Od 1 października w Warszawie zmieniają się stawki opłat za odbiór odpadów komunalnych. Mieszkańcy bloków zapłacą 60 zł zamiast dotychczasowych 85 zł , a domów jednorodzinnych - 91 zł zamiast 107 zł. Ratusz przy okazji przypomina o segregowaniu odpadów - w 2023 r. aż 120 razy naliczono karne, podwyższone opłaty.
Nowe stawki opłat za odbiór śmieci Rada Warszawy uchwaliła już kilka miesięcy temu. Od razu z zastrzeżeniem, że to cennik czasowy - opłaty będą obowiązywały przez 12 miesięcy, od 1 października 2024 r. do 30 września 2025 r. Potem miasto powtórnie przeanalizuje wpływy z opłat i to, ile pieniędzy pochłania odbiór oraz zagospodarowanie odpadów. Jeśli system pozostanie w równowadze, opłat nie trzeba będzie zmieniać.
Nowe stawki za śmieci w Warszawie. Co trzeba zrobić
W dobie wszechobecnych podwyżek ewenementem jest, że nowe opłaty są niższe od tych, które obowiązywały do tej pory. Obniżka bierze się stąd, że koszt systemu gospodarowania odpadami okazał się niższy, niż zakładali urzędnicy ratusza w 2021 r., gdy przygotowywali obecne zasady płacenia za śmieci. Pieniędzy z opłat było więcej, nadwyżka sięgnęła w 2023 r. 105 mln zł, rok wcześniej było to ok. 75 mln zł.
Wszystkie komentarze
A kiedy żyjące ekologicznie rodziny przestaną opłacać śmieci żywiących się syfem z ubera singli?
Nawet przy założeniu, że że względu na wielki obszar i dużą liczbę mieszkańców - Warszawa ma większe koszty, to nawet w Sutrykowym Wrocławiu opłata wynosi 46zł, bez rozróżnienia na rodzaj zabudowy.
Jeżeli Twojej gminie to się kalkuluje to tylko się cieszyć!
To, że nastąpiła obniżka, bo nad płaciliśmy pokazuje, że to wal. Niemożliwe, że przerzucenie segregacji na mieszkańców zwiększa koszt o 3x
A co ja mam powiedzieć - Sopot; około 147 zł... . Podstawa naliczania zależna od zużycia wody. Chyba przestaniemy się myć. ;)
5 osób. Właściwie nie jest tragicznie - dopiero teraz zauważyłem, że u ciebie jest "od osoby".
Najbardziej antyekologiczny system. Dlaczego? Bo osoba jedząca "pudełka" generuje tonę odpadów w postaci opakowań, w których posiłki przyjeżdżają do domu. Ale nie ma praktycznie zużycia wody związanego z jedzeniem. Natomiast osoba, która kupuje warzywa i owoce, przerabia ja i żywi się głównie tym niestety będzie miała spore zużycie wody związane z produkcją posiłków. A w rezultacie będzie miała do wyrzucenia jedynie najcenniejsze śmieci, czyli składniki na kompost. No i zapłaci za "pudełkowego" sąsiada...
Wodę trzeba oszczędzać, to jest ekologiczne. W systemie w Warszawie, gdzie niestety zrezygnowano z opłaty według zużycia wody, wskazującej, ile osób faktycznie mieszka w lokalu, mamy obecnie system jeszcze bardziej antyekologiczny: nikomu nie opłaca się produkować mniej śmieci, ani specjalnie dokładnie segregować. Single są wkurzeni, bo płacą bardzo drogo (do tej pory 85 zloty, teraz 60 złoty), więc mają wywalone. A rodziny z dziećmi, albo studenci w wynajmowanych mieszkaniach, zamawiający tony śmieciowego żarcia (pizza w kartonach itp.), też nie szanują, bo mają śmiesznie mało na kilka osób, w końcu za większość ich śmieci płacą samotni.
Wodę trzeba oszczędzać, to jest ekologiczne.
Sądząc po zapachach w autobusach, to wiele osób się już do tej rady stosuje