Śledczy podali informacje na temat czaszki, którą latem tego roku z Wisły wyłowił ojciec zaginionego Krzysztofa Dymińskiego. Wbrew pierwszym informacjom, nie należała ona do małego dziecka.
Daniel Dymiński odkrył w środę schowaną kilka centymetrów pod wodą ludzką czaszkę. To kolejne w tym roku ludzkie szczątki, które odnalazł przy okazji poszukiwań na Wiśle swojego syna. Krzysztof wyszedł z domu prawie półtora roku temu i do dziś nie wiadomo, gdzie się znajduje.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.