Pojawienie się w sklepach pojemników z płynem dezynfekcyjnym było jedną z pierwszych oznak pandemii COVID-19. Dziś, po przeszło dwóch latach, mało kto zdaje się o tym pamiętać. Choć liczba zakażeń rośnie, w sklepach w Warszawie dłoni raczej nie zdezynfekujesz.
Czy w autobusach, tramwajach, a zwłaszcza w metrze powinny być dozowniki z płynem do dezynfekcji rąk? ZTM rozważało tę propozycję, ale odrzuciło ją z dwóch powodów. Te zaś zaskakują radnego, który za tym rozwiązaniem lobbuje.
Druga tura wyborów prezydenckich już w niedzielę, 12 lipca. Poprzedniego wieczora, w związku z trwającą epidemią koronawirusa, stołeczny ratusz zarządził dezynfekcję wszystkich lokali wyborczych.
W ramach walki z epidemią koronawirusa przewoźnik autobusowy Polonus bardzo rygorystycznie podchodzi do obowiązku dezynfekcji. Regularnie dezynfekowany jest też warszawski dworzec autobusowy.
- Od zeszłego tygodnia sprzedaliśmy 50 butelek spirytusu, a normalnie przez cały rok schodzi może z pięć - słyszę w sklepie monopolowym na Mokotowie. W obliczu braku środków do dezynfekcji Polacy wykupują spirytus.
Z powodu epidemii koronawirusa operator miejskich rowerów Veturilo zaczął ich dezynfekcję podczas codziennego serwisu i rozwożenia sprzętu. Dlaczego ZDM nie zamierza iść w ślady miast, które zawiesiły swoje systemy rowerowe?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.