- Oddział ratunkowy Szpitala Bielańskiego jest przeciążony i nie działa tak, jak powinien - przyznają miejscy radni i zapowiadają zmiany. W marcu przyznają pieniądze na rozbudowę SOR-u. Chcą też przywrócić w Warszawie stacje pogotowia z opieką ambulatoryjną.
Wizyta w Bielańskim była jak pobyt w dżungli. Tego obłędu nie wytrzymują ani pacjenci, ani personel - wspomina czytelniczka, która ze swoją babcią była na tamtejszym SOR-ze.
Z roku na rok szpitalne oddziały ratunkowe przyjmują coraz więcej osób z zatruciem alkoholowym lub chorobami z niego wynikającymi. - To wyjątkowo trudni pacjenci, często nie chcą współpracować, są agresywni, atakują słownie personel - słyszymy w jednym z warszawskich szpitali.
- Jesteśmy wstrząśnięci i zbulwersowani - mówi, po kolejnym ataku na ratownika medycznego, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie.
Dwa razy więcej powierzchni, łóżek, nowy sprzęt medyczny i dodatkowy wjazd dla karetek zyskał Szpital Czerniakowski dzięki rozbudowie oddziału ratunkowego. Wkrótce pojawią się w nim pierwsi pacjenci.
- Szpitalny oddział ratunkowy jest przepełniony, a karetki są odsyłane od innych miejsc - alarmuje czytelniczka. Rzecznik Szpitala Bródnowskiego odpowiada, że to tymczasowa, choć typowa sytuacja w czasie wzrostu zachorowań na grypę.
Bez poduszki i pościeli, w czteroosobowej sali o powierzchni 15 m kw., z jednym lekarzem na cały oddział - w takich warunkach przez trzy dni leczona była 84-latka na oddziale ratunkowym Szpitala Bielańskiego. - Na SOR-ze mamy miejsce dla 20 pacjentów, a okresowo przebywa tam nawet 60 - skarży się dyrekcja szpitala.
Od nowego roku ratownicy medyczni mają wysyłać na SOR e-maile z "zapowiedzią", w jakim stanie i kiedy przywiozą pacjenta. Dzięki temu oddziały ratunkowe mają działać sprawniej. - O ile tablet się nie zawiesi, a na SOR-ze będą mieli czas czytać maile - skarży się środowisko.
"Nie mogła pani powiedzieć, że ma covid, to bym lepszą maseczkę założył?" - słyszą od lekarzy pacjenci na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Zakażeni mieszają się tu z niezakażonymi. - Jedyną podstawą do wykonania testu są wyraźne objawy - podkreślają władze szpitala.
Pracownicy oddziału ratunkowego w szpitalu na Solcu nie przyszli w piątek, 23 lipca, do pracy. Wzięli L4. Powód: brak odpowiedzi ze strony kierownictwa na ich postulaty związane z podwyżką pensji i wypłatą zaległych dodatków.
Problemy z grafikiem mamy od dawna, ale obawiam się, że może być tylko gorzej - mówi dyrektorka Szpitala Bielańskiego Dorota Gałczyńska-Zych.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.