- Można tu zbierać jabłka z drzew, takiego zbliżenia do natury nie ma chyba nigdzie w Warszawie - mówi nam 21-letni Heniek.
Jest w Warszawie park, w którym drzewa uginają się od owoców. Jedni robią z nich szarlotkę, inni raczej kompoty. I właśnie wybuchła o nie awantura.
Nie kończą się konsultacje z mieszkańcami w sprawie przyszłości jednego z ulubionych miejsc spacerowych na warszawskim Żoliborzu. Czy tym razem skończą się sukcesem obrońców drzew owocowych?
Najpierw na Sadach Żoliborskich zdemontowano słupy linii energetycznej, potem na Zatrasiu mieszkańcy doczekali się asfaltowego dojazdu do bloków wzdłuż ulicy Broniewskiego.
Przed urzędem Żoliborza pikietowała we wtorek spora grupa mieszkańców zbulwersowanych niedawną wycinką drzew owocowych w parku na Sadach Żoliborskich. Burmistrz dzielnicy obiecuje nowe.
W czwartek w Sadach Żoliborskich pod topór poszły 34 drzewa. Mieszkańcy skarżą się, że dzielnica badała ich stan niezbyt wnikliwie, a marszałek województwa dawał jeszcze rok na wycinkę. Urząd odpowiada, że to ze względów bezpieczeństwa.
- Jesteśmy grupką sąsiadów, którzy od lat codziennie spacerują z psami po Sadach Żoliborskich i obserwują, jak powoli przestają być one sadami - mówi Maria Janiak z inicjatywy Owocowe Sady Żoliborskie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.