Oskarżeni ujęli się pod ręce i w ten sposób opuścili salę sądową, gdzie zapadł wyrok, który skazał ich na odcięcie od świata na całe życie. Finał ten był tak poruszający, że w krótkich notkach doniosła o nim i nowozelandzka "The Hawera Star", i singapurska "The Malaya Tribune".
Do mężczyzny podchodzi drugi, jak go opisał "Tajny Detektyw": podobny do bogatego wujaszka z Węgier, gruby, z krótko przystrzyżonymi włosami, z wąsem podkręconym. Patrzy na gazetę "A. B. C." i mówi - zaręczam, że tego nie wymyśliłem - "C. B. A.". Na te słowa ponurak ściska mu dłoń i prowadzi go do rogu Nowogrodzkiej, gdzie obaj weszli do cukierni Rzymskiej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.