.pl. Dariusz Mioduski ma wynegocjować z Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem rozwiązanie pozwalające przejąć klub tej stronie, która wyłoży więcej pieniędzy
- Ważna dla mnie jest budowa pozycji międzynarodowej Legii. Musimy kreować gwiazdy europejskie, nie tylko polskie - mówi Dariusz Mioduski, właściciel Legii Warszawie w programie "Sam na sam z Wilkowiczem". - My przez ostatnie lata gramy w co innego niż reszta ligi. Nie mamy tygodnia na przygotowanie do następnego meczu. Mecze co trzy dni to zupełnie co innego - dodaje właściciel Legii.
Gościem Pawła Wikowicza w programie "Sam na sam" był Dariusz Mioduski, większościowy właściciel Legii Warszawa. Opowiedział między innymi o grze w koszykówkę z Barackiem Obamą oraz o tym, jak przewidział losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Przed wyjazdem na losowanie mówiłem, że chciałbym wylosować Real Madryt, Borussię Dortmund i jedną drużynę, z którą moglibyśmy powalczyć typu Sporting czy PSV - mówi Mioduski.
- ITI nie miało najlepszych relacji z kibicami, a to biznes, który polega na tym, że ma się wiernych klientów. Trzeba rozumieć, że nie można iść na wojnę ze swoimi klientami. Każdy kibic czuje się właścicielem Legii. To trzeba docenić - mówi Dariusz Mioduski w "Sam na sam z Wilkowiczem". Opowiedział również o zmianach na stanowisku trenera warszawskiego klubu. - Trener Berg nie był lubiany przez kibiców. Wierzę jednak, że dużo wniósł do klubu. Po nim potrzebowaliśmy trenera, który będzie charyzmatycznym i silnym liderem. Stąd Czerczesow. Długoterminowo jednak by to nie zadziałało. Besnik Hasi przyszedł z uznanej firmy, z którą my chcemy się porównywać. Czy to dobra decyzja? Wierzę, że tak, ale każdy się myli i nie wykluczam, że być może będziemy musieli to zrewidować - mówi Mioduski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.