"Czemu ja żyję, a ona nie?" - pytała jedna z uczestniczek demonstracji. Warszawiacy zebrali się dziś na Żurawiej, by pożegnać Lizę, 25-letnią Białorusinkę. Została ona brutalnie zgwałcona, pięć dni później zmarła. Przestępca zaatakował ją pod kamienicą przy ul. Żurawiej 47.
Na szczęście w odpowiedzi na krzykliwe i dzielące społeczeństwo demonstracje rocznicowe pojawiła się w zeszłym roku inicjatywa Marszu Milczenia, w którym dla wszystkich jest miejsce.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.