- Za tydzień przewidujemy szczyt zakażeń i będzie on wynosił ok. 800 tys. infekcji dziennie - przewidują naukowcy z Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Szacują, że w tej fali zakazi się tak naprawdę 30 mln osób, a więc znacznie więcej, niż wynika z oficjalnych statystyk.
Najgorsze jest to, że przyzwala się na społeczne rozprężenie. Ludzie zachowują się tak, jakby żadnej pandemii nie było, za chwilę pojadą na ferie, rezerwują hotele - mówi dr Grażyna Cholewińska, ordynatorka w szpitalu zakaźnym w Warszawie.
Do punktów wymazowych COVID-19 tworzą się w Warszawie coraz dłuższe kolejki. Auta blokują ulice, niektórzy czekają nawet trzy godziny. NFZ zapewnia, że laboratoria nie osiągnęły jeszcze maksymalnej przepustowości.
Studenci Uczelni Łazarskiego zaapelowali o odwołanie stacjonarnych zajęć. - Na zjeździe będzie z tysiąc osób. Ścisk, zajęcia przez cały dzień. Boimy się o siebie i najbliższych - mówią.
Potrzebne są mocne, ale krótkotrwałe restrykcje. Wystarczą obostrzenia na dwa-trzy tygodnie. To ostatnie dni, by je wprowadzić - mówią matematycy z UW i prognozują szczyt piątej fali w Polsce.
W wysoko wyszczepionym społeczeństwie norweskim dwie najsłabiej zaszczepione grupy etniczne to Somalijczycy i Polacy. Mamy gen nieodpowiedzialności, a może nawet zwykłej głupoty - mówi dr Tomasz Dzieciątkowski.
Wraz z nadejściem wariantu omikron zaczyna się nowa pandemia? - Poniekąd, bo gdyby nie omikron, pandemia naturalnie wygasłaby po obecnej fali - mówią matematycy z UW. I wyliczają, że 90 proc. populacji Polski ma już odporność na wariant delta. Ale omikron to może być zupełnie inna historia.
- Jestem zwolennikiem mówienia nie o V fali COVID-19, a o fali I B - mówi dr Franciszek Rakowski z UW, którego zespół przygotowuje modele epidemiczne dla Polski. - Pewne jest, że jesteśmy po apogeum czwartej fali, mamy odporność zbiorowiskową na rodzinę wariantów, która jest bliska delty. Fala omikrona będzie inna.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.