W poniedziałek, 7 października minie rok od ataku terrorystów Hamasu na Izrael. W kilkudziesięciu miastach na całym świecie w rocznicę tej tragedii organizowane jest czuwanie.
7 października był najstraszniejszym, najbardziej tragicznym dniem dla narodu żydowskiego od czasów Zagłady. Nadal zastanawiamy się, zarówno w Izraelu, jak i w całym cywilizowanym świecie zachodnim, jak mogło do tego dojść - powiedział ambasador Izraela Yacov Livne otwierając wystawę zdjęć ukazujących skutki ataku Hamasu na ten kraj.
W stołecznym metrze pojawiły się apele o uwolnienie Izraelczyków porwanych przez Hamas na początku obecnego konfliktu w Strefie Gazy. To element globalnej akcji wzywającej do wypuszczenia zakładników.
- Dzisiaj w Warszawie pada deszcz, ale na ludzi w Gazie spadają rakiety - podkreślali uczestnicy niedzielnej (5 listopada) demonstracji w Warszawie przeciwko działaniom Izraela w Strefie Gazy. Kilkaset osób przeszło ze Starego Miasta pod ambasadę USA.
Uczestnicy pierwszego zgromadzenia wyrazili solidarność z ofiarami Hamasu, drudzy - z Palestyńczykami z Gazy. Pierwsi wspominali ofiary i uprowadzonych przez terrorystów. Drudzy przekonywali, że trzeba nałożyć sankcje na Izrael. Obie demonstracje odbyły się w Warszawie równocześnie.
"Zawsze jestem za tą słabszą stroną, mordowanie cywilów zawsze jest zbrodnią, powody nie mają znaczenia" - deklarowali demonstranci protestujący w Warszawie przeciwko działaniom Izraela w Strefie Gazy.
- Wczoraj była 50. rocznica wybuchu wojny Jom Kipur, ale wydaje się, że nic nie wskazywało, że nastąpi atak o takiej skali - mówi Daniela Malec, która mieszka w Izraelu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.