Dla wielu miejsc uważanych za najbrzydsze w Warszawie wspólnym mianownikiem jest to, że są jak zamrożone w czasie - nic się tam nie zmienia, nikt o nie nie dba. Z kolei najbrzydsze budynki są często jak przegrany blef w pokerze: ktoś postawił całą pulę na estetykę, która okazała się ślepym zaułkiem. Oto moja subiektywna lista.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.