Jeżeli nie jesteś z Warszawy, to koszty mieszkania cię dobiją. Do tego nie ma gdzie tanio zjeść. - mówili studenci Uniwersytetu Warszawskiego w czasie pikiety przed BUW.
Uniwersytet Warszawski nie należy do najbardziej rozpolitykowanych. Dlatego akcja, która w czwartek 25 maja odbyła się przed głównym wejściem do BUW, przykuła uwagę studentów. Szczególnie, że mówiła o ich problemach.
Akcja protestacyjna pod BUW. „Koszty skoczyły dramatycznie"
Organizatorami były Studencka Inicjatywa Mieszkaniowa oraz Inicjatywa Pracownicza, a celem wezwanie władz UW do prowadzenia bardziej prostudenckiej polityki socjalnej. Obecnie prowadzi, ich zdaniem, do pogłębiania się podziałów między grupą zamożnych i całą resztą studentów.
Wszystkie komentarze
Natomiast na zaocznych i wieczorowych owszem.
Jeśli żądasz płacy za pracę jesteś roszczeniowy.
W cywilizowanych krajach, które mają osiągnięcia naukowe studenci muszą się poświęcić nauce więc stwarza się im takie warunki, aby nie musieli pracować podczas studiów.
Każdemu następnemu pokoleniu ma być lepiej, a nie gorzej lub tak samo.
Studenci, jak sama nazwa wskazuje, powinni poświęcić się studiowaniu, a nie próbom utrzymania się za wszelką cenę w wielkim mieście. Na rynek pracy będzie czas pod koniec studiów.
BTW, nie uwierzyłbyś jak dobrze zarabiają ludzie po filozofii.
W cywilizowanych krajach, które mają osiągnięcia naukowe studenci muszą się poświęcić nauce więc stwarza się im takie warunki, aby nie musieli pracować podczas studiów.
A co to ma wspolnego z dostępem do stołówek studenckich, i studencka infrastruktura? Pracuje w londyńskim city i kazdy z nas solidnie zarabia i stać nas na obiady na mieście - lecz nawet tu w biurach są tańsze stołówki lub przynajmniej mikrofalówki i stacje z woda dla osób chcących zaoszczędzić lub poprostu preferujących jedzenie swoich własnych obiadów przyniesionych z domu. Bardzo słuszna akcja, infrastruktura dla studentów to fundament przyszłości, życzę sukcesów drodzy studenci
To ma wspólnego ze w Polsce za dużo osób studiuje, co gorsze jakieś wydumane kierunki. Gospodarka jest w stanie zaabsorbować może 1/2 studentów. Natomiast brakuje stolarzy, mechaników, elektryków, itp.
Nikt nie zabrania być stolarzem po filozofii (znam takiego i zarabia świetnie).
To jaką fabrykę stworzyłeś? Pochwal się.
To jest bzdura, bezrobocie wśród ludzi z wyższym wykształceniem jest niższe niż (i tak bardzo niska) średnia; a absolwenci filozofii mogą pochwalić się wysokimi (relatywnie) zarobkami. Jak jest z etnologami nie wiem.
tak to jest, jak się opiniuje na podstawie "zdrowego chłopskiego rozumu".
Tymczasem absolwenci filozofii są bardzo cenionymi pracownikami, bo potrafią myśleć i rozwiązywać problemy. Kiedyś Polityka opublikowała raport dot. bezrobocia absolwentów różnych kierunków studiów. Najmniejszy problem z pracą mieli oczywiście lekarze. Ale na drugim miejscu byli właśnie absolwenci filozofii
A jaki ma sens studiowanie programowania, skoro potem ma się do dyspozycji tylko własną działalność i brak życia prywatnego, a za niedługo połowa programistów wyleci z pracy z powodu automatyzacji? Nie zauważyłam, żeby ktokolwiek po moim humanistycznym kierunku narzekał na brak pracy.