Koleje Mazowieckie kupiły niedawno 61 pociągów, a teraz podpisały umowy na dostawę następnych 65. Nowoczesny tabor wyruszy na wszystkie linie. Dlaczego jednak przewoźnik zrezygnował z wagonów piętrowych?
Ani nie Stadler, ani też Newag - liderzy na mazowieckich torach. Najnowsze zamówienie na pociągi dla Kolei Mazowieckich otrzymała bydgoska Pesa. Dostarczy 16 dwuczłonowych EZT-ów za łączną kwotę 485,5 mln zł.
Koleje Mazowieckie celebrowały w poniedziałek odbiór ostatniego z 61 flirtów, które przed pięcioma laty zamówiono w siedleckiej montowni Stadlera. Pierwotnie pociągów miało być o dziesięć więcej. Przewoźnik szykuje się już do zakupów następnych 75 składów.
Koleje Mazowieckie podpisały ze Stadlerem umowę na dostawę ostatniej partii pociągów. Oprócz ich montowni w Siedlcach szwajcarska firma otworzyła też halę napraw w Sochaczewie i zatrudnia już ponad 1,1 tys. osób.
Dlaczego Koleje Mazowieckie okroją zakupy nowych pociągów zapowiadane jako "rekordowy kontrakt w historii polskiej kolei"? Na tory wyjechało dotąd tylko 18 z 71 anonsowanych przed trzema laty flirtów.
Ponad 6,9 mln zł potrącą Koleje Mazowieckie szwajcarskiej firmie Stadler, która montuje w Siedlcach nowe pociągi Flirt. Na tory miały wyruszyć jesienią 2019 r., ale udało się to dopiero na początku lipca.
To największy kontrakt w historii polskiej kolei: Mazowsze kupi od Stadlera 71 pociągów Flirt 160. Do ich montażu w Siedlcach firma zatrudni ponad 200 osób. Przybędą też nowe tunele pod torami wokół Warszawy.
Tylko oferty czeskiej Skody i szwajcarskiego Stadlera mieszczą się w kosztorysie przetargu na 45 pociągów dla Metra Warszawskiego. W poniedziałek spółka ogłosiła też ugodę w wieloletnim sporze o koła w składach Inspiro firmy Siemens z ostatniej dostawy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.