To paradoks, że jedne z ładniejszych witryn na pełnym pustostanów odcinku Al. Jerozolimskich ma "ciemny sklep" Lisek. Zainspirowali się ekskluzywnym domem handlowym Vitkac.
Przechodząc Al. Jerozolimskimi nieopodal skrzyżowania z Marszałkowską wieczorem, aż zatrzymałem się z wrażenia. Przyciemnione, ciepłe pomarańczowe światło. W jednym z okien lisek wskakuje do nory, w oknie obok wyskakuje, a w kolejnym podaje torbę z zakupami. I hasło: „Lisek dostarcza zakupy nawet w 10 minut".
„Zabijanie lokalnego handlu"
To tzw. dark store, w wolnym tłumaczeniu – „ciemny sklep". W zeszłym roku pisaliśmy o tym, że Warszawę zalały takie usługi związane z internetowym handlem. Do „ciemnych sklepów" nie wchodzą klienci. Zakupy zamawia się za pomocą aplikacji, a kurierzy dostarczają je na rowerach i skuterach nawet w 10 minut, więc sklepy, a de facto magazyny, muszą być gęsto rozsiane po mieście.
Wszystkie komentarze
Zdecydowana większość dostawców mówi że jedzie 'w magazin'
;-)
Zobaczcie co się dzieje popołudniami np pod nowym darkstorem bolta na Grzybowskiej 3
Co do wpływu władz miasta na lokalizację punktów z ciemnymi witrynami - zapraszam redaktorów na Plac Grzybowski 6 gdzie w miejscu po super sklepie Farbuś miasto utworzyło dark-biuro które ma witrynę w standardzie z Władywostoku
Do kolekcji publicznych dark-store'ów mamy jeszcze dawną księgarnię Conrada wyrzuconą przez Urząd Wojewódzki, by zrobić miejsce na pudła, i oczywiście EMPiK wyrzucony przez miasto, by potem umyć ręce, przekazując budynek wojewodzie.
Plus dawny lokal po kawiarni Nowy Świat, w którym miasto nie potrafi nic urządzić, od kiedy wyrzuciło Krytykę Polityczną z jej knajpą
No i Sofia zastąpiona przez witryny UOKiK
No właśnie. Niedaleko mnie mają taki magazyn i jest wieczne zapie...nie skuterami po chodnikach.
Tak. Całe życie nie cierpiałam tego, że w sklepie trzeba tłumaczyć ekspedientkom, co się chce kupić, czekać aż "trochę im się więcej ukroi", grzecznie akceptować to, że "będą winne grosika/pięć/dziesięć" (a jak się w czasach przed kartami nie daj Boże nie miało 1 grosza, to nie, trzeba robić zwrot i korektę paragonu). Pierwszym krokiem w dobrą stronę były dla mnie hipermarkety - ale one nadal miały stoiska mięsne i kasy z kasjerkami. Potem przyszły kasy samoobsługowe - ale nadal marnowało się czas na zbieranie rzeczy ze sklepu. Teraz mogę pominąć to w ogóle i zamówić z aplikacji.
I żaden mędrek z MJN, który nienawidzi czynienia życia lepszym, nie będzie mi mówił, że tego nie chcę, a tradycyjny handel taki piękny wow wow.
Możesz i ok. Tylko niech ten magazyn nie niszczy handlu i nie blokuje ruchu w centrum. A jak tak nie chcesz kupować w sklepie to poczekaj aż ci przywiozą.
Dystopia, czy utopia?
Poproś może ciri, żeby wyjaśniła różnicę :)