Dwukrotna podróż do Brześcia, ukrywanie się w ciasnym pokoju przez sześć dni i pomoc Rzecznika Praw Obywatelskich były potrzebne, by bite przez ojca rodzeństwo z Czeczenii zobaczyło w Polsce mamę. - I jeszcze dobra wola strażników granicznych, która nas zaskoczyła - mówi społeczniczka Marina Hulia.
Uchodźcy z Czeczenii, którzy przez wiele tygodni koczowali na dworcu w Brześciu, teraz sami pomagają potrzebującym. Zbiórka na wyprawkę dla uczniów przerodziła się w tańce na pl. Teatralnym.
Córkę oddała, gdy miała 2,5 miesiąca. Nie miała wyjścia. W czeczeńskiej tradycji dziecko należy do mężczyzny. Gdy miała oddać syna, uciekła.
Dzięki zbiórce mieszkający w Warszawie Czeczeni będą mogli przygotować dla swoich rodzin uroczystość na zakończenie ramadanu oraz zadbać o codzienne potrzeby.
Suknia sprowadzona dla Ayshat specjalnie z Czeczenii ważyła 14 kg. Było warto, choć Pan Młody uroczystość spędził osobno. Byliśmy na tradycyjnym czeczeńskim ślubie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.