Po dwóch tygodniach od wypadku radiowozu pod Warszawą pokrzywdzona nastolatka opowiada, że wciąż odczuwa skutki psychiczne tego zdarzenia. I mówi, na jaki finał sprawy liczy.
Zakończyły się wszystkie czynności śledczych z dziewczętami pokrzywdzonymi w wypadku radiowozu pod Warszawą. Co teraz? Mecenas Roman Giertych, który reprezentuje jedną z nich, ma jedno oczekiwanie.
Młodszy policjant, który brał udział w interwencji policji zakończonej wypadkiem radiowozu na drzewie, jest dopiero dwa miesiące po kursie podstawowym w policji. Jego wyjaśnienia pozwoliły na obciążenie starszego policjanta, dowódcy patrolu, i jego zawieszenie.
Rzecznik Praw Obywatelskiej Mariusz Wiącek interweniuje w sprawie wypadku radiowozu z nastolatkami pod Warszawą. Jego zaniepokojenie budzi fakt nieudzielenia pomocy medycznej poszkodowanym oraz próba ukrycia przez funkcjonariuszy, że zabrali nastolatki do samochodu.
Posłanki Platformy Obywatelskiej weszły do Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie z poselską kontrolą w sprawie wypadku radiowozu z nastolatkami w środku. - Wykorzystamy nasze uprawnienia do tego, by rozwiać wszystkie wątpliwości - mówiły na wcześniejszej konferencji.
Matka nastolatki chce pozwać Sylwestra Marczaka, rzecznika komendanta stołecznego policji, za jego słowa o nastolatkach, które rzekomo same chciały wejść do radiowozu, który rozbił się na drzewie w Dawidach Bankowych. - Zachęcam do tego moją klientkę. Doszło do naruszenia dóbr osobistych - mówi mec. Roman Giertych, które reprezentuje prawnie rodzinę poszkodowanej nastolatki.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.