- Musimy pracować nad zmianą źródeł ciepła - mówi prezes firmy, dzięki której kaloryfery w Warszawie zimą grzeją. Dziś ciepło zamawia w dwóch elektrociepłowniach opalanych węglem. Przyszłość to dziesiątki, jeśli nie setki źródeł ciepła. Nawet z tuneli metra i grzejących się serwerów.
- Mamy siedem ton dwutlenku węgla w zapasie. To wystarczy do 8 września. Nie wiemy, co dalej - mówi kierownik działu technicznego dużego zakładu mięsnego z Podlasia. W Warszawie są dziesiątki jego firmowych sklepów. Ten sam problem mają producenci m.in. piwa i wyrobów mlecznych
O ponad 7 proc. wzrosły właśnie rachunki za dostarczanie ciepła do mieszkań w Warszawie. - Tylko jedna trzecia ceny ciepła zależy od nas. Reszta to koszt wyprodukowania ciepła w elektrociepłowniach, a one muszą płacić coraz większe stawki za emisję dwutlenku węgla - tłumaczą warszawscy ciepłownicy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.