Knajpa, która gotuje z resztek i brzydkich warzyw, otworzyła się w Notting Hill. Nazywała się Tiny Leaf, była pierwszym takim miejscem w Londynie. – Anglia marnuje rocznie około 15 mln ton jedzenia! – grzmiały brytyjskie media w 2016 r. Rolnicy zaczęli przywozić do Notting Hill brzydkie warzywa i resztki. Takie, które miały trafić na śmieci. „Z czystych obierków będą robione chipsy, ze skórek po cytrusach – oleje oraz dekoracje do dań, pozostałe odpadki organiczne trafią na kompost” – chwaliła pomysł organizacja Compassion in World Farming, działająca na rzecz praw zwierząt i promująca ochronę środowiska.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze
Tak, i to jest jeden z prawdziwych problemów późnego kapitalizmu. W niektórych sklepach przeterminowaną spożywkę zalewa się w śmietnikach chlorem, żeby na pewno nikt nie mógł tego wyjąć i zjeść. Niesprzedawalna odzież z drobną wadą jest cięta przed wyrzuceniem. Stąd idzie prawdziwe marnotrawstwo zasobów, a nie z tego, że Kowalski zapomniał zjeść brokuła i mu spleśniał.
Nie chcesz - nie kupuj. I nie marudź. Idę o zakład, że większość z tych 10 tys. użytkowników to ludzie, którzy nie mieliby żadnych problemów z zapłaceniem pełnej ceny. Dołączyli się nie dlatego że taniej, tylko dlatego, żeby się nie marnowało.