Pierwsze autobusy z Chin wyjechały na ulice Warszawy, a ratusz nie chwalił się tym zbytnio. Ciszy trudno się dziwić, bo zakupy taboru poza Polską i Unią Europejską zbierają bardzo negatywne oceny.
Chińska firma Yutong przysłała z fabryki Zhengzhou nad Rzeką Żółtą komplet 18 autobusów elektrycznych, które Warszawa na początku 2024 r. zamówiła za ponad 58 mln zł. To kropelka w porównaniu z falą 400 pojazdów, która każdego dnia wypływa z zakładów tego producenta.
Pierwsze yutongi wożą już pasażerów głównie na trasach w południowej części miasta. Ale inaczej niż w przypadku debiutu innych marek w Warszawie, np. solarisów, mercedesów czy MAN-ów, stołeczny ratusz tym razem nie zorganizował konferencji prasowej. - Raczej nie należy się jej spodziewać. Temat jest drażliwy - usłyszeliśmy od jednego z urzędników, choć w 2022 r. miasto zorganizowało wspólnie z firmą Busnex Polska prezentację Yutonga w Nowym Teatrze na Mokotowie. Zwykle też ratusz podkreśla, że flota autobusowa w stolicy powiększa się o ekologiczne pojazdy, które nie emitują spalin.
Wszystkie komentarze
Prawo jest jakie jest i nie zależy akurat od ratusza.
To dlaczego PKP PLK mogły wykluczyć Chiny z przetargu?
Nie bądź śmieszny.
Ok, nie można wykluczyć chińskich firm z przetargów, ale nikt nie każe przecież wybierać ich oferty.
Jeśli oferta chińska jest najkorzystniejsza, to raczej nie ma wyjścia... Inna rzecz, że być może w warunkach przetargu należało wykluczyć udział producentów spoza UE...
Chiny celowo wysysają miejsca pracy i technologię z całego świata. U nich nie liczy się zysk ale miejsca pracy dla Chińczyków. Zysk i tak mają.
Po wybrykach chińskich statków na Bałtyku i przy Korei chińskie firmy powinny być wykluczone z przetargów które są finansowane przez publiczne pieniądze.
Ale już obecne marki autobusów powinny mieć dodatkowe punkty w przetargu, bo baza napraw jest już obecna w firmie. A w przypadku chińczyków trzeba wszystko budować od nowa, robić szkolenia. To kosztuje i to dużo.
Niestety mam wrażenie, że i zbyt skomplikowan, i politycznie nieopłacalne.. PZP mie przewiduje obowiązku uwzględniania całościowych kosztów zakupu i eksploatacji czegoś, a nie wybierając najtańszej oferty, daje się wrogom pretekst do oskarżeń o niegospodarność, żądania kontroli RIO czy NIK etc. Skutek jest taki, że praktycznie we wszystkich przetargach w instytucjach publicznych wygrywa oferta formalnie najtańsza, choćby później wiązała się z wysokim kosztami napraw czy utrzymania.
W punkt
może podasz jakiś link do technicznego porównania tego „chińskiego szmelcu” z „fenomenalną europejską” produkcją.
A chińskie autobusy - to zakrawa na zdradę stanu.
Wiekszosc miast ma w swoich autobusach normalne siedzenia z tkaniny. Utrzymanie czystości jest bardzo łatwe. Plastikowe siedzenia to jakieś pozostałości myślenia z lat 80. Gratulujemy dziadostwa w głowie.